Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odgłos elektrycznych motorów. Squarepusher na Sacrum Profanum 2014

Redakcja
materiały prasowe
Zanim świat usłyszał o Squarepusherze, wszyscy znali go jako Toma Jenkinsona. Kiedy w szkole podstawowej usłyszał kościelne organy w katedrze w Chelmsford, jego życie odmieniło się na zawsze. Chociaż rodzice wysłali go na lekcje gry na gitarze, szybko z nich zrezygnował, aby samemu uczyć się wydobywać z niej sensowne dźwięki. Pomogli mu w tym koledzy, z którymi zaczął zakładać kolejne zespoły wzorujące się na Metallice. Zasłuchiwał się w wirtuozach gitary i basu, chcąc iść w ich ślady.

Kiedy byłem dzieciakiem, muzyka taneczna wydawała mi się kompletnie bezwartościowa. W końcu trafiłem na kilka płyt, które mi pokazały, jak bardzo jestem w błędzie. Mam tu na myśli „Newbuild” zespołu 808 State i debiutancki album duetu LFO. Nieoczekiwanie okazało się, że przekopując się pod powierzchnię, można odkryć brzmienia, z których istnienia wcześniej w ogóle nie zdawałem sobie sprawy – wspominał Jenkinson w wywiadzie dla Red Bull Music Academy.

Tak naprawdę największe emocje wywołały w Tomie pionierskie dokonania Aphex Twina i Carla Craiga. Połączenie wściekłych breaków z ilustracyjnymi syntezatorami sprawiło, że sam zaczął tworzyć kolejne nagrania. Kiedy usłyszał je wspomniany Richard D. James – zachwycony, polecił młodego producenta szefom renomowanej wytwórni Warp. Dzięki temu świat usłyszał w 1997 roku album Hard Normal Daddy, na którym Jenkinson wpisał jazzowe harmonie i funkowe brzmienia w formułę rozwibrowanego drum’n’bassu. Reakcja była jednoznaczna: zarówno krytycy, jak i fani padli przed dziełem Squarepushera na kolana.

Jako dzieciak miałem swoją ulubioną książkę. To była ilustrowana historia elektrowni. Czytałem ją codziennie. W końcu dostałem obsesji na punkcie energii elektrycznej, szczególnie tej generowanej przez wielkie fabryki prądu. Dźwięk potężnych motorów elektrycznych wprowadzających w ruch wielkie koło młyńskie na wesołym miasteczku słyszę w głowie do dzisiaj. Wiele syntezatorowych brzmień w moich nagraniach jest właśnie próbą oddania tego wspomnienia – podkreśla artysta w komentarzu do płyty Ufabulum.

Nic więc dziwnego, że muzyka Jenkinsona ewoluowała z płyty na płytę. Go Plastic z 2001 roku przyniósł pełen furii drill’n’bass wwiercający się w uszy słuchacza cyfrowymi loopami. Wydany rok później Do You Know Squarepusher? zaskoczył wszystkich radykalnym zwrotem w stronę hałaśliwych eksperymentów rodem z muzyki konkretnej. A Solo Electric Bass objawił Brytyjczyka zgodnie ze swym tytułem jako fascynata jazzowej ekwilibrystyki z gitarą basową w roli głównej.

Nie wszystkie te muzyczne wycieczki Squarepushera spotykały się z takim samym entuzjazmem. Nic więc dziwnego, że kiedy dwa lata temu twórca napisał na swoim profilu w serwisie Facebook, iż zaczyna „znowu myśleć o czystej elektronice. O czymś melodyjnym i agresywnym”, serca wielbicieli jego klasycznych albumów zabiły mocniej. I wydana w 2012 roku płyta Ufabulum spełniła ich oczekiwania. Materiał przyniósł wszystko to, co było w nagraniach Squarepushera najlepsze – połamane struktury rytmiczne, abstrakcyjne kolaże dźwiękowe, cyfrowo zdekonstruowane brzmienia oraz soundtrackowe zacięcie.

Dodatkowych rumieńców nabrał on podczas koncertów. Jenkinson ubrany w strój przypominający robota, wykorzystywał na występach LED-owe ekrany, na których pojawiały się idealnie zsynchronizowane z muzyką komputerowe wizualizacje jego własnego autorstwa.

Muzyka taneczna od początku była zobligowana do wykorzystywania wizualnego elementu podczas prezentacji na żywo. Niestety – najczęściej wypadało to słabo. Uczestnik występu miał wrażenie, że siedzi w domu, je obiad i coś tam ogląda w telewizji. Skoro wizualizacje nie uzupełniają w ciekawy sposób muzyki, to po co je stosować? – śmiał się artysta w rozmowie z brytyjskim Metro.

Na festiwal Sacrum Profanum angielski producent przyjedzie z Ufabulum – ale w jeszcze innej wersji. Tym razem w wykonaniu materiału pomoże mu Sinfonietta Cracovia pod dyrekcją Charlesa Hazlewooda. W ten sposób dokonania Squarepushera zatoczą pełny krąg – bo zostaną wpisane w kontekst współczesnej klasyki, która w sposób nieświadomy sprawiła niegdyś, że Jenkinson zainteresował się w ogóle tworzeniem muzyki.

Kontynuacją tego wątku będzie w Krakowie występ London Sinfonietty. To oczywiście nie przypadek – wszak brytyjski zespół ma w swym dorobku nie tylko ponad dwieście wykonań kompozycji klasyków muzyki współczesnej, ale też współpracę z twórcami elektroniki i rocka. Na festiwalu Sacrum Profanum usłyszymy najwybitniejsze dzieło orkiestry – WARP Works And 20th Century Masters, czyli akustyczne interpretacje wybranych nagrań z katalogu słynnej wytwórni, wsparte prezentacją utworów György’iego Ligeti’ego, Conlona Nancarrowa i Johna Cage’a.

Szczegółowy program i informację o biletach znajdziecie tutaj: www.sacrumprofanum.com

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska