Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrutne zabójstwo sprzed lat. Śledztwo trudniejsze niż łamigłówka

Marta Paluch
6 stycznia 1999 r. Pchacz ,,Łoś" niedaleko stopnia Dąbie nagle się zatrzymał.  Coś wkręciło się w śrubę. Okazało się, że to ludzka skóra
6 stycznia 1999 r. Pchacz ,,Łoś" niedaleko stopnia Dąbie nagle się zatrzymał. Coś wkręciło się w śrubę. Okazało się, że to ludzka skóra Fot. MARCIN MAKÓWKA
W sprawie "skóry", którą od 15 lat bada krakowska policja i prokuratura, pojawił się kolejny, nowy trop. To ślady biologiczne znalezione po ekshumacji zwłok, m.in. pyłki roślin, które mogą pomóc odkryć śledczym miejsce zbrodni. Zlecono już badania DNA tych roślin, by możliwie precyzyjnie określić, gdzie została popełniona zbrodnia. Czy to jednak pozwoli ująć mordercę 23-letniej Kasi?

Kasię spotkała okrutna śmierć. Jej matka od 15 lat wyczekuje prawdy [WYWIAD]

- Wyjaśnienie tej sprawy wszystkich zaskoczy - nie mają wątpliwości policjanci z krakowskiego Archiwum X.

Udręczeni pościgiem
Bogdan, oficer Archiwum X: - Ta sprawa mnie dręczy. Jestem zmęczony, pracujemy nad nią 15 lat, to prawdziwy maraton.
Ze sprawą "kadłuba" (okaleczone, pokawałkowane zwłoki bez głowy znalezione w parku Jerzmanowskich w 2005 r.) było inaczej. Tam była walka, i w końcu udało się skazać mordercę. Trwało to siedem lat. A tutaj? Powolne, bardzo mozolne przybliżanie się do prawdy.

- Jestem pewien, że kluczem do tej sprawy jest profil zabójcy - mówi Bogdan.
Zaczytuje się w książkach Antoniego Kępińskiego, słynnego krakowskiego psychiatry. Poznał nawet jego uczniów.
- To był geniusz. Tylko popatrzył na człowieka i wiedział, na co jest chory - mówi Bogdan.
Typy patologicznych osobowości zna na pamięć. Anankasta, jak Stalin - to ten który się bez przerwy maskuje. Obsesyjno-kompulsyjny - pracowity, z wynikami. Histrionik, inaczej histeryk - psychopata z upodobaniem do teatralnych efektów. Hitler był histrionikiem.

Jaki jest zabójca Kasi?

Na pewno precyzyjny. Ciął jej skórę równo, fachowo, na barku widać ślady kilku poprawek, niemal ,,krawieckich". Musiał mieć do czynienia zawodowo z nożem lub skalpelem. Może rzeźnik, może masarz albo chirurg. Na pewno mężczyzna, w średnim wieku.

Namiastka ciała

Bogdan i jego koledzy są pewni, że motyw zabójstwa był seksualny. Ale nie w prostym znaczeniu.
- On potrzebował jej skóry i dlatego zabił. Skóra jest dla niego namiastką kobiecego ciała, zastępuje je - tłumaczą.
Policjanci znają profil psychologiczny mordercy, w jego przygotowaniu pomogli specjaliści z FBI. Nie mogą go jednak zdradzić. Teraz najważniejsze jest śledztwo i to, by przez nieostrożność nie pomóc zbrodniarzowi.

Wierzą, że krąg wokół zabójcy powoli się zacieśnia. Że jeśli na niego trafią, nawet przypadkiem, rozpoznają go.
- Mimowolne poczucie winy zaczyna działać w umyśle mordercy tuż po zbrodni. Dobry detektyw potrafi te ślady dostrzegać. Są ważniejsze niż ślady biologiczne - mówi Bogdan.

Jest przekonany, że w tej sprawie ważniejsze jest dobre rozpracowanie osobowości mordercy, a nie mikroślady z miejsca zbrodni.

- One są jak leki w psychiatrii. Kępiński mówił, że leki dają złudne poczucie kontroli średniemu personelowi medycznemu. Ze śladami jest tak samo - podkreśla Bogdan.

I podaje przykład: teorię o tym, że Kasi nikt nie zabił, tylko spadła z dużej wysokości albo uderzył w nią samochód. Na to wskazywały charakterystyczne rozstępy na jej skórze, analizowane przez medyków sądowych. Ale śledczy w końcu tę teorię zdecydowanie odrzucili.

Pyłki naprowadzą
Jednak mikroślady na ciele Kasi, które zostały niedawno zanalizowane, mogą policjantów do sprawcy przybliżyć. Z pyłków roślin udało się wyodrębnić DNA i określić ich gatunek. Okazało się, że chodzi o rośliny, które rosną zaledwie w kilku miejscach w Krakowie. Gdzie dokładnie?

- Na obecnym etapie śledztwa nie możemy udzielać informacji - mówi Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej, która na początku roku przejęła dochodzenie z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Policjanci wiedzą już także w przybliżeniu, kiedy dokonano zabójstwa. Ustalenie tego faktu zajęło sporo czasu.
Kasia zaginęła 12 listopada 1998 roku, a jej skórę w Wiśle znaleziono 6 stycznia 1999 roku. Morderca nie ściągnął skóry od razu. Musiał dziewczynę więzić, może próbowała ucieczki?

Policjanci cały czas szukają osób, które mogły ją słyszeć lub widzieć w tym czasie. To scenariusz podobny do znanego z filmu "Milczenie owiec". Z tym, że Ed Gain, pierwowzór postaci z filmu, był uważany za wioskowego głupka, który wył do księżyca w strojach uszytych z kobiecych skór.

Morderca Kasi był bardziej przebiegły. Skąd to wiemy?
Dziewczyna nie była typem ofiary. Inaczej mówiąc, nie podejmowała tzw. ryzykownych zachowań: nie chodziła na dyskoteki, nie plątała się w odosobnionych miejscach, nie chodziła sama na spacery. Poruszała się głównie w okolicach Rynku (Gołębia - Grodzka - Ingardena - tam miała zajęcia z religioznawstwa).

Miała miękkie serce
Wiadomo natomiast, że kilka tygodni przed śmiercią udawała przed mamą, z którą wówczas mieszkała, że nadal chodzi na zajęcia. W rzeczywistości nie pojawiała się na uczelni.

Z kim się widywała? Czy był to mężczyzna? Jaki ma związek z jej śmiercią?

Policjanci mają już pewne tropy. Na razie jednak nie chcą ich ujawniać. - To, że miała miękkie serce, nie odmówiłaby nikomu pomocy, mogło ułatwić zabójcy sprawę. Jak również to, że była życiowo niedoświadczona, łatwowierna i dobrze wychowana - mówi Bogdan.

Dwa lata przed tym, jak zaginęła, zmarł jej ojciec. Miał zaledwie 49 lat, wcześniej bezsilnie patrzyła jak zabija go śmiertelna choroba. Załamała się.

Nie mogła się odnaleźć, studiowała po kolei trzy kierunki, ale na żadnym z nich nie wytrwała dłużej niż rok. Najpierw dostała się na psychologię, zrezygnowała po jednym semestrze. Potem była historia - z podobnym skutkiem. Trzecie - religioznawstwo na UJ.

Jednak poszukiwania potencjalnych świadków wśród studentów nie dały rezultatu. Większe nadzieje śledczy wiązali ze środowiskiem muzycznym, a ściślej - fanów zespołu Grateful Dead, do których zaliczała się Kasia. Bywała na giełdach, polowała na rzadkie płyty. Tam mogła poznać swojego oprawcę.

Policjanci szukają też w gronie osób, które w jakiś sposób są związane z Wisłą, jej okolicami - pracują tam, chodzą na spacery, często kogoś odwiedzają.

To metoda tzw. statystycznego profilowania geograficznego - tego samego, którego używają dziś specjaliści próbujący rozwikłać zagadkę zbrodni Kuby Rozpruwacza w Londynie. Założenie jest proste: morderca zostawia zwłoki w miejscu, które dobrze zna, czuje się tam bezpiecznie i wie, czego może się tam spodziewać...

Bogdan razem z kolegami z Archiwum X odlicza dni, by go złapać.

****

Policjanci z Archiwum X chcą dopaść zabójcę i dać spocząć Kasi w pokoju

Kasia Zawada, 23-letnia studentka religioznawstwa UJ umówiła się z mamą na wizytę u lekarza, 12 listopada 1998 r. o godz. 18 na os. Uroczym w Krakowie. Nie przyszła na spotkanie.

Była ubrana w czarne dżinsy i sztruksową kurtkę. Przez kilka miesięcy szukano jej ciała. 6 stycznia 1999 r. kierujący pchaczem ,,Łoś" w okolicy stopnia Dąbie na Wiśle znalazł w śrubie statku kawałek dziwnej materii. Po badaniach okazało się, że to ludzka skóra precyzyjnie odcięta od ciała. Badania DNA wskazały na Kasię.

Ciała Kasi do dziś nie odnaleziono (poza skórą, kawałkiem pośladków i jedną nogą). Ta sprawa stała się zalążkiem dla powstania zespołu Archiwum X w Małopolskiej Komendzie Policji. Śledztwo zostało umorzone w 2000 r., ale w styczniu 2012 r. podjęto je na nowo (w międzyczasie policjanci nadal badali sprawę, mimo braku formalnego śledztwa).

Był moment, że śledczy już cieszyli się, że złapali mordercę - gdy zatrzymali studenta UJ Władimira W., który oskalpował ojca i nosił tę skórę na głowie. Jednak ta hipoteza została wykluczona. W. co prawda pochodził z tego samego środowiska co Kasia, ale w jego domu nie znaleziono żadnych śladów krwi, tkanki czy ubrań dziewczyny. Śledczy wykluczyli, by podobnej zbrodni dokonał poza domem - był w Polsce krótko, nie znał miasta, dom był w zasadzie jedynym miejscem, w którym czuł się pewnie.

Śledczy wykluczyli też hipotezę, że Kasię zabił osobnik, który porzucił rozkawałkowane zwłoki kobiety w parku Jerzmanowskich. Okazał się nim przestępca terroryzujący bezdomnych (ksywka ,,Szeryf z Berzy"). Został złapany w 2011 r. i skazany rok później. Podczas drugiego śledztwa prokurator nie bał się niestandardowych procedur - zasięgał m.in. opinii jasnowidza, który pomógł przybliżyć się śledczym do miejsca zbrodni. W lutym 2014 r. śledztwo przejęła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Pierwsze decyzje śledczy mają podjąć niedługo, po zapoznaniu się prokuratora z aktami.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska