18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Ranna sarna konała w upale przez kilka godzin. Nikt nie umiał jej pomóc

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Pół dnia wyciągnięta z niezabezpieczonej studzienki sarna konała w upale. Strażacy przez kilka godzin szukali dla niej pomocy. Bezskutecznie. Zwierzę zdechło.

Dorosła sarna z młodą wpadły do niezabezpieczonej studzienki na os. Parcze w Olkuszu. Mała, po wyciągnięciu przez strażaków uciekła, jej matka kilka godzin konała. Nikt jej nie ulżył w cierpieniu. W końcu zdechła.

O cierpiących zwierzętach uwięzionych w głębokiej, wąskiej studzience poinformowała straż pożarną mieszkanka Olkusza w sobotę tuż przed godziną 14. Podczas spaceru z psem usłyszała przeraźliwe kwilenie dobiegające z wysokich traw na łące. Kiedy zbliżyła do tego miejsca, zobaczyła dwie szamoczące się sarny. Wezwała pomoc.

Nikt nie chciał się nią zająć

Na miejsce zajścia przyjechali strażacy.

- Udało nam się wyciągnąć zwierzęta. Jedno od razu uciekło, natomiast drugie z wycieńczenia słaniało się na nogach. Nie dało rady iść - relacjonuje mł. kpt. Marcin Zębala Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Olkuszu.

Dyżurny zadecydował o powiadomieniu o sytuacji Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olkuszu. Lekarz jednak odmówił przyjazdu, bo stwierdził, że za dzikie wierzęta dzikie odpowiada Nadleśnictwo.

Nadleśnictwo na miejsce wysłało myśliwych z Koła Łowieckiego „Kuropatwa” w Jaroszowcu. W tym czasie strażacy próbowali ulżyć w cierpieniu wycieńczonej sarnie. Chcieli dać jej pić, jakoś pomóc, ale ona nie reagowała. Myśliwi przyjechali, ale nic nie zrobili.

- Nie jesteśmy lekarzami. Nie zdecydowaliśmy się na odstrzał, ponieważ była to sarna karmiąca. Nie chcieliśmy pozbawić koźlątka matki - wyjaśnia Mirosław Treter, prezes Koła Łowieckiego „Kuropatwa” w Jaroszowcu.

Weterynarza też nie wezwano, bo jak to bywa w takich sytuacjach, obawiano się kto pokryje koszty leczenia zwierzęcia.

Służby odjechały i myśliwi również. Zadeklarowali, że „zajrzą do zwierzęcia jutro”. Sarnę pozostawiono więc na pastwę losu.

Sarna nie przeżyła

Następnego dnia było już za późno na pomoc.

Kiedy ok. godz. 21 w sobotę dziennikarze „Gazety Krakowskiej” dowiedzieli się o sytuacji natychmiast postanowili interweniować. Z racji na późną porę o pomoc poprosili taksówkarzy z Taxi Bajera w Olkuszu. Niestety kiedy dotarli na miejsce zwierzę było już martwe.

- Czy na prawdę nikt nie mógł zabrać tego zwierzęcia, by udzielić mu pomocy? Czy nie można było chociaż spróbować go uratować lub po prostu ulżyć mu w cierpieniu? - pytają poruszeni dziennikarze.

W tym przypadku ewidentnie dopuszczono się zaniechania.

- Gdybym został poinformowany o sytuacji na pewno tej sarnie zostałaby udzielona pomoc. Mam już podpisaną z gminą Olkusz umowę na świadczenie takich usług, nie wiem czemu nikt mnie nie powiadomił - komentuje sytuację Damian Michalski z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Racławicach (pow. miechowski).

W podobnym tonie wypowiadają się pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, którzy w rozmowie z nami przyznali, że gdyby sarną zajął się weterynarz, to zwierzę najprawdopodobniej miałoby szansę przeżyć.

Uważają, że wszystkie służby powinny mieć "pod ręką" numery do organizacji zajmujących się zwierzętami, bo przecież do takich sytuacji dochodzi często. Są też w prawie odpowiednie przepisy i procedury, które je regulują.

Winny właściciel?

Do bolesnej śmierci sarny nie doszłoby, gdyby nieczynna studzienka była odpowiednio zabezpieczona. Niestety nie było na niej pokrywy, a samo miejsce otaczają wysokie trawy. Dodatkowo teren ten znajduje się w pobliżu częstych spotkań młodzieży. O większą tragedię więc nie było trudno.

Tą sprawą po naszej interwencji zajęli się olkuscy funkcjonariusze policji.

- Jesteśmy w trakcie prowadzenia czynności, w wyniku których będzie można pociągnąć do odpowiedzialności właściciela posesji na którego terenie znajduje się niezabezpieczona studzienka - informuje Katarzyna Matras, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu.

Na ten moment studzienka została zabezpieczona przez strażaków dużymi kamieniami, a cały teren został ogrodzony taśmą ostrzegawczą. Po naszej interwencji, pomimo iż działka na której znajduje się odkryta studzienka, należy do osoby prywatnej pomóc zdecydowały się również olkuskie wodociągi, zabezpieczając to miejsce dużą paletą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Olkusz. Ranna sarna konała w upale przez kilka godzin. Nikt nie umiał jej pomóc - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska