Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o podpalenie i próbę zabójstwa 7 osób w Skomielnej Białej: Ja nie skrzywdziłbym synka

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Wersja prokuratury jest taka: Artur M. nie był w stanie pogodzić się z odejściem dziewczyny, więc postanowił podpalić dom, w którym przebywała z 6 osobami m.in. z ich dzieckiem. W ten sposób próbował wszystkich zabić.

- Nigdy bym nie zrobiłbym krzywdy swojemu synkowi, jego matce i jej rodzinie - broni się oskarżony.
Jego proces rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Grozi mu dożywocie.

Święty nie jest i był już cztery razy karany m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu, niestosowanie się do zakazu kierowanie pojazdami i posiadanie narkotyków.

Wysoki, szczupły 25-latek opowiadał, że w przeddzień tragedii w Skomielnej Białej nie stronił od używek, skończył pracę o 15.00 i umówił się na potkanie z Karoliną Ż. Zażył narkotyki i dopalacze, a potem wypił 12 małych, smakowych piw. Gdy się zobaczyli, by omówić kwestie wychowania dziecka, spożył wino, a potem jeszcze drinka i kolejna piwa. Twierdził, że nie czuł się nietrzeźwy właśnie dzięki zażytym dopalaczom.

Kilka razy na sali rozpraw powtarzał, że kocha synka i dalej darzy uczuciem dziewczynę.

- Podczas tego spotkania Karolina zgodziła się, by synek zostawał u mnie na noc pod warunkiem, że dostarczę wyniki badań, że już nie biorę narkotyków - wyjaśniał. Mówił, że znalazł już dorywczą pracę, by spłacić dług za niepłacenie alimentów.

Zdaniem śledczych w nocy z 14 na 15 kwietnia br. podłożył ogień pod dom, w którym przebywała Karolina Ż.
Dziewczyna się obudziła i ostrzegła pozostałych członków rodziny. Arturowi M. postawiono zarzut wywołania pożaru domu i próbę zabójstwa 7 osób, które znajdowały się wewnątrz budynku.

Straty materialne oszacowano na ponad 150 tys. zł, zniszczeniu uległo auto, które na posesji pozostawił znajomy gospodarzy. Dowodem w sprawie jest karta pamięci z kamery w taksówce, która zarejestrowała słowa Artura M. na temat pożaru, jakie podczas nocnego kursu kierował do kierowcy. Gdy przejeżdżali obok płonącego budynku pasażer przyznał się taksówkarzowi, że „to on podpalił, żeby się zjarali i że nie będzie na niego, bo ma alibi”.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska