Ceremonia pożegnania druha Krzysztofa Michalika rozpoczęła się w środę 19 października o godz. 14 nabożeństwem żałobnym w kościele rektoralnym w Byszycach. Potem ogromny orszak żałobników szedł za trumną Zmarłego Strażaka kilka kilometrów, na cmentarz parafialny w Gorzkowie, na miejsce pochówku.
39-letni naczelnik OSP Byszyce zginął podczas pełnienia służby, w tragicznym wypadku, który miał miejsce 15 października w tej miejscowości. Podczas prowadzonych przez OSP Byszyce prac gospodarczych oderwał się kosz od podnośnika samochodu ratowniczego-gaśniczego. Z wysokości ok. siedmiu metrów spadło dwóch strażaków. Mimo długiej reanimacji nie udało się uratować życia druha Krzysztofa, który osierocił żonę i synów bliźniaków. Byszyce, gmina Wieliczka i środowiska strażackie pogrążyły się w żałobie.
- Przez tych kilka ostatnich dni pytaniem, które sobie wszyscy po ludzku zadawali było: dlaczego? Dlaczego to się wydarzyło, dlaczego Krzysiek? Po ludzku nie ma na to odpowiedzi, bo to jest prawda życia i śmierci, wszystko jest w rękach Boga. Krzysiek był człowiekiem, który słyszał wołanie innych, słyszał że ktoś potrzebuje pomocy, zawsze był gotowy ją nieść, miał wielką odwagę. Gdy tylko zawyła syrena alarmowa niemal zawsze Krzysiek był pierwszy na miejscu zbiórki. Gdy trzeba było go o coś poprosić, nigdy nie odmówił. On niósł dobro światu. Są takie słowa Jana Pawła II - „zło dobrem zwyciężaj”. I Krzysiek to robił - mówił w kazaniu podczas mszy żałobnej ks. Stanisław Kuś, były wieloletni proboszcz parafii w Byszycach.
Krzysztof Michalik był strażakiem OSP Byszyce przez ponad 20 lat. Uczestniczył w wielkiej ilości akcji ratunkowych, przy pożarach, wypadkach, kolizjach, a także przy „małych sprawach”, gdy potrzebna była pomoc strażaków. Służba była dla niego niemal całym życiem i źródłem satysfakcji. Był powszechnie ceniony i lubiany. Tej śmierci nikt się nie spodziewał i wszystkim do tej pory trudno uwierzyć, że to się stało.
- Żadne słowa nie wyrażą żalu po Twoim odejściu. Zawsze byłeś na posterunku. Byłeś wzorem do naśladowania dla swych synów i wielu osób. Stąd zewsząd to pytanie – dlaczego? Dlaczego odchodzą ludzie, którzy są tu tak bardzo potrzebni? Mówi się, że strażacy to ziemscy aniołowie stróże, że oni nie umierają, a po prostu wracają do nieba… - mówili żałobnicy podczas ceremonii w kościele w Byszycach, po zakończeniu żałobnego nabożeństwa.
Podczas uroczystości modlono się o życie wieczne dla Zmarłego, ale także za jego rodzinę oraz wszystkich strażaków, którzy niejednokrotnie niosą pomoc innym z narażeniem własnego życia. A jak mówili podczas pogrzebu druha Krzysztofa Michalika strażacy - „kiedy umiera jeden z nas, każdego z nas jakby trochę ubywa”.
- Wielki horoskop na jesień. To będzie czas pełen zawirowań!
- Malowniczy zakątek pod Krakowem: zamek, jezioro z zaporą i piękne drewniane chaty
- Czadoman i Ewelina Lisowska w Wieliczce. Koncertowy jubileusz 150-lecia OSP
- Rok utrudnień drogowych pod Krakowem. Rusza przebudowa ważnej trasy
- Szykują nowy wariant przebiegu S7? Mieszkańcy mają obawy, samorządowcy ucinają temat
- Dożynkowe witacze w Gdowie: rolnicy, młyn, wóz drabiniasty. Jest i Tadeusz Kantor!
Los polskich rodzin w obliczu inflacji
