Wyborcza walka na plakaty w Oświęcimiu rozgorzała na dobre. Słupy ogłoszeniowe toną w plakatach kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Miasto nie żałuje, że oddało je w prywatne ręce, bo po wyborach zdzieraniem plakatów i ich uprzątnięciem zajmie się dzierżawca.
Z kolei mieszkańcy są oburzeni, bo nie mają miejsca na własne ogłoszenia.
Już 7 czerwca ludzie zdecydują, kto z ich lokalnych samorządów powinien załapać się do Parlamentu Europejskiego, a kto będzie musiał o europejskich salonach jedynie pomarzyć. Tymczasem każdy z kandydatów musi w jakiś sposób "sprzedać" siebie. Uśmiechnięte od ucha do ucha twarze polityków widnieją na każdym rogu.
Słupy ogłoszeniowe aż uginają się pod ciężarem plakatów, na których kandydaci na europosłów chwalą się swoją skutecznością i kompetencjami. Wczoraj zadzwonił do redakcji "Gazety Krakowskiej" w Oświęcimiu zbulwersowany czytelnik.
- Nie rozumiem jak miasto mogło oddać w prywatne ręce słupy ogłoszeniowe? - zastanawiał pan Bartłomiej z Oświęcimia. - Wybory pokazują, że był to zły pomysł. Teraz gdybym chciał umieścić na słupie ogłoszenie, to musiałbym chyba czekać miesiąc na wolne miejsce - mówi.
Przypomnijmy, kilka tygodni temu prezydent Oświęcimia Janusz Marszałek wydzierżawił prywatnemu przedsiębiorcy 18 słupów i 5 tablic ogłoszeniowych na terenie całego Oświęcimia.
- Na utrzymanie tych słupów i tablic wydawaliśmy kilka tysięcy złotych rocznie - cieszył się wówczas włodarz. - Teraz te pieniądze będą wpadać do kasy miasta - dodawał.
Dzierżawca miesięcznie ma płacić urzędowi prawie 500 złotych, czyli rocznie niespełna sześć tysięcy.
Prezydent liczy też na to, że w mieście w końcu nie będzie bałaganu. - Na pewno jeszcze nie wszystko jest tak jak trzeba, ale myślę, że to kwestia czasu, bo ludzie muszą się przyzwyczaić do nowych warunków umieszczania ogłoszeń - mówi Marszałek.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy godzą się z faktem, że jeśli chcą umieścić ogłoszenie na słupie, to muszą za nie zapłacić.
I niestety coraz częściej widać, że plakaty pokazują się na drzewach. A to jest nielegalne.
Piotr Pacyga, który wydzierżawił oświęcimskie słupy, przywołuje przykład Krakowa. Tam ogłoszenia na słupach również są płatne. A do tego ceny są nieporównywalnie wyższe.
- Ludzie muszą się przyzwyczaić. A ci, którzy grają nieczysto i wieszają plakaty bez opłat, poniosą konsekwencje - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?