Spacerowali nerwowo wzdłuż przedziałów, bacznie obserwowali pasażerów i co chwile wyglądali przez okna. Gdy pociąg dojeżdżał do Sichowa dziwni osobnicy włączyli alarmowe hamowanie, wypadli na zewnątrz., sterroryzowali maszynistę i jego pomocnika, po czym zaatakowali wagon pocztowy.
Pomagali im umówieni i przyczajeni w lesie wspólnicy. Napad był dobrze zaplanowany, bowiem w pociągu przewożona była spora suma pieniędzy.
Do rabunku nie doszło dzięki przytomności urzędnika pocztowego, który widząc co się święci zatrzasnął drzwi do przedziału i umknął do innego wagonu, a nieustraszeni pasażerowie pootwierali okna i zaczęli strzelać z rewolwerów w powietrze, co skutecznie wypłoszyło bandytów. Przybyli na miejsce policjanci spisali protokół i aresztowali związanego wcześniej przez rabusiów maszynistę, oskarżając go o współudział i pomoc w napadzie.
Sprawę powierzono dwóm najlepszym inspektorom śledczym w Tarnowie, znanym ze swej skuteczności w łapaniu przestępców. Policjanci, Jakub Leibel i Stanisław Trela, bez zwłoki przystąpili do poszukiwań i już po tygodniu z okładem aresztowali dwóch podejrzanych osobników.
Do ujęcia doszło w jednym z lokali przedsiębiorcy rozrywkowego Stanisława P, a nazywając rzecz po imieniu, przestępców zabrano z zamtuzu, czyli publicznego domu. Inspektorzy zastawili sidła i odczekali kilka godzin, słusznie rozumując, że rabusie po intensywnej rozrywce będą osłabieni, a przed wejściem do łóżka odstawią na bok rewolwery. Tak też się stało. Mariana Palusińskiego, Władysława Sikorę i Wiktora Michalskiego zabrano bez problemu z domu rozpusty i doprowadzono do miejscowego aresztu.
Bandyci byli znani ze swego procederu w całej Galicji, a szczególnie Michalski, który niedawno wyszedł z więzienia po 5 latach odsiadki i przyjechał na zasłużony wypoczynek do Tarnowa. W trakcie śledztwa policjanci, oprócz napadu na pociąg, udowodnili rabusiom inne, nie mniej groźne przestępstwa. Okazało się, że aresztowani dokonali włamania do kancelarii c. k. Komendy Obrony Krajowej, gdzie rozbiwszy wszystkie zamki i kłódki splądrowali szafy, a po nieudanej próbie rozbicia pustej w tym dniu kasy pancernej, ukradli zegarek stojący na biurku.
Po nieudanym skoku na kancelarię włamywacze dokonali rabunku w biurze gimnazjum św. Kingi, ale jak poprzednio, bez szczególnego szczęścia. Po zdemolowaniu biura zdołali zabrać zaledwie kilka koron i zimowe palto nadjedzone dość znacznie przez mole.
Zasięg zbrodniczej działalności groźnej bandy był bardzo szeroki. Tuż po aresztowaniu upomniały się o złoczyńców inne miasta Galicji, w których to Palusiński, Sikora i Michalski często gościli i kradli co tylko się dało. Jednym z takich wyczynów był krwawy napad na kantor Izaaka Kricka we Lwowie, gdzie bandyci zastrzelili stawiającego opór sprzedawcę.
Po kilku tygodniach śledztwa sąd tarnowski skazał zbirów na wieloletnie kary więzienia i przekazał do Lwowa.
/za "Pogoń", zbiory MPB w Tarnowie/