Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany kierowca dostał mniejszy wyrok niż trzeźwy

Paweł Szeliga
Brawura była przyczyną śmiertelnego wypadku w listopadzie 2010 roku w Szymbarku (gm. Gorlice). Tak stwierdził Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, orzekając wyższy wyrok dla trzeźwego kierowcy, niż drugiego, który jechał pijany.

W kraksie dwóch samochodów zginął 17-letni pasażer volkswagena caravelle, prowadzonego przez 18-letniego wówczas Alberta S. z Szymbarku. Oplem frontera, z którym się zderzył, kierował jego rówieśnik z tej samej wioski. Witold W. był nietrzeźwy, nie miał prawa jazdy i, jak zeznał, pierwszy raz wyjechał autem na drogę publiczną. Uciekł z miejsca wypadku.

W marcu br. gorlicki sąd skazał Alberta S. na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sankcja dla Witolda W. była mniej surowa - rok i trzy miesiące w zawieszeniu na identyczny okres próby.

- Albert S. został ukarany za to, że był trzeźwy, został na miejscu wypadku, by udzielić pomocy poszkodowanemu, a manewru wyprzedzania pojazdu, podczas którego doszło do wypadku, dokonał w miejscu dozwolonym - ironizował jego obrońca, mecenas Jarosław Ruchałowski. Podkreślał, że trudno mówić o brawurze jego klienta, gdyż volkswagen jechał z prędkością 73 kilometry na godzinę w terenie niezabudowanym.

Albert S. nie godził się z wyrokiem sądu w Gorlicach. Dlatego odwołał się do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. - Pijany kierowca zajechał mi drogę, a dostałem surowszy wyrok od niego - dziwił się Albert S.

Gorlicki sąd uznał, że trzeźwy kierowca w chwili zdarzenia miał prawo jazdy dopiero od trzech miesięcy, nie posiadał więc wystarczającego doświadczenia, by uniknąć niebezpiecznej sytuacji. Gdy zaczął wyprzedzać opla, a ten zbliżył się do lewej strony jezdni, wykonał kilka "manewrów obronnych", które doprowadziły do tragedii. Jego volskwagen otarł się o drugie auto, zjechał na pobocze i uderzył w drzewo.

- Dziwię się, że sąd czyni zarzut z tego, iż kierowca próbował uniknąć wypadku - mówił mec. Ruchałowski. Przypominał, że dwie opinie biegłych potwierdziły, że auto Alberta S. nie jechało z nadmierną prędkością, panowały dobre warunki na drodze, nie było też zakazu wyprzedzania.

Sąd okręgowy nie zgodził się z argumentami obrońcy Alberta S. i podtrzymał wyrok niższej instancji. Uznał, że winę za zdarzenie ponoszą obaj kierowcy.

- Wyprzedzali się nawzajem na wąskiej, krętej drodze - zauważyła sędzia Maria Żelichowska-Błażowska. I dodała, że gorlicki sąd mógł poprosić o opinię biegłych, ale nie musiał podzielić ich wniosków.

- To nie biegli oceniają, kto ponosi winę - podkreślała sędzia Żelichowska-Błażowska. Jej zdaniem, Albert S. powinien jechać ostrożnie, bo wiedział, że Witold W. jest pijany. Obaj spotkali się przypadkiem na stacji paliw w Gorlicach. - Coś pił. Nie wiedziałem, że to alkohol - bronił się Albert S.

Prócz kary więzienia w zawieszeniu, Witold W. ma czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów. Dwa lata nie może usiąść za kierownicą Albert S. Wyrok jest prawomocny.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pijany kierowca dostał mniejszy wyrok niż trzeźwy - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska