Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłeś? Oddaj nam swój samochód

Redakcja
iKierowcy do klientów dojeżdżają składanymi rowerami na prąd. Jedno ładowanie starcza na 70 km. Pakują je do bagażnika i wsiadają za kierownicę
iKierowcy do klientów dojeżdżają składanymi rowerami na prąd. Jedno ładowanie starcza na 70 km. Pakują je do bagażnika i wsiadają za kierownicę Jakub Popiel
W Krakowie można już swobodnie jechać autem na imprezę i pić do oporu. A przynajmniej do momentu kiedy zaczynamy tracić zdolność komunikowania się przez telefon. Nim to nastąpi możemy wykręcić numer iKierowców. Przyjadą, odbiorą kluczyki i odstawią z autem bezpiecznie pod dom - pisze Piotr Rąpalski.

Wracanie na "podwójnym gazie samochodem do domu to głupota i igranie ze śmiercią. Podobnie pokazywanie się po pijaku żonie z kluczykami w ręku. Raczej nie uzna nas za bohaterskiego mistrza kierownicy, tylko zdzieli kuchennym wałkiem. Z kolei zostawić samochód pod drink barem, wracać taksówką, a rano jechać nią po wóz raz jeszcze to drenowanie kieszeni.

Czytaj także: Chcą promować Kraków w błocie?

Dlatego właśnie Marcin założył firmę iKierowcy. Wezwany przyjeżdża rowerem do podchmielonego klienta. Składany bicykl pakuje do bagażnika jego wozu, a właściciela sadza z tyłu. Odwozi do domu i zarabia pieniądze. W zimie iKierowcy jeżdżą autem parami. Jeden przesiada się do samochodu klienta, a drugi śledzi ich firmowym wozem.

Piątek. 23. Zjawiam się w biurze iKierowców. Marcin i Tadek siedzą na kanapie. Kluczyki leżą na stole. - Wiem, że w Anglii to działa od dawna, ale przysięgam, że nie podpatrzyłem pomysłu tylko wymyśliłem sam - bije się w pierś właściciel interesu.

Telefon odbiera dyspozytorka Asia. Przyjmuje zlecenie. Kurs z Galerii Kazimierz na Ugorek. Ubierając się opowiada. - Bywa, że często trudno zrozumieć co klient mówi, ale raczej próbują być bardzo szarmanccy. Jak hrabiowie - mówi z uśmiechem dziewczyna i znika. Po 10 minutach siorbania herbaty przychodzi kolejne zlecenie .Trzeba odwieźć kogoś z Retoryka na Meissnera. Wsiadamy do hondy civic i wio.

- Najdalszy kurs miałem z Katowic. - opowiada Marcin. Jeździ autem od 10 lat. Ani razu nie miał stłuczki. Na ulicy Retoryka przy wielkim cheerokie grand stoi blond piękność. Z nią jej chłopak. Oboje na lekkim rauszu, ale nie tropią węży. Wsiadamy i jedziemy. Chłopak wkurzony i milczący. Ktoś mu rozwalił lusterko w aucie. Dziewczyna rozgadana. - Bo krakusi są tacy jak ze skeczu młodego Stuhra "siedzimy, nic się nie dzieje" - opowiada blondyna. Debatujemy nad różnicami między Poznaniem a Krakowem. Marcin radzi sobie z autem brawurowo mimo zimowej ciapy na ulicach.

Za pierwsze 4 km płaci się 20 zł. Każdy kolejny 4 zł. Interes kwitnie. O dziwo krakusi pozwalają jeździć swoimi autami obcym. IKierowcy wyjeżdżają kilkanaście razy w nocy. - Mamy klienta, co żonie auta nie odda. Nazywa go Sabina od marki saab. A nam pozwala się wozić - uśmiecha się Marcin. Chłopaki starają się nie zmienić ustawień foteli w autach, choć bywa że te cisną ich w tyłki. Co innego lusterka. Te muszą być jak należy.
Kolejny kurs. Z ulicy Półłanki na Fieldorfa Nila. Ledwo docieramy na to odludzie. Też ktoś sobie wymyślił imprezę wśród fabryk i magazynów na Rybitwach. Wszystko się wyjaśnia. Teściu zięcia zaprosił z rodziną na małe co nie co. Żegnają się chyba z 15 minut ściskając jak zapaśnicy. Marcin zaprasza mężczyznę z żona do forda combi.

- Żeś do ojca głupoty wygadywał - mówi kobieta. - To czemu jest za PiS! - odpiera mężczyzna. - A panowie? - pyta. Marcin zmienia temat radząc, żeby jegomość poprawił sobie coś w aucie. Marcin przyznaje, że mało jest totalnie napranych klientów, którym się wydaje, że auto to pies i próbują z nim rozmawiać. - Pewno, czasem bywa, że nie mają nawet tych 0,2 promila, ale nie chcą ryzykować - dodaje. Kursy są też w dni powszednie. Taki naród. - Bywa jednak, że to ktoś po zabiegu w szpitalu, np. na oczy i nie chce prowadzić - podkreślają.

Następna fucha. Zapowiada się niezła noc. Rekord jednej ekipy to 17 kursów od 18. do 6. Jedziemy na plac Nowy. Na masce mitsubishi siedzi młody chłopak i śpiewa "Deszcze niespokojne" Chwieje się jak obciążony medalami ruski generał. Odwozimy go na Dębniki. - Tylko nie pokazujcie w telewizji mamuni, że piłem - uśmiecha się. Może wydaje mu się, że gra w serialu "Majka". - Depnij, bo coś wolno - dodaje. W tym zawodzie hasło "klient nasz pan" nie obowiązuje bez granic. iKierowcy biorą odpowiedzialność za auto i pasażerów. I nie ważne, że firma ubezpieczona na pół miliona złotych.

Ta praca to frajda, bo czasami można pojeździć wypasionymi wozami. - Takimi, o których marzy się w dzieciństwie bawiąc resorówkami. Porsche 911, audi A5, terenowe BMW, czy corveta - wymienia Tadek. - Ale duży fiat też się zdarzył. Anglik z kierownicą po prawej jeszcze nie - dodaje Marcin.

Chłopaki się rozgadują. Był jegomość, który uciekał i go żona musiała do samochodu przywlec.Innym razem wezwali ich koledzy chłopaka zatrzymanego za jazdę po pijaku, któremu policja odebrała prawo jazdy. Bywa, że wożą taksówkarzy.

Ich interes to nie chwilowa przygoda. Mają plan, że za 10 lat firma będzie w każdym większym mieście w Polsce. - Będziemy mieli całą flotę - zapewnia Marcin. Znów wezwanie. Ruszamy. I tak do 6.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Najciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym**swieta24.pl**.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska