Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plany ochronią zieleń, ale gmina będzie musiała za to słono zapłacić

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
25.08.2016 krakow olszanica tereny zielone ulica pylnafot.anna kaczmarz / dziennik polski /polska press
25.08.2016 krakow olszanica tereny zielone ulica pylnafot.anna kaczmarz / dziennik polski /polska press Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
Radni i urzędnicy ratują zieleń planami miejscowymi. Niektórym inwestorom nie jest to na rękę i żądają odszkodowań.

Radni miejscy uchwalają kolejne plany zagospodarowania przestrzennego, które pokrywają już nieco ponad 63 proc. powierzchni Krakowa. To dobrze, bo w wielu przypadkach zapisy tych dokumentów skutecznie blokują plany prywatnych firm, w tym deweloperów, którzy chcą budować bloki i biurowce na terenach zielonych, gdzie mieszkańcy domagają się stworzenia parków. Ale jest też druga strona medalu.

Chodzi o to, że w wielu przypadkach firmy domagają się milionowych odszkodowań od gminy, bo ich działki - w wyniku uchwalenia planu - tracą na wartości. Aktualnie sporządzane są 53 plany zagospodarowania przestrzennego. Urzędnicy szacują, że tylko w przypadku trzech z nich - jeśli zostaną uchwalone w takiej wersji - kwoty odszkodowań dla prywatnych firm mogą wynieść ponad 99 mln zł.

Przypadków, w których prywatni inwestorzy domagają się odszkodowań od magistratu, jest wiele. Przykładowo kilka lat temu spółka G21 kupiła od gminy - za nieco ponad 4 mln zł - ponad 30-arową działkę przy ul. Wincentego Pola. Planowała tam postawić budynek wielorodzinny.

- Nie chcieliśmy budować wysokiego bloku, na dodatek próbowaliśmy prowadzić rozmowy z sąsiadami, by spełnić częściowo ich oczekiwania. Niestety mieszkańcy skutecznie zablokowali nam możliwość realizacji inwestycji, dlatego teraz domagamy się od gminy odszkodowania - tłumaczy Marek Forystek, przedstawiciel spółki. Budynek miał mieć 15 metrów wysokości.

Inwestycji sprzeciwiło się Stowarzyszenie Obrony Grzegórzek. Okoliczni mieszkańcy nie chcieli, by pod ich oknami wyrósł kolejny budynek. Alarmowali, że pod poszerzenie drogi, prowadzącej do inwestycji, trzeba będzie wyciąć drzewa. Dla terenu, gdzie znajduje się działka, akurat trwały prace nad planem zagospodarowania, które prowadziła firma, wybrana przez urzędników. Mieszkańcy domagali się, by wykluczyć tam możliwość zabudowy. Ostatecznie zapisy uchwalonego z końcem ubiegłego roku dokumentu przekreśliły plany spółki.

- Nie może być tak, że na działkach, które sąsiadują z naszymi, urzędnicy dopuszczają gęstą i wysoką zabudowę, a obok blokują jakąkolwiek - dodaje Forystek. I twierdzi, że jeśli pod inwestycję drogową trzeba by wyciąć drzewa, to zaledwie kilka, a w ramach rekompensaty w innym miejscu zostałyby posadzone nowe. Forystek dodaje, że teraz na działce jego spółka - zgodnie z planem - nie może wybudować żadnego budynku.

Jest tam parking i zapewne zostanie. Firma domaga się od gminy nieco ponad 5 mln zł odszkodowania, bo na tyle wyliczyła szkodę. Ostatnio spółka wysłała do magistratu przedsądowe wezwanie do zapłaty pieniędzy. - Roszczenie to zostanie rozpatrzone przed upływem terminu 6 miesięcy od dnia złożenia wniosku - poinformowała nas Joanna Korta z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.

Inny przykład? Jednym z ostatnich planów, jaki uchwalili radni, jest ten dla terenów w rejonie ul. Podłużnej i Pylnej w Chełmie (graniczy z Wolą Justowską). Jest tam bardzo dużo zieleni, a także gruntów rolnych, na które deweloperzy ostrzą sobie zęby. Jeden z inwestorów chce w Chełmie budować osiedle ponad 200 domów jednorodzinnych. Okazuje się, że już w projekcie uchwalonego ostatnio planu część terenu, należącego do inwestora, została przez miejskich planistów przeznaczona pod budowę np. szkoły, co wzbudziło sprzeciw dewelopera.

Tym bardziej, że jak twierdzi, niedaleko gmina ma w użytkowaniu wieczystym działkę o podobnej wielkości, którą w planie przewidziano na cele komercyjne. Inwestor zwrócił też uwagę, że część z należących do niego gruntów - w wyniku zapisów planu - straci na wartości, bo dokument blokuje możliwość lokalizacji tam jakichkolwiek budynków. Trudno powiedzieć, jakie inwestor może ponieść straty, ale już w uwagach do projektu planu nie wykluczał, że w przyszłości skieruje sprawę do sądu.

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Krakowa (RMK) duże kontrowersje wzbudził też sporządzany plan dla terenów w rejonie ul. Koszykarskiej. Jeśli radni uchwalą go w takiej wersji, jaką zaprezentowali urzędnicy, to jest ryzyko, że magistrat będzie musiał w przyszłości wypłacić prywatnym firmom odszkodowania w wysokości 55 mln zł. Wszystko przez to, że dokument obniża maksymalną wysokość dla planowanej zabudowy wielorodzinnej z 36 do 25 metrów. Budowania niższych budynków domagają się okoliczni mieszkańcy, zwłaszcza z rejonów, gdzie dominują domy jednorodzinne. Ale to niekorzystne dla działających tam firm.

Grzegorz Stawowy, przewodniczący komisji planowania przestrzennego RMK, twierdzi, że deweloperzy coraz chętniej idą się sądzić z miastem o odszkodowania. - Wynika to z tego, że kilka firm deweloperskich wygrało z gminą sprawy, które pierwotnie wydawały im się przegrane - mówi. Przykładowo jeden z inwestorów miał już wydane warunki zabudowy dla przedsięwzięcia w rejonie Młynówki Królewskiej, ale nim otrzymał pozwolenie na budowę, wszedł w życie plan, który wyznaczył tam zieleń. Inwestor nie mógł wybudować bloku, więc poszedł do sądu i wywalczył 100 tys. zł odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska