- Właściciele konia zaprzęgli go do wozu - relacjonuje. Na podwórku pilnowała go kobieta. Nagle, z niewyjaśnionych przyczyn, koń poniósł i wybiegł na drogę publiczną. Zdołał pokonać dystans kilometra. Uszkodził przy tym samochody marki toyota i opel. Trafił też na słup wysokiego napięcia.
Zaprzęg konny bez woźnicy prawdopodobnie samowolnie gnałby dalej, gdyby nie reakcja przypadkowego przechodnia, który ujarzmił wzburzone zwierze.
- Za niedopilnowanie zwierzęcia właściciel został ukarany mandatem karnym - mówi Pietruch. - Na szczęście nic nikomu się nie stało i koń nie stratował przechodniów. Uszkodzenia pojazdów nie są duże.