Potrójne morderstwo w Tatrach? Tajemnica Lodowej Przełęczy
Prokurator Kasznica wysapał: „Jestem bardzo zmęczony. Dalej iść nie mogę”. Waleria poprosiła przewodnika o pomoc. Ten jednak również opadł z sił. „Czuję się także bardzo słaby. Z całego serca pomógłbym pani, ale doprawdy nie mogę”, miał odpowiedzieć.
Kobieta była jedyną sprawną osobą. Starała się uratować towarzyszy. Przeprowadziła syna i Wasserbergera za wielki głaz, za którym mogli skryć się przed szalejącym wiatrem. Dała im koniak i czekoladę. Trochę trunku wlała też do ust męża. Jednak Kazimierz zdążył zapytać jedynie: „A gdzie Wacek?”. To były jego ostatnie słowa.
Taternik zaczął bredzić. Wspominał o rewolwerze i matce. Podniósł się, przeszedł kilka kroków i upadł. Zranił się w głowę i złamał rękę. W po kilkunastu minutach Waleria odkryła, że cała trójka jej towarzyszy nie żyje.