- Jechałem akurat do pracy i zobaczyłem marznącego psa - opowiada Czesław Blak. - Poprosiłem urzędników i policję o pomoc dla psa - dodaje. Wczoraj sąd odroczył sprawę do 1 czerwca, bo oskarżyciel i policjanci nie dojechali. A Czesław Blak zastanawia się, czy warto zgłaszać niepokojące incydenty.
Pan Czesław najpierw dzwonił do gminy w Sułkowicach i prosił, by ktoś zajął się losem psa. Strażników miejskich nie było, został odesłany na policję w Myślenicach. Tam dyżurny powiedział, że gdy dzielnicowy będzie w pobliżu, to zajrzy, i odłożył słuchawkę. Mężczyzna upierał się, że sprawa jest pilna, pies marznie. Dzwonił jeszcze dwa razy, poskarżył się do komendanta na dyżurnego i usłyszał, że patrol pojedzie do Krzywaczki.
- Ten człowiek zachowywał się arogancko - mówi mł. asp. Szymon Sala, rzecznik myślenickiej policji. - Pojechaliśmy na miejsce z inspektorem weterynarii, który stwierdził, że zwierzę nie cierpi, jest karmione - dodaje. Sala przyznaje, że policja skierowała sprawę do sądu za bezpodstawne wezwanie.
Inspektor weterynarii Anna Wronowska oglądała psa. - Był w średniej kondycji, nie wychudzony - mówi nam. Pani inspektor widziała dwie miski z jedzeniem i wodą, choć były mrozy. - Właściciel pokazywał suchą karmę. Zapewniał, że zwierzę dostaje też resztki z obiadu, a na noc jest spuszczany. W budzie była pościelona słoma - opowiada pani inspektor.
Nieco później na oględziny zwierzęcia przyjechali inspektorzy z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Zagrożenia życia psa nie było - mówi Rafał Feldman. - Ale buda stała z dala od domu, zaleciliśmy przesunięcie jej do zabudowań dla poprawy warunków zwierzęcia - mówi. Właściciel zastosował się do tego polecenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?