- Beskid Sądecki z wysokości rowerowego siodełka, historia Łabowej i Barnowca, nie były jedynymi atrakcjami dla uczestników rajdu - opowiada szef rajdu Wiesław Wcześny. - Odwiedziliśmy Jacka Rybę w Barnowcu, którego domu broni nie pies ani żywopłot, lecz bateria trzech armat - replik z XVI wieku.
Gospodarz ciekawie opowiadał o pasji rekonstruowania armat, które sam wykonuje w warsztacie.
Nie są to byle jakie kopie, lecz porządne armaty. Zaświadczył o tym głośny wystrzał ze średniej wielkości działa "Arex regia", który długo powtarzało echo w pobliskich górach.
- Strzelano bez kuli, ale huku było sporo - śmieje się Wiesław Wcześny. - Polecam ten zakątek, bo okazuję się, że Sądecczyna kryje jeszcze sporo nie do końca odkrytych ciekawostek. Rajd był rekordowy. Dla 95 osób zabrakło rajdowych odznak.