Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat olkuski: strażacy udowodnili, że są bardzo potrzebni

Małgorzata Gleń
Bez pomocy strażaków życie Rafała wsiało na włosku. Przez ostatnie tygodnie, druhowie mieli pełne ręce roboty
Bez pomocy strażaków życie Rafała wsiało na włosku. Przez ostatnie tygodnie, druhowie mieli pełne ręce roboty Małgorzata Gleń
Gdyby nie pomoc straży pożarnej, zawodowców i ochotników, mieszkańcy powiatów pozbawionych zasilania energetycznego nadal żyliby po ciemku.

- Ochotnicy kolejny raz pokazali, że są niezbędni w razie klęsk żywiołowych - mówi Wiesław Woda, poseł i prezes małopolskich ochotniczych straży pożarnych. - Są potężną siłą, o którą trzeba dbać - dodaje. Poseł przygotowuje pisma o dotacje dla OSP. Chce zwrócić się do samorządów wojewódzkich, funduszu ochrony środowiska i firm ubezpieczeniowych.

Strażacy ochotnicy nie ukrywają, że bardzo potrzebują pomocy finansowej. Utrzymują się głównie z pieniędzy z budżetów gmin, na których terenie leżą jednostki.
Dwie największe gminy w powiecie olkuskim, Olkusz i Wolbrom, w budżecie na rok 2010 przeznaczyły dla ochotników odpowiednio 235 tys. zł i 500 tys. zł. Tyle środków ma starczyć na wszystko - na utrzymanie strażnic, badania i ubezpieczenie strażaków, ubrania, sprzęt i na ekwiwalenty za pracę strażaków.

Komendanci jednostek nie ukrywają, że to za mało, szczególnie w tym roku. Jeszcze nie podliczono wydatków na akcje przy usuwaniu katastrofy energetycznej, ale wydano nawet do 20-30 procent rocznego budżetu.
- Strażacy przecież byli wszędzie. Żaden z naszych druhów nie migał się od pracy - chwali strażaków Wacław Banaś, komendant z gminy Olkusz.

Strażacy od 9 stycznia pracowali całe dnie i noce. Pomagali przy usuwaniu zwalonych drzew, wskazywali energetykom, gdzie doszło do uszkodzeń, dowozili wodę, agregaty i ratowali ludzkie życie - najpierw w Bydlinie i Wolbromiu, wczoraj zaś w Kosmołowie, gdzie ratowali starszego mężczyznę podłączonego do aparatury podtrzymującej życie.

- Dziękuję! Bez ich pomocy życie mojego syna byłoby zagrożone - mówi też Irena Mazur, mama 10-letniego Rafałka z Wolbromia, dziecka z porażeniem mózgowym.
Wszystkich akcji w styczniu strażacy mieli już tysiące.

- Bez nich nie poradzilibyśmy sobie - przyznaje Jan Łaksa, burmistrz Wolbromia. - Jestem pełen podziwu dla nich - mówi burmistrz - tym bardziej że strażacy-ochotnicy to przecież zwykli ludzie, którzy pomagają innym w wolnych chwilach. Większość z nich ma pracę i rodziny. Po pracy ubierali strażackie uniformy i szli pomagać.

Gorzej, kiedy nie mieli niezbędnych ku temu narzędzi.
Nie wszystkie jednostki Ochotniczej Straży pożarnej mają bowiem podstawowy sprzęt, choćby piły spalinowe. Nie ma jej np. jednostka ochotników z Trzyciąża.

Jedno jest pewne - strażacy z jednostek OSP zawsze jako pierwsi są na miejscu zdarzeń. Należy dołożyć wszelkich starań, żeby byli odpowiednio wyposażeni. Do wielu zadań sam zapał i chęć niesienia pomocy nie wystarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska