- Ochotnicy kolejny raz pokazali, że są niezbędni w razie klęsk żywiołowych - mówi Wiesław Woda, poseł i prezes małopolskich ochotniczych straży pożarnych. - Są potężną siłą, o którą trzeba dbać - dodaje. Poseł przygotowuje pisma o dotacje dla OSP. Chce zwrócić się do samorządów wojewódzkich, funduszu ochrony środowiska i firm ubezpieczeniowych.
Strażacy ochotnicy nie ukrywają, że bardzo potrzebują pomocy finansowej. Utrzymują się głównie z pieniędzy z budżetów gmin, na których terenie leżą jednostki.
Dwie największe gminy w powiecie olkuskim, Olkusz i Wolbrom, w budżecie na rok 2010 przeznaczyły dla ochotników odpowiednio 235 tys. zł i 500 tys. zł. Tyle środków ma starczyć na wszystko - na utrzymanie strażnic, badania i ubezpieczenie strażaków, ubrania, sprzęt i na ekwiwalenty za pracę strażaków.
Komendanci jednostek nie ukrywają, że to za mało, szczególnie w tym roku. Jeszcze nie podliczono wydatków na akcje przy usuwaniu katastrofy energetycznej, ale wydano nawet do 20-30 procent rocznego budżetu.
- Strażacy przecież byli wszędzie. Żaden z naszych druhów nie migał się od pracy - chwali strażaków Wacław Banaś, komendant z gminy Olkusz.
Strażacy od 9 stycznia pracowali całe dnie i noce. Pomagali przy usuwaniu zwalonych drzew, wskazywali energetykom, gdzie doszło do uszkodzeń, dowozili wodę, agregaty i ratowali ludzkie życie - najpierw w Bydlinie i Wolbromiu, wczoraj zaś w Kosmołowie, gdzie ratowali starszego mężczyznę podłączonego do aparatury podtrzymującej życie.
- Dziękuję! Bez ich pomocy życie mojego syna byłoby zagrożone - mówi też Irena Mazur, mama 10-letniego Rafałka z Wolbromia, dziecka z porażeniem mózgowym.
Wszystkich akcji w styczniu strażacy mieli już tysiące.
- Bez nich nie poradzilibyśmy sobie - przyznaje Jan Łaksa, burmistrz Wolbromia. - Jestem pełen podziwu dla nich - mówi burmistrz - tym bardziej że strażacy-ochotnicy to przecież zwykli ludzie, którzy pomagają innym w wolnych chwilach. Większość z nich ma pracę i rodziny. Po pracy ubierali strażackie uniformy i szli pomagać.
Gorzej, kiedy nie mieli niezbędnych ku temu narzędzi.
Nie wszystkie jednostki Ochotniczej Straży pożarnej mają bowiem podstawowy sprzęt, choćby piły spalinowe. Nie ma jej np. jednostka ochotników z Trzyciąża.
Jedno jest pewne - strażacy z jednostek OSP zawsze jako pierwsi są na miejscu zdarzeń. Należy dołożyć wszelkich starań, żeby byli odpowiednio wyposażeni. Do wielu zadań sam zapał i chęć niesienia pomocy nie wystarczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?