Przedstawiciele Sądecczyzny czekali w Katyniu

Przed 70 laty w Katyniu zamordowano jego dwóch starszych braci, Tadeusza i Romana. Pierwszy z nich miał 35 lat, drugi - 30. Dziś nazwiska obu żołnierzy ze Stróż widnieją na katyńskich mogiłach. Pan Marian nie mógł pojechać na uroczystości. Jego i innych mieszkańców Sądecczyzny reprezentowali w Katyniu parlamentarzyści: senator Stanisław Kogut i poseł Arkadiusz Mularczyk. Byli tam w momencie, kiedy samolot z parą prezydencką i 94 innymi osobami rozbił się na lotnisku pod Smoleńskiem...

- Wszyscy czekaliśmy nad katyńskimi mogiłami na przybycie najważniejszej delegacji z Polski, gdy tuż przed godziną 11 czasu moskiewskiego dotarły do nas pierwsze dramatyczne wiadomości - opowiada senator Kogut.

Jak wspomina, były to informacje z Polski, początkowo bardzo nieprecyzyjne: że jeden z samolotów lecących do Smoleńska uległ awarii, że były kłopoty z lądowaniem... - Nie wiedzieliśmy jeszcze, o który samolot chodzi. Jednym leciał prezydent z małżonką, drugim - dziennikarze- opowiada Stanisław Kogut. - Dopiero z telefonicznej rozmowy z synem, który słuchał na bieżąco informacji przekazywanych przez polskie media, dowiedziałem się o ofiarach śmiertelnych. Później dotarła tragiczna wieść, że nikt nie przeżył. To był dla nas wszystkich szok. Płakaliśmy...

Jak opowiada senator - gdy już było wiadomo, że Lech Kaczyński, jego żona oraz wszyscy pasażerowie i członkowie załogi samolotu nie żyją, ludzie czekający na uroczystość w Lasku Katyńskim zareagowali spontanicznie.

- Kapłani zainicjowali koronkę do Miłosierdzia Bożego, a wszyscy, którzy przywieźli z sobą do Katynia biało-czerwone chorągiewki, złożyli je na pustych krzesłach przygotowanych dla tych, którzy mieli je zająć. Na krześle przygotowanym dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego położyliśmy flagę...

Po chwili rozpoczęła się msza. W intencji oficerów, których wymordowano w Katyniu, i w intencji ofiar katastrofy.