Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przerwany mecz Sandecji ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski! Rasistowskie okrzyki z trybun w kierunku piłkarza z Nowego Sącza

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Piłkarze Sandecji przerwali mecz ze Śląskiem Wrocław z powodu obraźliwych okrzyków kibiców gości w kierunku Maissy Falla
Piłkarze Sandecji przerwali mecz ze Śląskiem Wrocław z powodu obraźliwych okrzyków kibiców gości w kierunku Maissy Falla PAP/Łukasz Gągulski
Stawką środowego meczu był awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Słabo spisująca się w Fortuna 1. Lidze Sandecja podejmowała na stadionie w Niepołomicach Śląsk Wrocław – obecnie dwunastą drużynę ekstraklasy. Spotkanie miało niesamowity przebieg, a zakończyło się skandalem. Piłkarze Sandecji nie dokończyli wykonywania konkursu rzutów karnych po dogrywce. Powodem były okrzyki z trybuny, na której siedzieli kibice gości. Według sądeczan - o charakterze rasistowskim. W regulaminowym czasie było 2:2. Sędzia zakończył mecz po zejściu sądeczan do szatni. O wyniku konfrontacji zdecyduje PZPN.

Potyczka od pierwszych minut była prowadzona w szybkim tempie. W 14. minucie ładna szarża Toporkiewicza, który minął kilku rywali, zakończyła się zagraniem do Wróbla, ten jednak o włos został uprzedzony przez interweniującego bramkarza. Za moment wspomniany Wróbel oddał strzał z obrębu „szesnastki”, ale jego próba na długi słupek minęła cel. W zamyśle było to podanie, ale zabrakło partnera z drużyny, który zamknąłby akcję.

W 21. minucie Yeboah stojąc kilka metrów od bramki sądeczan otrzymał zagranie z lewej strony od Rzuchowskiego, ale piłka po jego strzale tylko musnęła poprzeczkę.

120 sekund później ten sam zawodnik zdołał się jednak zrehabilitować. Najpierw ładnie ograł Falla, wymienił piłkę z Rzuchowskim, który świetnie bez przyjęcia odegrał mu futbolówkę a 22-letni były młodzieżowy reprezentant Niemiec dosłownie wjechał z piłką do bramki.

W 29. minucie Boczek ładnie popracował w powietrzu, obrońca sądeczan oddał mocny strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale piłkę wyłapał Leszczyński.

Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy świetną szansę miał Kosakiewicz gdy zdołał opanować piłkę w polu karnym po świetnym zagraniu z głębi pola od aktywnego Toporkiewicza, ale nie trafił w nią czysto i ta powędrowała obok słupka. Była to znakomita szansa na doprowadzenie do remisu.

Zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie szarżującego na bramkę Sandecji Yeboaha powstrzymał w ostatniej chwili Iskra wybijając piłkę spod nóg rywala.

W 64. minucie miejscowi doprowadzili do remisu! Piękna akcja z lewej strony zakończyła się strzałem na bramkę Śląska Toporkiewicza (wcześniej świetna wymiana podań z Fallem), piłka odbiła się jeszcze od słupka, ale tuż przy linii bramkowej był Kosakiewicz, który pewną dobitką nie dał szans golkiperowi gości.

W ostatnich minutach uderzenie Samca-Talara zblokował na rzut rożny Szufryn.
Po stronie Sandecji minimalnie niecelnie uderzał Walski, piłka przeszła obok prawego słupka.

Do końca regulaminowego czasu gry wynik nie uległ już zmianie i arbiter zarządził dogrywkę.

Emocje w dodatkowych 30 minutach

W 99. minucie Quintana uderzał na bramkę... wślizgiem - nękany przed dwóch obrońców sądeczan, ale jego próba była niecelna.

Trzynaście minut później kapitalną interwencją przy główce Garcii popisał się Putnocky. Słowak w bramce Sandecji wyciągnął się niczym struna i wybił piłkę zmierzającą do siatki.

Niestety dla „Dumy Krainy Lachów” za moment po analizie VAR okazało się, że w walce pod bramką miejscowych, piłki ręką dotknął kapitan Szufryn - arbiter podyktował „jedenastkę”. Do piłki podszedł Quintana i całkowicie myląc bramkarza wpakował ją w lewy róg bramki.

Już w samej końcówce m.in. ładnie uderzał Iskra, ale bramkarz zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.

Gdy już wydawało się, że Sandecja podobnie jak w 2016 roku odpadnie po pucharowej dogrywce ze Śląskiem, w piątej minucie doliczonego czasu gry dogrywki piłkę pod nogami bramkarza przepuścił szarżujący Kosakiewicz pakując ją między słupki! Rezerwowi i sztab pierwszoligowca w euforii wybiegli na murawę. Radość była niesamowita. Za moment miała odbyć się seria rzutów karnych.

Skandal przerwał rywalizację

W serii „jedenastek” zdecydowanie nie brakowało emocji, niestety również tych pozasportowych. Strzelanie zaczął Kosakiewicz, jego strzał obronił bramkarz Śląska, ale… okazało się, że zbyt szybko wyskoczył z linii. Konieczna była powtórka, w której gracz Sandecji trafił tylko w poprzeczkę. Następnie Łyszczarz uderzeniem po ziemi w lewy róg wyprowadził Śląska na prowadzenie. W odpowiedzi pewnie Piter-Bućko doprowadził do remisu. Na 2:1 podwyższył Schwarz. Następnie Fall przymierzył jedynie w lewy słupek i piłka nie wpadła do celu.

Emocje sięgały zenitu. Piłkę na „wapnie” ustawiał już Quintana, gdy sądeczanie… zaczęli opuszczać boisko. Kapitan Szufryn zwołał kolegów, bo prawdopodobnie z trybun (bezpośrednio za bramką stali kibice z Wrocławia) dało się słyszeć rasistowskie okrzyki w kierunku czarnoskórego zawodnika sądeczan, który chwilę wcześniej wykonywał karnego. Na murawie pozostali więc jedynie zawodnicy z Wrocławia, a Sandecja opuściła boisko.

"Nasz zespół nie kontynuuje serii rzutów karnych po niestosownym zachowaniu w kierunku Elhadji Maissa Falla" - napisano na profilu klubu z Nowego Sącza w mediach społecznościowych.

Kolejne minuty to dyskusja arbitrów, obserwatorów spotkania i członków sztabów szkoleniowych. Delegat PZPN udał się do szatni gospodarzy i trzeba było czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Około godziny 23.30 na boisko powróciło kilku piłkarzy Sandecji... w klapkach tylko po to, by zebrać bidony.

Sędzia zakończył mecz. Konkurs rzutów karnych został przerwany. Awans do ćwierćfinału prawdopodobnie wywalczyli wrocławianie, choć sprawa musi zostać wyjaśniona przez PZPN.

Sandecja Nowy Sącz – Śląsk Wrocław 2:2 (1:1), rzuty karne 1:2 (mecz przerwany)
Bramki: 0:1 Yeboah 23, 1:1 Kosakiewicz 64, 1:2 Quintana (karny) 117, 2:2 Kosakiewicz 120+5.

Sandecja: Putnocky - Iskra, Piter-Bućko, Boczek (75 Szufryn), Nekić - Kosakiewicz, Lusiusz, Fall, Toporkiewicz (75 Walski), Chmiel (75 Gabrych) - Wróbel (105 Surzyn). Śląsk: Leszczyński - Konczkowski, Verdasca, Leo Gretarsson (107 Jastrzembski), García – Samiec-Talar, Leiva (62 Schwarz), Olsen, Rzuchowski (81 Poprawa), Yeboah (91 Łyszczarz) - Exposito (81 Quintana). Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki: Chmiel, Fall, Nekić, Kosakiewicz, Iskra, Szufryn - Leiva, Jastrzembski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska