Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Skąpski przygotował do druku drugi tom pamiętników Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
Rafał Skąpski, przed laty wiceminister kultury i szef czołowych polskich wydawnictw - teraz autor opracowania pamiętników swojej babci
Rafał Skąpski, przed laty wiceminister kultury i szef czołowych polskich wydawnictw - teraz autor opracowania pamiętników swojej babci Archiwum Rafała Skąpskiego
Zofia Skąpska pisała artykuły do gazet, organizowała życie kulturalne nie tylko swojej rodziny, ale także małej społeczności chociażby podsądeckiej Brzeznej, a później pomorskiego Wielkiego Łęcku. Co najważniejsze przez lata swojego życia pisała niezwykle interesujący pamiętnik. Do księgarni trafił właśnie drugi tom pamiętników Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej „Dziwne jest serce kobiece”, który do druku przygotował wnuk autorki, mieszkający w Jazowsku na Sądecczyźnie, Rafał Skąpski.

FLESZ - Uprawy roślin w warunkach księżycowych

od 16 lat

W przedmowie do pierwszego tomu wspomnień Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej zaznaczył pan, że sięgnął po zapiski babci, aby lepiej ją poznać, a przede wszystkim ojca, który zmarł, gdy miał Pan 12 lat. Udało się panu dowiedzieć to, czego nie mógł panu przekazać ojciec?

Pamiętam z rozmów z ojcem pewne drobiazgi, jakieś scenki czy sytuacje, o których mówił. Jednak inaczej opowiada się przeszłość dziecku, a inaczej młodzieńcowi czy osobie dorosłej. Wspomnienia babci znacząco poszerzyły moją wiedzę o rodzinie, o atmosferze minionych lat, o zdarzeniach, które jej towarzyszyły. Sądzę, że także dla innych członków rodziny wspomnienia te to znakomite źródło informacji. Mimo to jest sporo pytań, na które już nikt nie odpowie. To wskazówka dla każdego, by rozmawiać, opowiadać, ale i dopytywać się póki nasi rodzice czy dziadkowie żyją i przekazywać kolejnym pokoleniom wiedzę o przodkach.

Pamiętniki babci okazały się jednak na tyle wartościową lekturą, że nie tylko ukazały się w druku, ale również zostały docenione przez krytykę i czytelników. Był pan zaskoczony takim odbiorem?

Może nie tyle samym odbiorem, ale jego skalą. Miałem świadomość wartości zarówno literackiej jak i dokumentalnej rękopisu babci. Umocnili mnie w tym Józef Hen, Wiesław Myśliwski i Eustachy Rylski, którzy czytali maszynopis i zgodzili się napisać po kilka zdań o każdym tomie. Czytelnik znajdzie to na okładkach książek. Ilość recenzji i omówień tomu pierwszego, nie tylko w prasie - kilka nagród bądź choćby nominacji do nich; czytanie fragmentów w radiu, a wreszcie słuchowisko Teatru Polskiego Radia oparte o te wspomnienia - tego nie mogłem się spodziewać. Do tego muszę dodać sporo bardzo ciepłych, serdecznych reakcji w mediach społecznościowych od czytelników. Wyraźnie dopominali się kontynuacji.

Zofia Skąpska nie była przeciętną ziemianką: kochająca matka, postępowa gospodyni, która przy nawale obowiązków nie zaniedbywała potrzeb kulturalnych. Trudno jej nie lubić...
Takie mam właśnie wrażenie, że autorka, moja babcia, została polubiona przez czytelników spoza rodziny. Wydawca jest zadowolony z poziomu sprzedaży tomu pierwszego co świadczy, że wspomnienia te mają charakter uniwersalny, pozarodzinny, że zainteresowały szersze grono, że czyta się je jak rodzaj sagi rodzinnej, z tym, że opisywane osoby i sytuacje są autentyczne. Osoby żyły naprawdę, a wszystkie wydarzenia były ich udziałem. Mogę dodać, że sam po tej lekturze inaczej patrzę na moją Babcię, że stała mi się emocjonalnie bliższa. Co najmniej bliższa...

Pierwszy tom wspomnień Zofii Skąpskiej skupiał się w dużej mierze na jej mężu Janie, w drugim zaś schodzi on na drugi plan. To oznacza, że bohaterka jest bardziej świadoma swojej roli w odrodzonej Polsce?

W tomie drugim początkowe wspomnienia wychodzą spod pióra kobiety czterdziestoletniej, a więc już dojrzałej, statecznej, matki siedmiorga dzieci, z których dwóch najstarszych synów ma już doświadczenie wojenne. Po kilku latach pojawiają się synowe, zięciowie i wnuki. Eustachy Rylski określił w jednej z wypowiedzi ten tom - rodzina i rodzinność. Siłą rzeczy ten jeden, ten ukochany mężczyzna delikatnie ustępuje miejsca rozbudowującej się rodzinie. Ale i sama Autorka „wybija się na niepodległość” - znajduje pole do swojej osobistej działalności. W roku 1937 zostaje prezeską Towarzystwa Ziemianek Pomorskich. Jej mąż, mój Dziadek, jest aktywny w różnych politycznych i branżowych organizacjach, jednak samodzielność Babci musiała być tak znacząco widoczna, że w opublikowanym w 1937 roku Przewodniku krajoznawczo-historycznym po działdowskim powiecie jego autorka - Emilia Sukertowa-Biedrawina napisała: „Wielki Łęck dziś jest domeną państwową, w której mieszka p. Zofia Skąpska, publicystka i działaczka, oraz p. Jan Skąpski”.

W 1920 roku Skąpscy wraz z rodziną opuszczają Sądecczyznę i wyjeżdżają na Pomorze. Jaki bagaż doświadczeń zabiera ze sobą autorka pamiętnika?

Częściowo odpowiedziałem przed chwilą. Na Sądecczyznę w ślad za nowo poślubionym mężem trafia ledwie dwudziestokilkuletnia dziewczyna. Tak, dziewczyna, jeszcze nie kobieta. Wszystko jest dla niej nowe. Nie tylko samo małżeństwo. Babcia straciła matkę w wieku 7 lat, a ojca, gdy miała lat 15. Obie śmierci odciskają swe piętno, ale odejście ojca przekreśla wszystkie plany dorastającej panny, z zagranicznymi studiami pianistycznymi włącznie. Całkowicie do tego nieprzygotowana, musi przeistoczyć się z pensjonarki, młodej mieszczki, w gospodynię domu, i bardzo szybko w troskliwą matkę. Nie odbywa się to bez komplikacji. Ale gdy Dziadkowie przenoszą się na Pomorze, Zofia Skąpska to pod każdym względem doświadczona, dojrzała i stateczna kobieta i pani domu. Uznana publicystka, dusza miejscowego ziemiaństwa, sądeckiej inteligencji. To osoba wrażliwa na przyrodę, kulturę ludową i obyczaje, oczytana w dziełach literackich, pracach filozoficznych i pedagogicznych. Samouk, jeśli chodzi o rolnictwo i prowadzenie gospodarstwa, a zdobytą wiedzą chętnie i umiejętnie dzieli się. Na Pomorze wyjeżdża osoba ukształtowana, z poczuciem swej wartości, z dorobkiem. Tęskni za Sądecczyzną, za niemal wszystkim, co tu zostawia, za pejzażami, zwyczajami, za kultura rolną, za sąsiadami, ale i za mieszkańcami wsi, z którymi serdecznie się zżyła. Na Pomorzu wszystko było inne. Długo się do tego przystosowywała.

Drugi tom obejmuje dramatyczne przeżycia związane z II wojną światową. Jak te doświadczenia wpłynęły na bohaterkę i rodzinę Skąpskich?

Pamiętajmy, że jak wszyscy autorce współcześni rodzina Skąpskich doświadczyła wszelkich niedogodności i okropności pierwszej wojny. Nazywana ona była wówczas Wielką Wojną. Nie wyobrażano sobie większej i tragiczniejszej w skutkach. A jednak. Dramatyczne przeżycia doświadczają Dziadków od pierwszych godzin września 1939 roku. Uciekają przed frontem, tułaczka po mazowieckich, nie zawsze gościnnych, dworach trwa przez cały miesiąc. Kiedy wróg zajmuje cały kraj, wracają do swego majątku, który jest już pod niemiecką administracją, a oni są tam niemile traktowanymi intruzami. To czas próby dla dawnych pracowników, nie wszyscy go zdają. Dziadkowie, a także dwie ich córki zostali aresztowani. Na szczęście nie na długo, ale ich los do końca nie był znany. Ostatecznie opuszczają Wielki Łęck 31 grudnia 1939 roku. Koniec roku i koniec długiej i znaczącej epoki w ich życiu. Przez Przasnysz i Warszawę docierają do Hebdowa pod Krakowem, gdzie u najstarszego syna spędzą okupację. Dramatycznych zdarzeń i tam los nie szczędzi.

Pierwszy tom liczył ponad 470 stron, drugi ponad 660. To tytaniczna wręcz praca edytorska. Jak dodatkowo w czasach pandemii – utrudnionego dostępu chociażby do czytelni i bibliotek - udało się panu ukończyć książkę i oddać ją do druku?

Do kilku źródeł nie dotarłem. Jednak uznaliśmy z moim wydawcą (Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik), że nie będziemy odsuwać momentu publikacji w nieskończoność. Czytelnicy czekali na drugi tom. Miałem zamiar spędzić kilka dni w Wielkim Łęcku, tam gdzie dziadkowie mieszkali w latach 1921-1939. Chciałem zdążyć porozmawiać z tymi, którzy urodzili się przed wojną i mogli sami pamiętać tamten czas lub zachować coś z opowiadań swoich rodziców. Nie udało się, nie było możliwości. Pracując nad tomem pierwszym sporządziłem w miarę dokładny spis prasowych publikacji Babci. Tym razem nie dotarłem do roczników pism i periodyków przechowywanych w kilku bibliotekach na terenie kraju. To jeszcze przede mną. Chciałem, by możliwie każde nazwisko było opatrzone przypisem, musiałem więc dowiedzieć się o tych osobach więcej niż jest we wspomnieniach. Napisać coś o ich życiu, o potomkach. Mimo pandemii, do kilku potomków czy dalszych krewnych osób występujących w książkach dotarłem. Pomogły mi tak zwane nowe techniki komunikacji, dużo informacji zdobyłem poprzez Internet, pomógł mi on też w nawiązaniu wielu kontaktów z potomkami osób wymienianych we wspomnieniach. Dla przykładu: ojciec oświadczył się, poznanej podczas praktyki zawodowej, siostrze właściciela majątku Augustowo (gmina Brzozie w Brodnickim), został przyjęty, ale babcia sprzeciwiła się samodzielnej decyzji syna. Do małżeństwa nie doszło. Byłem bardzo ciekaw dalszych losów tej dziewczyny, a także tego, jak wyglądała ta pierwsza miłość mego Ojca. Dotarłem do jej krewnych, zdobyłem zdjęcie, szczegóły znajdą czytelnicy w przypisach. Takich kontaktów nawiązałem więcej, na razie, z powodu pandemii drogą mailową lub telefoniczną. Jeśli zdobędę nowe informacje związane z osobami występującymi w tym drugim tomie, zamieszczę to w tomie trzecim, w komentarzach. Żywię nadzieję, że dobre przyjęcie tomu drugiego pozwoli na domkniecie cyklu i wydanie wspomnień z lat powojennych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska