Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reforma edukacyjna budzi obawy. Co będzie w budynkach gimnazjów?

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Emilka Pasternak w tym roku rozpoczęła naukę w zerówce w Szkole Podstawowej w Smolicach (gmina Zator). Nie wie, jak długo będzie tu się uczyć. - Podoba mi się tu, chciałabym tu zostać - mówi dziewczynka. Nie tylko dzieci, ale także dyrektorzy szkół wciąż nie wiedzą, co będzie za rok.

- Liczymy, że nasza szkoła nie zostanie zamknięta. Mamy odpowiednie zaplecze dla ośmiu klas. Decyzja należy jednak do gminy - mówi Barbara Wróbel, dyrektor szkoły w Smolicach. Obecnie uczy się tam 40 dzieci. W tym roku nie otwarto pierwszej klasy, bo było za mało chętnych.

Burmistrz Zatora Mariusz Makuch zapewnia, że gmina nie ma zamiaru zamykać żadnej szkoły. Planuje natomiast reorganizację niektórych placówek. W części mają się uczyć dzieci tylko w klasach 1-4. Później trafią one do innych, większych szkół.

Jednym z podstawowych założeń reformy edukacyjnej jest wydłużenie okresu kształcenia i wychowania dzieci w jednej szkole, w tej samej grupie rówieśniczej. Tymczasem już teraz widać, że w praktyce w małych gminach może to przynieść odwrotny efekt. Uczniowie piątych klas będą musieli dojeżdżać do innych placówek. To dodatkowo obciąży budżety gmin.

Ostateczna decyzja o reformie edukacyjnej wciąż nie zapadła. Dlatego dyrektorzy szkół przygotowują dwa warianty budżetu na przyszły rok. Także samorządy mają duży problem.

- Reforma jest oparta na „widzi mi się” partii rządzącej, nie ma dla niej żadnego uzasadniania. Nikt nie potrafi przedstawić danych potwierdzających sens zmian - mówi Mateusz Klinowski, burmistrz Wadowic. Jak dodaje, w jego gminie powinno obyć się bez zamykania szkół, natomiast konieczne będzie ograniczenie nauczania w niektórych tylko do klas 1-4.

Podobnie wygląda sytuacja w gminie Oświęcim, gdzie także nie chcą likwidować żadnej szkoły.

Reforma najmocniej uderzy w samorządy, które najwięcej zainwestowały w placówki i utworzyły osobne gimnazja. Przykładem tego jest gimnazjum w Zaborzu, które posiada nowoczesny budynek.

- W przypadku wejścia reformy chcemy, by powstała tu szkoła podstawowa. Na razie jednak nie zapadły żadne decyzje - mówi Wiesława Pawłowska, dyrektor. Obecnie uczy się tam ponad 400 dzieci. Gimnazjum ma dobrą renomę i cieszy się dużym zainteresowaniem. Uczniów w szkole podstawowej będzie jednak mniej.

Plany reformy martwią także Witolda Grabowskiego, wójta Tomic, gdzie również wybudowano nowoczesny budynek gimnazjum. Trzeba go będzie zmienić w podstawówkę.

Dwa duże gimnazja są również w Andrychowie. Przekształcenie obu w podstawówki nie jest opłacalne, bo uczniów jest zbyt mało

- Chcemy, by nadal prowadzona była tam działalność edukacyjna. Zainteresowane tym są także prywatne podmioty. Niewykluczone, że pójdziemy w tę stronę - mówi Tomasz Żak, burmistrz Andrychowa.

W tym roku rozpocznie się budowa szkoły podstawowej w Porębie Wielkiej. Projekt budynku został przygotowany z „zabezpieczeniem” i pomieści się tam osiem klas.

Reformy nie odczują tak mocno zespoły szkół, gdzie dzieci kształcą się jednocześnie w podstawówkach i gimnazjach.

Duże obawy nauczycieli wywołuje brak podstawy programowej. Konieczne będzie nie tylko przygotowanie podręczników, ale także opracowanie od nowa programów nauczania. - Do końca listopada podstawa programowa powinna zostać przestawiona do konsultacji środowisku nauczycielskiemu - obiecuje Jarosław Szlachetka, poseł PiS, z wykształcenia nauczyciel.

Rozmowa ze Zbigniewem Biernatem, posłem PiS
Co pan sądzi na temat projektu reformy edukacyjnej?

Jestem jej zwolennikiem. Poprzednie rządy popełniły duży błąd nie dokonując poważnych zmian przez 17 lat, od czasu wprowadzenia gimnazjów.

Czemu ma służyć reforma?

Dzięki niej będzie można dobrze przygotować młodzież do wejścia na rynek pracy, który dynamicznie się zmienia. Kształcenie w technikach i szkołach zawodowych będzie trwało o rok dłużej. Absolwenci liceów ogólnokształcących będą bardziej dorośli, gdy będą decydować, który kierunek studiów wybrać.

Co będzie najtrudniejsze we wprowadzeniu reformy?

Bardzo ważna będzie współpraca rządu z samorządami, środowiskiem nauczycielskim. Rozumiem protesty nauczycieli, którzy boją się utraty pracy, ale musimy działać wspólnie.

Ustawa ma szansę wejść w życie w styczniu. Czy nie warto byłoby poczekać jeszcze rok ze wprowadzeniem zmian?

Odwlekanie tego o kolejny rok nie jest potrzebne. Przez wiele lat nie było robione praktycznie nic, musimy nadgonić stracony czas.

Burmistrzowie i wójtowie mają duże obawy. Czy gminy mogą liczyć na pomoc finansową ze strony państwa?

W nowym budżecie są zarezerwowane środki na ten cel. Gdy zostanie on uchwalony, wówczas poznamy dokładną kwotę. Natomiast trzeba zwrócić uwagę, że koszty reformy w dużej mierze zależeć będą od tego, jaką wizję nowej sieci szkolnej będą miały samorządy. Czy będą chciały tworzyć szkoły niepełne, gdzie będą się kształcić dzieci w klasach 1-4. Nie chcemy doprowadzić do zamknięcia szkół w mały miejscowościach.

Rozmowa z Markiem Sową, posłem PO
Proponowane zmiany poprawią jakość edukacji?

Reforma jest absolutnie nieprzygotowana, oparta jest na wierze, że jakoś to będzie. Wraca PRL-owski system edukacji. Prawda jest taka, że polscy uczniowie osiągnęli gigantyczny awans w zakresie wyników końcowych egzaminów w Europie.

Jakie zatem są motywy forsowania tych zmian?

Ministerstwo Edukacji nie przedstawiło żadnych danych, które uzasadniałyby potrzebę wprowadzenia tej reformy, a w szczególności jeśli chodzi o likwidację gimnazjów. W mojej ocenie zmiany powinny być na bieżąco wprowadzone, powinny dotyczyć podstawy programowej, dostosowania jej do wyzwań, jakie niesie zmieniający się świat.

Po reformie będzie gorzej?
Rząd promuje wielką niewiadomą. 30 proc. gimnazjów w Polsce jest samodzielna. To zazwyczaj nowe, dobrze wyposażone placówki. Uczniowie muszą tam co prawda dojeżdżać ze swoich wiosek, ale w zamian otrzymują nieporównywalną jakość, w stosunku do tego, co mieli w szkołach podstawowych - nowoczesne laboratoria i sale gimnastyczne.

W niektórych placówkach zabraknie uczniów?

Dobrze to funkcjonowało w gminie Oświęcim, gdzie na Zaborzu powstało znakomite gimnazjum. Wszyscy podkreślają, że jest jednym z najlepszych w regionie. A teraz co tam będzie? Przecież jest rejonizacja, skąd wezmą tyle dzieci? W Oświęcimiu zapewne nastąpi całkowita zmiana obwodów szkolnych.

Większość gmin stawiała na tworzenie zespołów szkół.

Problemy nie ominą także ich, bo redukcja jednej klasy również pociągnie za sobą zwolnienia nauczycieli. Nie ma innej możliwości. Będzie mniejsza liczba godzin i ktoś straci etat. Ustawa wydłuża nauczanie początkowe do czwartej klasy, więc pracę stracą przede wszystkim nauczyciele przedmiotowi. W moim przekonaniu system edukacji wymaga stabilności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska