- Dym, potworne gorąco i wszechobecny zapach spalenizny. Nie da się opisać, co czuje człowiek, gdy widzi jak w minucie topnieje dorobek życia. To tragedia dla nas wszystkich. Straciliśmy cały swój dobytek - mówi ze łzami w oczach Józef Zając z Uszwi w powiecie brzeskim.
W akcji ratowniczej, która trwała kilka godzin, wzięło udział pięć jednostek straży pożarnej. Prawdopodobną przyczyną powstania pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej. - Doszczętnemu spaleniu uległa kuchnia i jeden pokój wraz z wyposażeniem. Wszystkie pozostałe pomieszczenia wskutek bardzo silnego zadymienia nie nadają się do dalszego użytkowania - relacjonuje st. kpt. Piotr Słowiak z brzeskiej straży.
Noc z czwartku na piątek rodzina Zająców spędziła u sąsiadów, którzy od razu przyszli z pomocą. Ktoś inny zaoferował swój dom, który chwilowo stoi nieużytkowany, aby mogli w nim zamieszkać do momentu odbudowy swojego. Pogorzelcy zdają sobie sprawę, że będzie im trudno stanąć na nogach. I że sami nie będą w stanie tego zrobić. - Na co dzień nam się nie przelewało, ale nie mieliśmy powodu do narzekań, bo oboje mamy pracę - mówi pan Józef. - Mieszkaliśmy w normalnym skromnym domu, który zawsze był zadbany. Teraz nie mamy już nic. Zostały tylko zgliszcza - podkreśla załamany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?