FLESZ - Polacy żyją krócej. Co nas zabija?
Popołudniowa burza była jak wiele innych w ostatnich dniach. Nad Chełmem kłębiły się chmury. Z drugiej strony burza nadchodziła od zalewu Klimkówka. Coraz częściej i bliżej widać było najpierw błysk, a potem słychać było grzmot.
- Nie spodziewaliśmy się kłopotów, zwierzęta były bezpieczne, przecież stały w oborze, choć jeszcze było wczesne popołudnie i o tej porze zwykle pasą się jeszcze na łąkach - mówi Sabina Dwojak, która razem z mężem Sylwestrem prowadzą gospodarstwo rolne w przysiółku Wola w Ropie, właściwie na granicy tej wsi z przyległą Klimkówką.
Najpierw zgasło światło
- To nie był nawet błysk i huk, ale coś jakby trzask łamanej gałęzi - wspomina pani Sabina.
Potem w domu gospodarzy zgasło światło. Szybko okazało się, że po włączeniu bezpieczników prąd w mieszkaniu wrócił, nie ma szkód i ognia, choć tego najbardziej się bali. Każdy wrócił więc do swoich zajęć.
- Byłam poza domem, gdy mąż zadzwonił, że najprawdopodobniej od uderzenia pioruna, padły trzy z naszych pięciu krów - tłumaczy pani Sabina. - Zawróciłam z drogi, by jak najwcześniej dostać się do domu - wspomina.
Szybko okazało się, że to musiała być niszczycielska siła wyładowania atmosferycznego, bo z sufitu w oborze wyrwana była lampa i gniazdko elektryczne ze ściany.
Straty u sąsiadów
Szkody w gospodarstwie Dwojaków to nie jedyne, do których doszło w okolicy. - U jednych sąsiadów padł sprzęt gospodarstwa domowego, u drugich telewizor, kolejnym spaliła się pompa do wody - opowiada pan Sylwester.
Sylwester i Sabina pracują na dwuhektarowym gospodarstwie, ponad pięć hektarów mają w dzierżawie. Sylwester latem pracuje dorywczo w budownictwie. Żyją właściwie z tego, co wyda ziemia. Uprawiają zboże, ziemniaki, od lat hodują też drób na własne potrzeby i bydło. Nie oddają mleka do mleczarni. Hodują zwierzęta dla rozrodu i sprzedają młode sztuki innym gospodarzom.
- Bywało, że w stajni stało nawet 12 sztuk. Na cielęta, jałówki, czy młode buhaje zawsze był popyt. Ostatnie trzy byczki sprzedaliśmy jeszcze przed wybuchem epidemii. Ostatnią krowę kupiliśmy trzy miesiące temu za 5500 zł. Teraz wycieliły się już dwie krowy, kolejne dwie, które padły też niebawem miały się cielić - mówi z żalem w głosie pani Sabina.
Pomogą dobrzy ludzie
Gospodarze padłe sztuki musieli oddać do utylizacji. Bardzo chcieliby odbudować swoje stado, ale to na razie marzenie.
W jego spełnieniu chcą pomóc mieszkańcy Klimkówki na czele z sołtysem Januszem Lisowiczem i ks. Janem Adamczykiem, proboszczem parafii w Łosiu.
- W niedzielę 28 czerwca w Klimkówce zorganizujemy akcję zbiórki środków, by pomóc Dwojakom. Pani Sabina udziela się w Kole Gospodyń Wiejskich w Klimkówce, pan Sylwester jest druhem w naszej jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej. To zawsze gotowi do pomocy, młodzi, bardzo pracowici ludzie, dlatego chcemy ich wesprzeć w tej trudnej sytuacji - zapowiada sołtys.
Pomoc dla rodziny deklaruje też wójt Ropy Karol Górski.
- Najmodniejsze fryzury damskie w 2023 r. Prawdziwe hity!
- Tak wyglądał Kraków zaledwie 12 lat temu. Takie życie już nie wróci... [ZDJĘCIA]
- Co wkurza kierowców?
- Tłumy w Energylandii. Zabawa w nowej rzeczywistości! [FOTO]
- Tak karmią w krakowskich szpitalach [ZDJĘCIA OD PACJENTÓW]
- Ile zarabiają pracownicy służby zdrowia? LISTA PŁAC
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?