Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna. Strażacy ciągle wyjeżdżają do pożarów traw i lasów. Ile było interwencji w tym roku?

Tatiana Biela
Tatiana Biela
Pomimo wielokrotnych apeli Sądecczyzna co roku płonie. Każdy pożar pociąga za sobą nie tylko koszty finansowe, ale także ryzyko utraty zdrowia i życia i to zarówno podpalacza, jak i osób gaszących ogień
Pomimo wielokrotnych apeli Sądecczyzna co roku płonie. Każdy pożar pociąga za sobą nie tylko koszty finansowe, ale także ryzyko utraty zdrowia i życia i to zarówno podpalacza, jak i osób gaszących ogień fot. KM PSP Nowy Sącz
Łągodna zima i sucha wiosna sprzyjają pożarom traw i lasów na Sądecczyźnie. W większości przypadków pojawienie się płomieni to efekt działalności człowieka. Mowa tutaj zarówno o celowym wypalaniu traw czy podpalaniu lasu, jak i o przypadkowym zaprószeniu ognia np. przez turystów. Strażacy i leśnicy apelują o rozwagę, bo koszty pożarów są ogromne, i to nie tylko w kontekście finansowym.

Jak informuje st. bryg. Paweł Motyka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu, od początku roku sądeccy strażacy zanotowali prawie 400 pożarów traw. Wystąpiły one niemal we wszystkich gminach regionu, a za pojawienie się ognia odpowiadał oczywiście człowiek.

- W tym roku, ze względu na warunki pogodowe sezon, wypalania traw rozpoczął się już w styczniu i niestety wciąż trwa - mówi.

Najwięcej pożarów miało miejsce w gminach Stary Sącz, Podegrodzie, Chełmiec, Łącko oraz Rytro.

- Trudno na razie oszacować tegoroczny bilans pożarowy, bo kolejny sezon na wypalanie traw przypada na przełom sierpnia i września - wyjaśnia sądecki strażak.

Wiadomo natomiast, że w ubiegłym roku strażacy z regionu gasili trawy aż 576 razy.

Kolejnym wyzwaniem dla ekip ratowniczo - gaśniczych są także pożary lasów. Największy miał miejsce tydzień temu w Żegiestowie i objął teren o powierzchni 5 hektarów.

To niebezpieczne i kosztowe

Jak wyjaśnia Paweł Motyka, każdy pożar trawy może spowodować duże straty materialne oraz pociągnąć za sobą ofiary śmiertelne.

- Należy pamiętać, że w naszych warunkach klimatycznych wiatr bardzo łatwo zmienia kierunek. Podpalacz może być przekonany, że kontroluje sytuację, w praktyce jednak łatwo może stać się ofiarą roznieconego przez siebie ognia - wyjaśnia.

Na podobne niebezpieczeństwo narażeni są również strażacy i druhowie, którzy walczą z żywiołem. Osobną kwestię stanowią także koszty każdej takiej interwencji, szczególnie w przypadku pożarów lasu.

- Sądecczyzna to górzysty teren, w związku z tym dojazd do pożaru bywa poważnie utrudniony. Sprzęt także zużywa się szybciej lub wręcz ulega zniszczeniu - tłumaczy Paweł Motyka.

Straty materialne czy ofiary w ludziach to nie jedyne koszty, jakie pociąga za sobą pojawienie się żywiołu. Pożar lasu to wielka strata dla całego ekosystemu, a jego skutki las odczuwa nawet przez kilkadziesiąt lat.

- W pożarze lasu w Żegiestowie ucierpiały drzewa, które liczą od 40 do 150 lat - mówi Stanisław Michalik, nadleśniczy z Piwnicznej.

Spłonęły także krzewy i runo leśne, i choć w ich przypadku proces odradzania się jest nieco krótszy, spalony las na długo pozostaje martwy.

- W ogniu ginie nie tylko flora, ale także fauna, w tym głównie płazy i gady - wyjaśnia nadleśniczy.

Część zwierząt ginie , inne tracą swój dom, w tym m.in. gniazda.

Dlatego nadleśniczy przyłącza się do apelu strażaków i prosi o wyjątkową rozwagę.

- Lasy to jedno z największych bogactw Sądecczyzny - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska