Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna: wyjechali za chlebem za granicę. Są bez grosza

Krzysztof Sakowski
Stanisław Śmierciak
Czują się oszukani i bezradni. - Chcieliśmy uczciwie zarobić na życie, a teraz nasz pracodawca śmieje się nam w twarz i nie chce zapłacić należnych nam pieniędzy - żali się Piotr Łabuda, mieszkaniec Frycowej.

Postanowił razem z Jarosławem Gucwą, z którym wyjechał do Francji budować drewniane domy, walczyć o swoje w sądzie. Obaj wygrali. Sąd nakazał właścicielowi firmy Werniks, który wysłał mężczyzn za granicę, wypłacić im łącznie 17 tys. zł. - I nic - wzrusza ramionami Gucwa. Od postanowienia sądu minął rok. W tym czasie właściciel zamknął firmę. - I otworzył kolejną, która zajmuje się dokładnie tym samym. Podpisuje umowy z polskimi pracownikami i wysyła ich do pracy za granicę - opowiada Łabuda.

Kłopoty obu mężczyzn zaczęły się w styczniu 2008 roku. - Wtedy po raz pierwszy wyjechaliśmy do Francji - mówi Gucwa. - Na początku nic nie wskazywało na to, że pojawią się jakieś trudności, ale zaczęliśmy się niepokoić gdzieś pod koniec lutego. Materiały, z których mieliśmy budować domy, zaczęły przychodzić z opóźnieniem. Wreszcie ich w ogóle zabrakło. Siedzieliśmy bezczynnie - opisuje Gucwa.

Wyjeżdżali do pracy czterokrotnie. Za okres od stycznia do marca i od kwietnia do maja 2008 roku pieniądze otrzymali. - Szef Werniksa nie wypłacił nam pieniędzy za czas od maja do czerwca i od lipca do września 2009 roku - Jarosław Gucwa pokazuje nam dokumenty.

Aby wrócić do kraju z ostatniego pobytu, musieli się zadłużyć. - Czterokrotnie zmienialiśmy lokum na coraz gorsze ze względu na to, że nie mieliśmy pieniędzy, aby je opłacić. Wreszcie francuski zleceniodawca pozwolił nam mieszkać w swoich budynkach. Widział, że chcemy pracować, ale co z tego, skoro nie przychodziły zamówione w Polsce materiały i nie było z czego budować - wzrusza ramionami Łabuda.

Mimo wielokrotnych prób skontaktowania się z właścicielem firmy nie udało nam się z nim porozmawiać. Podany na stronie internetowej telefon nowej firmy, Eko Foret, nie odpowiadał. Pod podanym na stronie adresem jeden z pracowników poinformował nas, że "szefa nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie". - My to znamy z własnego doświadczenia - nie dziwi się Łabuda.

Liczyli na pomoc komornika, ale ten również nie był w stanie wyegzekwować pieniędzy "ze względu na brak możliwości zajęcia majątku". - Rzeczywiście, jeśli firma Werniks majątku nie posiada, nie ma z czego ściągnąć należności - przyznaje Iwona Karpiuk-Suchecka z Krajowej Rady Komorniczej. - Można jednak odzyskać swoje pieniądze, kierując sprawę do prokuratury, aby zbadała, czy właściciel np. celowo nie przeniósł majątku do nowej firmy, by uniknąć spłaty zobowiązań. Jeśli tak stało, to właścicielowi przedsiębiorstwa, poza zwrotem pieniędzy, groziłaby odpowiedzialność karna - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska