Problem pojawił się w połowie 2015 r., kiedy zaczęły obowiązywać przepisy nakładające obowiązek odbierania prawa jazdy kierowcom, którzy w terenie zabudowanym przekroczyli dopuszczalną prędkość o ponad 50 km na godz.
Problem dostrzegli – o czym jako pierwsi pisaliśmy na łamach „Dziennika Polskiego” – m.in. strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Wołowicach w gminie Czernichów (pow. krakowski). Wyliczyli bowiem, że nawet, jeśli strażacy mieszkają w odległości 3 km od remizy, to gdy jadą do niej autem przepisowo, zajmuje to kilka minut. A potem jeszcze muszą się przebrać w mundury, zgłosić gotowość do wyjazdu itp. A czas nagli.
Teraz będą już mogli spać spokojnie, bo Sejm właśnie znowelizował ustawę Prawo o ruchu drogowym. Impulsem był wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który badał tę sprawę na wniosek rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara.
Zgodnie ze zmienionymi przepisami kierowca nie będzie karany odebraniem prawa jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km na godz. w terenie zabudowanym, jeśli „działa w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem grożącym dobru chronionemu prawem”. A nawet jeśli policja zabierze mu dokument, starosta odda go kierowcy w ciągu 21 dni. To cieszy strażaków.
– Sprawa była dość długo dyskutowana i wydawało się, że nic z tego nie będzie. Bo początkowo zakładano ogórne przyzwolenie na łamanie przepisów w takich przypadkach, co nie było dobrym pomysłem. Lepsze jest obecne rozwiązanie, które pozwala się obronić strażakowi, który już straci prawo jazdy – komentuje Marian Paszcza, prezes OSP w Wołowicach.
Druh Kazimierz Sady, dyrektor Zarządu Wykonawczego Związku OSP RP w Małopolsce, przyznaje, że to „dmuchanie na zimne”. – Do zdarzenia trzeba jechać szybko, ale bezpiecznie. Zawsze apeluję do druhów, aby przede wszystkim pracowała im głowa – podkreśla.
Czy strażacy z OSP nie będą nadużywać nowych uprawnień? –Na wszelki wypadek nie będziemy tego go nagłaśniać – mówi Marian Paszcza. Bo podstawowa zasada obowiązująca w ratownictwie brzmi: „Dobry ratownik to żywy ratownik”.
Co ciekawe, nowe przepisy obejmą nie tylko strażaków OSP, ale także osoby wiozące do szpitala osobę w stanie ciężkim lub kobietę, która zaczęła rodzić. Choć akurat w tym ostatnim przypadku osoby w potrzebie mogły liczyć raczej na pomoc policjantów, niż na wypisanie przez nich mandatu. Zresztą, jak nieoficjalnie podkreślają strażacy, oni również dogadywali się z mundurowymi w przypadku zatrzymania za przekroczenie prędkości w drodze do remizy.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków