Po pierwszej tercji to jednak goście z Gdańska prowadzili 2:0. Wynik był o tyle zaskakujący, że stoczniowcy przyjechali do Oświęcimiu bez trzech zawodników ukaranych karami meczu w pojedynku z Toruniem.
- Brakowało nie tylko Rompkowskiego, Maja i Furo. Ze składu "wyleciało" pięciu innych z powodu chorób i kontuzji - wyjaśniał trener Stoczniowca, Andrzej Słowakiewicz.
Gdańszczanie wydawali się łatwym kąskiem. Tymczasem dopiero na krótko przed końcem drugiej partii bramkę strzeżoną przez Przemysława Odrobnego odczarował Peter Gallo.
- Szło nam jak po grudzie. Za nic na świecie nie mogliśmy się "wstrzelić", a przecież okazji nie brakowało. Ja sam uderzałem kilka razy i dopiero kolejna próba przyniosła efekt - stwierdził słowacki obrońca, Peter Gallo.
Przez niemal całą trzecią tercję gdańszczanie prowadzili 2:1. W samej końcówce trener Ales Flasar musiał zagrać va banque. Do boksu zjechał Zbigniew Szydłowski i kiedy do końca brakowało zaledwie 12 sekund, padło wyrównanie. Do protokołu meczowego w rubryce strzelcy wpisano Waldemara Klisiaka. Potrzebna była jednak analiza wideo.
- "Guma" odbiła się od mojej nogi i wylądowała w siatce - cieszył się autor najważniejszego gola, Waldemar Klisiak. - Gdańszczanie kwestionowali prawidłowość trafienia, ale ja byłem spokojny. Nie znajdowałem się w polu bramkowym i wszystko było w porządku. Długo ten mecz nam się nie układał. Za bardzo uwierzyliśmy, że osłabiony rywal będzie dla nas łatwą przeszkodą. Po wysoko wygranym meczu z Krynicą, chyba zbyt luźno podeszliśmy do gdańszczan. Chcieliśmy w trzech grach zdobyć dziewięć punktów. Mamy osiem, co też może cieszyć. To było niezwykle istotne zwycięstwo, bo odniesione nad rywalem aspirującym do gry w fazie play off - stwierdził Waldemar Klisiak.
Zadowolony był trener Aksam Unii, Ales Flasar. Humor popsuło mu dopiero pytanie dotyczące oceny pracy arbitrów.
- Nie chcę komentować pracy sędziów. Mógłbym żałować tych słów. Jeśli chodzi o mecz, to najwyraźniej dobrze rozgrzaliśmy bramkarza rywali, bo później bronił jak w transie. Krążki odbijały się od niego niczym od ściany. Mieliśmy problemy z przebiciem się przez dobrze zorganizowaną defensywę przeciwnika. Stoczniowiec postawił nam trudne warunki. Mecz dobrze się dla nich rozpoczął i to my musieliśmy "gonić wynik". Ciepłe słowa należą się Zbyszkowi Szydłowskiemu, który zagrał dobry mecz w bramce - podsumował Ales Flasar.
Wywalczeniem jednego punktu pocieszał się trener Stoczniowca, Andrzej Słowakiewicz. Zamiast jednego "oczka", z powodzeniem mogły być jednak trzy.
- Mam pretensje do doświadczonych graczy, którzy nie potrafili dowieźć prowadzenia do końcowej syreny. Przecież wystarczyło tylko lekko wyrzucać krążki z tercji. Tymczasem nasi gracze bardziej myśleli o wpisaniu się na listę strzelców. Karne rządzą się swoimi prawami. To loteria i każdy mógł wygrać - ocenił Słowakiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?