Wagon przez co najmniej dwadzieścia lat stał na bocznych torach w Tarnowie. Stał i niszczał. W międzyczasie swoje zrobili również złomiarze, którzy zdemontowali z niego cenniejsze elementy.
- Wagon jest trzyosiowy, konstrukcji stalowej, z zachowaną drewnianą podłogą - mówi Krzysztof Jasiński, pasjonat kolei, który już kilka lat temu zainteresował się niszczejącym zabytkiem techniki kolejowej.
Zachowały się dwa archiwalne zdjęcia z 14 czerwca 1940 roku, na których widać więźniów, którzy na rampie kolejowej wsiadają do podstawionego pociągu. Odkłamują one powszechne mniemanie, że Niemcy transportowali Polaków w wagonach bydlęcych.
- Na fotografiach nie widać wprawdzie podwozia, ale liczba i umiejscowienie okien, rozmieszczenie wywietrzników, konstrukcja dachu i ogólny wygląd pozwalają sądzić, że jest to wagon tego samego typu jak ten, który udało się odnaleźć na bocznicy kolejowej - mówi Ryszard Lis, prezes tarnowskiego Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem - Pamięć o Auschwitz-Birkenau.
To w jego głowie zrodziła się myśl, aby zaadaptować wagon na nietypową izbę pamięci.
- Miejsca jest w nim wystarczająco, aby odtworzyć trzy przedziały, a jednocześnie pokazać - w pigułce - historię pierwszego transportu i 48 innych, które wyruszyły z Tarnowa. Znalazłaby się w nim również gablota poświęcona więźniom-kolejarzom - wylicza.
Po wymianie korespondencji odbyło się w ubiegłym tygodniu spotkanie z udziałem przedstawicieli PKP oraz tarnowskiego magistratu. Jedna z propozycji mówi o tym, że odrestaurowany wagon można ustawić obok pomnika I transportu. Mogłoby się to stać w 2020 roku, w 80. rocznicę tego tragicznego wydarzenia.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny