Tarnów: więźniowie narzekają na niewygody

Więźniowie skarżą zakłady karne w Tarnowie i Dębicy do sądów. Piszą, że cele są za ciasne, wentylacja za słaba, a jedzenie za słone. W ramach rekompensaty domagają się pieniędzy.

Osadzeni narzekają przede wszystkim na ciasnotę. Powołują się przy tym na orzeczenie Sądu Najwyższego z grudnia ub.r., zgodnie z którym każdemu więźniowi przysługują minimum trzy metry kwadratowe w celi.

- Ten zapis stanowi dla wielu tak naprawdę jedynie pretekst do tego, aby pożalić się na swoją dolę - przyznaje płk Grzegorz Koziara, dyrektor ZK przy ul. Konarskiego. Jak mówi lista zażaleń skazanych jest bardzo długo. Ci skarżą się praktycznie na wszystko, że: okna są nieszczelne, toalety za wąskie i nie mogą codziennie korzystać z gorącej kąpieli. - Jeden z naszych podopiecznych, za niewygody, które rzekomo spotkały go u nas domaga się 200 tysięcy złotych - dodaje.

Podobne postępowania toczą się też w przypadku zakładów karnych w Dębicy i Tarnowie-Mościcach. Jak na razie w żadnym z dotychczas zakończonych nie zapadł wyrok korzystny dla skazanych. - Skarżą się najczęściej recydywiści, którzy mają za sobą odsiadki już w różnych zakładach karnych i na wszystkie piszą podobne skargi - przyznaje kpt. Bożena Ulidowska z ZK w Dębicy.

Po wejściu w życiu nowych przepisów problem nadkompletu skazanych rozwiązano w placówce w ten sposób, że na cele zaadaptowano m.in. bibliotekę i salę do terapii.

- Więzienie to nie sanatorium. Ci ludzie trafili tam przecież za karę. Nikt im nie kazał popełniać przestępstw. Jak śmią jeszcze dopominać się odszkodowań z naszych pieniędzy - oburza się Jerzy Wójcik, tarnowski emeryt.