Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatry. Wozy hybrydowe nie uspokoją konfliktu ws. koni. "Jedynym sposobem jest likwidacja transportu"

Aurelia Lupa, Łukasz Bobek
Hybrydowe wozy na szlaku do Morskiego Oka nie zakończą konfliktu z organizacjami prozwierzęcymi. Choć wozy mają odciążyć konie w pracy na górskim dukcie, obrońcy praw zwierząt już zapowiadają, że ich zdaniem to nic nie da, będzie stanowiło dodatkowe zagrożenie. A jedyną drogą do uratowania koni na tym szlaku jest zakaz pracy w Morskim Oku.

Wóz hybrydowy, który jest ciągnięty przez konie, ale posiada także silnik elektryczny, który wspomaga zwierzęta w pracy. Silnik elektryczny jest na tyle silny, że wóz nawet bez koni jest w stanie sam jechać z niewielką prędkością.

Wóz wyjechał na kolejne testy na szlak pod koniec czerwca. Ma kursować przez całe wakacje wożąc turystów, którzy chcą zobaczyć Morskie Oko. Fiakrzy mają powozić wozem na trasie z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy – na odcinku ok. 7 km. Po pierwszych testach wozacy, którzy mieli okazję jechać nowym wozem, ocenili, że ich zdaniem konie z elektrycznym wspomaganiem idą lżej i są mniej zmęczone.

Tatrzański Park Narodowy przyznaje, że zamówił prototyp wozu hybrydowego, by zakończyć trwający od 12 lat spór dotyczący pracy koni na górskim szlaku. To właśnie wtedy doszło do poważnego wypadku konia ciągnącego wóz, który ostatecznie zdechł. Od tamtej pory organizacje prozwierzęce – głównie Fundacja VIVA – walczą o los zwierząt. Od początku dowodzą, że praca koni na tym górskim szlaku jest za ciężka. I nawet wprowadzenie wozów hybrydowych nie załatwi sprawy.

Tatry. Na szlak do Morskiego Oka wyjechał wóz hybrydowy. "Ko...

- Wóz hybrydowy oparty jest na podobnym mechanizmie, jak pojazdy elektryczne, które były testowane nas trasie w 2014 roku. Wtedy urzędnicy twierdzili, że silnik elektryczny i jego baterie nie poradzą sobie z wyjątkowo trudnymi warunkami klimatycznymi na trasie i z tego powodu zrezygnowano z wprowadzenia transportu alternatywnego, bez udziału zwierząt – mówi Anna Zielińska, wiceprezeska Fundacji Viva! – Tymczasem pojazd hybrydowy wyprodukowała firma nie mająca żadnego doświadczenia w tej gałęzi przemysłu. Wóz jest cięższy od tych obecnych o 500 kg. Jeśli silniki i baterie nie wytrzymają, konie będą musiały ciągnąć nie tylko pasażerów, ale też ten dodatkowy ciężar. Dotychczas było to przeciążenie na poziomie około tony, w przypadku hybrydy wzrośnie ono o wagę mechanizmu. A konie będą cierpiały jeszcze bardziej – tłumaczy.

Anna Plaszczyk z fundacji VIVA dodaje, że wprowadzenie wozu na trasę jest dla organizacji ochrony zwierząt niepokojące, bo poprzedni prototyp spłonął podczas ładowania. Doszło do tego w 2018 roku. Wóz spłonął jednak nie w trakcie pracy na szlaku, ale w garażu – w trakcie ładowania.

– Teraz z doniesień prasowych wiemy, że podczas drogi w dół, kiedy konie są spychane z ogromną prędkością przez prawie trzytonowy skład, produkowana jest duża ilość prądu, którym ładują się baterie – tłumaczy Anna Plaszczyk. – Bezpieczniki tego nie wytrzymują i wyłączają mechanizm, który wspomaga też hamowanie. Urządzenie przestaje się ładować, ale prądnica wciąż działa. W tej sytuacji może dojść, przy ogromnej prędkości, do zapalenia się mechanizmu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać płonącego wozu z pasażerami, przed którym próbują uciec zaprzężone do niego konie. Rozumiem też, że pracownicy parku są przyrodnikami, a nie mechanikami i nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji – dodaje.

Zdaniem obrońców zwierząt wóz nie jest w stanie zapobiec uszkodzeniom układu ruchu koni, wynikającym z pracy tych zwierząt w podkowach warszawskich/hacelowych na stromo nachylonym asfalcie. – Jedynym sposobem na zakończenie cierpienia koni na trasie do Morskiego Oka jest likwidacja tego transportu – tłumaczy Anna Zielińska.

TPN przyznaje, że wóz hybrydowy nadal jest w fazie testów i niektóre elementy wymagają poprawy - m.in. kwestia ładowania baterii w czasie jazdy w dół. Przyrodnicy nawet gdy wóz będzie poprawiony nie spodziewają się jednak, że nagle spór o konie z Morskiego Oka zakończy się.

- Ja się nie dziwię temu, że ten pomysł jest krytykowany. Bo taka jest po prostu narracja Fundacji Viva. Konflikt można ciągnąć w nieskończoność. Mam nadzieję, że fakty będą takie, że wóz będzie działa prawidłowo i faktycznie wspomoże konie. Wtedy moim zdaniem problem się rozwiąże. Choć konflikt faktycznie można ciągnąć w nieskończoność – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.

Dyrekcja TPN dodaje, że po letnich testach zdecyduje co dalej zrobić z hybrydami. Jeśli wóz się sprawdzi, zapadnie decyzja, że wozacy będą musieli zamówić takie pojazdy i przesiąść się na nie.

Sami fiakrzy chcą dalej jeździć na trasie do Morskiego Oka. - Ja tu pracuję 32 lata. Przez ten czas nic złego mi się nie wydarzyło. Mam konie, które chodzą w Morskim Oku od długich lat, po 10 lat. Nic się im złego nie dzieje – mówi Stanisław Chowaniec ze Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z gminy Bukowina Tatrzańska. - Moim zdaniem nie potrzebne było robienie wozów hybrydowych. Ale jak już park poszedł w tym kierunku, to my w tym uczestniczymy.

Fiakier dodaje, że ataki ze strony organizacji prozwierzęcych to regularny hejt w kierunku przewozów do Morskiego Oka. - Tu się nic złego koniom nie dzieje. Naszymi końmi opiekują się weterynarze. Ostatnie badania pokazują, że zwierzęta są w bardzo dobrej kondycji. Nie wiem, czy organizacje prozwierzęce odpuszczą walkę z nami, czy nie – kwituje góral.

Z pracy na szlaku do Morskiego Oka utrzymuje się kilkadziesiąt rodzin z terenu gminy Bukowina Tatrzańska, które łącznie mają 282 konie przeznaczone do ciągnięcia wozów na szlaku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska