Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tęsknimy za Tischnerem, bo emanował dobrą energią

Redakcja
fot. ulotka organizatora
- Publiczność Dni Tischnerowskich zmienia się, wciąż przychodzą ci, którzy robią to z sentymentu, żeby powspominać dawne czasy, ale pojawiają się też młodzi. Co ich przyciąga? Może po prostu to, jakim był człowiekiem. - mówi Wojciech Bonowicz, autor książek o ks. Józefie Tischnerze w rozmowie z Markiem Lubasiem Harnym.

Od śmierci księdza profesora Józefa Tischnera minie niebawem dziesięć lat, a jego popularność zdaje się nie maleć. Wczoraj zaczęły się kolejne Dni Tischnerowskie, a Ty właśnie wydałeś książkę "Kapelusz na wodzie. Gawędy o księdzu Tischnerze". Skąd bierze się fenomen Tischnera?
Sam się nad tym zastanawiałem. Czy to tylko fenomen medialny, telewizyjny? Mam nadzieję, że nie. Publiczność Dni Tischnerowskich zmienia się, wciąż przychodzą ci, którzy robią to z sentymentu, żeby powspominać dawne czasy, ale pojawiają się też młodzi. Co ich przyciąga? Może po prostu to, jakim był człowiekiem. Bardzo często on sam o sobie mawiał: "Najpierw jestem człowiekiem, potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem księdzem". Może ludzi przyciąga po prostu to, że jako ksiądz i głęboki filozof, był równocześnie taki normalny, swój. Jest tęsknota za pozytywnością. Dziś w życiu politycznym brakuje postaci jednoznacznie pozytywnych, a on bez żadnych wątpliwości budził pozytywne odczucia.

Zauważyłem, że nawet ludzie, którzy kiedyś zamienili z nim choćby dwa zdania, do dziś o tym opowiadają, jakby z tego tytułu i na nich spłynęło jakieś światło.

Bo to rzeczywiście była taka postać, z której to światło spływało. Był w nim rodzaj promieniowania, dobrej energii.

W roku 2001 wydałeś solidną biografię księdza Tischnera. Dziś przyszła kolej na gawędy, opowiadające o nim w formie anegdot. Dlaczego tak późno?
Ludzie uważają, że był to znany kawalarz, więc od dawna mnie namawiano, żebym napisał jakieś "kwiatki Tischnera". Ja się broniłem, bo uważałem, że to nie byłoby uczciwe. Tischner nie był zwykłym kawalarzem, jemu zawsze chodziło o coś więcej. Dowcip był dla niego narzędziem dotarcia do słuchaczy z poważniejszymi treściami. Kiedy wreszcie dojrzałem do takiej książki, bardzo mi zależało, żeby z tego nie wyszło jakieś sto kawałów o góralach, ale spojrzenie poprzez anegdotę na Tischnera, na świat i na to, co on w tym świecie znaczył. To jest w gruncie rzeczy poważna książka, choć lekko napisana.

Niektórym może się wydać dziwne, że przy swojej mądrości, pozycji intelektualnej, bliskiej znajomości z papieżem, ksiądz Tischner nie zrobił kariery w hierarchii kościelnej. Był zbyt kontrowersyjny? Niekonwencjonalny?
Rzeczywiście, po wyborze Karola Wojtyły na papieża pojawiły się spekulacje, czy przepadkiem nie Tischner zostanie jego następcą w Krakowie. Może i była taka myśl, ale on sam wysyłał wyraźne sygnały, że tego by nie chciał. Kiedy pewien holenderski dziennikarz spytał go wprost, czy zostanie biskupem, odpowiedział: "O nie, nigdy! To już bym się wolał ożenić". Władza go zupełnie nie interesowała i wiele razy dawał to do zrozumienia.

Tadeusz Gadacz, także filozof, nazwał go polskim Sokratesem. Dlaczego akurat Sokratesem, a nie na przykład Tomaszem z Akwinu?
Wielu uczniów księdza Tischnera podziela pogląd, że był on typem sokratejskim. W tym sensie, że nie pouczał, nie nauczał filozofii, ale pobudzał do filozofowania. Podsuwał problemy i zachęcał, aby słuchacze sami podjęli wysiłek myślenia. Natomiast Tomasz z Akwinu budował spójny system filozoficzny, a Tischnera to nie interesowało.

Ksiądz profesor Józef Tischner był uznanym filozofem, wybitną postacią polskiego Kościoła. A jednocześnie napisał "Filozofię po góralsku" - utwór lekki, dla wielu odbiorców może nawet mało poważny. Po co mu to było?
Myślę, że przyświecał mu cel praktyczny. On słynął z tych góralskich anegdot, które czasem nawet przesłaniały to, co miał ważnego ludziom do powiedzenia. Szukał pomysłu jak to spożytkować, aby z opowiastek wynikało coś więcej niż dowcip. Dla mnie przesłanie tej książeczki jest bardzo poważne. Takie mianowicie, że filozofia przychodzi do nas poprzez ludzi. Sokrates, Platon czy Arystoteles żyją pośród nas pod postaciami różnych Franków, Józków i Władków, tylko my ich mądrości nie doceniamy. I tu wracamy do tej myśli księdza Tischnera, którą już cytowałem, że najpierw się jest człowiekiem, najpierw się żyje, a dopiero potem filozofuje.
============40 (pp) Apla Tytuł 14/15 Bk benton(15334051)============
Anegdoty księdza
============41 (pp) Ramka Tekst 8.5/10 Bd benton(15334050)============
Ksiądz Tischner mawiał często, że zostanie po nim tylko kilka dowcipów, które naprawdę wymyśla Franek Gąsienica. Oto dwa z nich.
Podczas powodzi w Łopusznej stali chłopi na moście i obserwowali, jak woda wzbiera. Patrzą, a tu na wodzie unosi się góralski kapelusz. To płynie z prądem, to zawraca i płynie pod prąd. "Coz to?" - pytają. - "Cud?". "E, ni. To Franek Gąsienica. Pedzioł, ze powódź mo w dupie i orze".
Pewnego razu ksiądz Tischner opowiedział papieżowi przy stole prawdziwą jakoby historię o tym, jak jego znajomy łowił ryby w Tylmanowej. W tym czasie jego żona poczuła naturalną potrzebę i zagadnęła przechodzącą gościńcem góralkę: "Proszę pani, nie wie pani, gdzie tu jest toaleta?". Gaździnka spojrzała zdziwiona, bezradnie rozłożyła ręce i odpowiedziała: "Tualeta? Cy jo wiym? Cheba za granicom".
Podobno Ojciec Święty ze śmiechu omal się nie udławił kawałkiem melona.
============11 (pp) Zdjęcie Autor(15334053)============

============40 (pp) Apla Tytuł 12/14.5 Bk benton(15336549)============
Dni Tischnerowskie
============41 (pp) Ramka Tekst 8.5/10 Bd benton(15336548)============
Dziś i jutro o godz. 10 w Collegium Novum UJ odbędzie się konferencja "Świat i wiara w godzinie przełomu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska