
Zaledwie kilka minut po rozpoczęciu gry bito na alarm pod bramką ryczowian, ale Przemysławowi Oczkowskiemu nie udało się przyjąć piłki, a miał przed sobą tylko bramkarza, więc skończyło się na strachu. Jednak goście nie zdołali wyjaśnić sytuacji, dlatego po uderzeniu Maksymiliana Cepigi i rykoszecie od jednego z obrońców Konrad Kawaler musiał skapitulować.
Ryczowianie szukali remisu, ale dopiero w 30 min Grzegorz Kowalówka uderzył zza pola karnego, ale piłka minimalnie minęła słupek. Chwilę później, po dograniu z lewej strony Bartłomieja Bieli, na 7 metrze dobrze znalazł się Maciej Zębala, bo po jego uderzeniu głową futbolówka przy dalszym słupku wpadła do siatki.
- Siadamy na nich od początku. Pokażmy im, że potrafimy grać w piłkę – tak motywowali się kęczanie przed wyjściem na drugą połowę.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Tuż po przerwie z lewej strony w pole karne wpadł Przemysław Oczkowski. Uderzył w bliższy róg, ale fenomenalnie interweniował Konrad Kawaler. Jednak chwilę później bramkarzowi ryczowian trafił się prosty błąd, przy walce o górną piłkę i Cepiga ponownie dał kęczanom prowadzenie.
Gdyby chwilę później trafił jeszcze Szymon Karpiński (Kawaler końcami palców przeniósł piłkę ponad poprzeczkę), pewnie kęczanie nie daliby sobie już wydrzeć zwycięstwa.
Tymczasem z pola karnego uderzył Piotr Włosiak i znów był remis, a minutę później, po faulu na Michale Żerdeckim, goście dostali karnego. Jednak sygnalizowany strzał Jakuba Smagło obronił Rafał Zieliński. Przypomnijmy, że kilka dni wcześniej, w półfinale regionalnym w Jaworznie, ryczowianie także w kluczowym momencie zmarnowali karnego, komplikując sobie życie.
Potem jednak goście szukali zwycięskiej bramki. Byli częściej przy piłce, ale ich akcjom brakowało wykończenia. Na pięć minut przed końcem kęczan od utraty gola uratowała poprzeczka. Z kolei w doliczonym czasie wychodzący na czystą pozycję Wojciech Waluś został nieprzepisowo zatrzymany. Po wykonaniu rzutu wolnego sędzie zakończył mecz.
Kęczanie fatalnie rozpoczęli karne, bo Oczkowski uderzył ponad bramkę, w Waluś w słupek natomiast po drugiej stronie pewnie trafili Wojcieszyński i Pluta.
W trzeciej serii trafił Taraszczuk, a strzał Ptaka obronił Zieliński i kęczanie uwierzyli, że jeszcze nie wszystko stracone.
Potem już nikt się nie pomylił, bo z Hejnale trafili Korzonkiewicz i Kunicki, a Orle Żerdecki i Gołdowski. Ten ostatni przypieczętował sukces ryczowian na trudnym terenie w Kętach.
Hejnał Kęty – Orzeł Ryczów 2:2 (1:1), w karnych 3:4
Bramki: 1:0 Cepiga 10, 1:1 Zębala 30, 2:1 Cepiga 53, 2:2 Włosiak 62.
Hejnał: Zieliński – A. Januszyk, Korzonkiewicz, J. Januszyk, Taraszczuk – Karpiński, Flisek, Oczkowski, Sitarz (50 Rogala 72 Kunicki), Waluś – Cepiga (80 Mąsior).
Orzeł: Kawaler – Ptak, Biela, Pluta, Zębala – Włosiak, Smagło, Wojcieszyński, Gołdowski, Porębski (46 Żerdecki) – Kowalówka (63 Woźniak).
Sędziował: Sławomir Nachel (Chrzanów). Żółte kartki: Karpiński, Waluś – Pluta, Smagło, Zębala. Widzów: 350.
- Osiedla czasów PRL w Małopolsce zachodniej. Bardzo się zmieniły
- Liubov Miruk z Projektu Lady przeszła długą drogę
- Pomożesz spełnić marzenie Oli o nowym wózku?
- Pień przy drodze. Rodzina mogła zginąć przez zaniedbanie?
- Panie z naszego regionu walczą o tytuł Miss Małopolski [ZDJĘCIA]
- Pustynia Błędowska na starych zdjęciach. Kiedyś piachu było więcej

Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?