Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami, w tym mieście płacimy podatki, dlaczego zatem w kulturalnym Krakowie, legalnie i w godny sposób, nie możemy pożegnać naszych czworonożnych przyjaciół? Nie chodzi tylko o uczucia nas ludzi.
Zakopywanie martwego zwierzaka poza terenem do tego przeznaczonym jest niezgodne z prawem, a nie każdy ma samochód i nie każdego stać, żeby opłacić przewóz zwłok na grzebowisko oddalone kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów od Krakowa. Tymczasem Warszawa, Łódź, Toruń, Wrocław, Rzeszów, Poznań, Bytom, Rybnik uporały się z tym problemem. A my chowamy nasze psy i koty nielegalnie w przydomowych ogrodach, na podwórkach, w parkach.
Jeśli "życzliwy" powiadomi odpowiednie służby, grozi nam kara finansowa i wykopanie szczątków przyjaciela - upiorne doświadczenie.
Radna Małgorzata Jantos o grzebowisko w Krakowie zabiega od lat. Broni nie składa, za to składa w tej sprawie kolejne interpelacje i projekty uchwał. Ostatni złożyła w kwietniu, po śmierci swojego psa, którego przygarnęła z krakowskiego schroniska. - Omara pochowaliśmy 145 km od Krakowa, na cmentarzu dla małych zwierząt w Ropczycach - mówi radna. - Gdy tam byliśmy, zapytałam właściciela obiektu, czy sąsiedzi nie protestowali przeciwko tej inwestycji. - Przeprowadziłem badania gruntu, mam wszystkie wymagane zezwolenia. Dlaczego mieszkańcy mieliby protestować? - zdziwił się przedsiębiorca. - Ludzie przyprowadzają tu dzieci, żeby im pokazać, że zwierzęta można traktować z szacunkiem - dodał.
Pierwszy w Polsce cmentarz dla zwierząt powstał w Koniku Nowym pod Warszawą. Pochowano na nim już 8 tys. zwierząt i nikomu to nie przeszkadza. Kraków od 15 lat nie potrafi rozwiązać problemu w cywilizowany sposób. Każda lokalizacja na terenie miasta lub jego obrzeżach wywołuje protesty okolicznych mieszkańców. Mam wrażenie, że miastu też niespieszno do tej inwestycji.
Gdy władze Uniwersytetu Rolniczego zaproponowały fantastyczną lokalizację, czyli działki należące do uczelni przy alei Waszyngtona, na decyzję czekaliśmy pół roku. W końcu urzędnicy stwierdzili, że na pochówek dla zwierząt teren jest zbyt prestiżowy. Tak na marginesie, pierwszy cmentarz w Europie założyli Anglicy, powstał w 1881r. w Hyde Parku, czyli na terenie jednego z królewskich parków. Prestiż monarchii jakoś nie ucierpiał.
Rok temu wiceprezydent ds. rozwoju miasta Elżbieta Koterba poinformowała, że w projekcie zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasto wyznaczyło kilka wariantów lokalizacji grzebowiska: w Opatkowicach, Pleszowie, Łuczanowicach-Kościelnikach albo w Przylasku Rusieckim-Wolicy. Minął rok i nie rozpoczęto procedur w sprawie żadnej z nich, bo analizowana jest kolejna propozycja złożona przez UR.
Petycja
W ubiegłym tygodniu przekazałam prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu petycję w sprawie urządzenia grzebowiska dla zwierząt, którą publikowaliśmy w "Gazecie Krakowskiej". Podpisało ją ponad 3,5 tysiąca osób, następne 1,5 tys. zrobiło to poprzez internet.
Jeżeli propozycja Uniwersytetu Rolniczego wzbudzi kontrowersje, a władze miasta znów będą rozważały wszystkie "za i przeciw", warto pokazać, że jest liczne grono zwolenników takiej inwestycji. Ideę grzebowiska dla zwierząt można poprzeć podpisując petycję w Krakowskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, ul. Floriańska 53 lub przez internet:www.petycjeonline.com/budowa_cmentarza_dla_zwierzt_na_terenie_krakowa.