W Królikowicach pod Wrocławiem znajdziemy pałac wybudowany pod koniec XVIII wieku. Został on wyremontowany, jednak od czasu gdy kupił go zagraniczny inwestor, obiekt pozostaje opuszczony. Dlaczego nikt nie chce zamieszkać w imponującym dworku, otoczonym sporym parkiem? Okazuje się, że krążące legendy o duchach mogą być główną przyczyną!
Zabójstwo w dworku w Królikowicach
Według niemieckojęzycznego miesięcznika Schlesische Provinzialblätter, dworek Królikowice należał do Hrabiego Johanna Christopha von Eisenhart. Latem 1810 r. zamordował tam swoją żonę Wilhelminę i najstarszą, 11-letnią córkę Elmirę. Na ciele żony znaleziono około 75 ran zadanych szpadą. Córkę ugodził 65 razy, sztyletem. Mieszkańcy przekazywali, że Hrabia kompletnie stracił rozum - maniakalnie obawiał się spisku, a nawet planów zabójstwa uknutych przez jego najbliższych. Eisenhart przez kilka tygodni przed zabójstwem miał cierpieć na gorączkę i bolesne migreny, dlatego w przeddzień tragedii wezwano lekarza. Hrabia jednak utwierdził się w przekonaniu, że lekarstwa przepisane przez doktora są trucizną.
Ze słów samego Eisenharta wynikało, że obudził się około godz. 3:00 nad ranem i dostrzegł swoją żonę przy oknie. Myśląc, że ta chce wpuścić jego zabójcę zaatakował ją szpadą. Następnie zamordował 11-letnią Elmirę, której prawdopodobnie poobcinał prawie wszystkie palce. Po tej rzezi, hrabia został schwytany przez mieszkańców wsi. Badający go lekarz wydał opinię podczas śledztwa - mężczyzna popełnił ten mord będąc niepoczytalnym...
Piękny pałac do dziś stoi pusty, ale miał mieszkańców
Nasza redaktorka rozmawiała z jedną ze współczesnych mieszkanek pałacu. Jej ojciec kupił go w 1981 roku i mieszkała tam przez 10 lat.
- Uprawialiśmy tam ziemię, dookoła był las z ogromnym stawem rybnym, który dzisiaj już chyba wysechł. Potem pałac sprzedaliśmy francuskiej firmie Chevalieùr zajmującej się hodowlą koni. Miała być tam stadnina, ale pałac prawdopodobnie wrócił do prawowitych, niemieckich właścicieli. Został odremontowany i dobrych parę lat stoi zamknięty. Niszczeje... - mówi dawna mieszkanka pałacu.
Zobacz, jak wygląda pałac na zdjęciach:
Kobieta dodaje, że to były piękne choć pracowite czasy, pełne wyzwań. Nowy właściciel chciał wyremontować dworek i doprowadzić go do dawnej świetności. Problemem byli szabrownicy, którzy kradli, chociażby belki oryginalnego stropu czy podłogi.
Czy duch obłąkanego Hrabiego wciąż nawiedza dworek?
Mieszkańcy Królikowic nie boją się zbliżać w okolice dworku. W ciągu dnia prezentuje się naprawdę imponująco, a rozległe zielone tereny nadają mu tajemniczej aury. Jak przekonuje jednak jego dawna lokatorka, historie o morderstwie skutecznie działały na wyobraźnię.
- Tam były duchy, szczególnie ten hrabiego. Tato nigdy nie pozwalał mi i bratu wchodzić na wyższe piętra, szczególnie na poddasze, bo pałac był w trakcie remontu, a stropy groziły zawaleniem. Ale w nocy słyszeliśmy trzaskające deski i wyraźne kroki. Duch był nieszkodliwy, wałęsał się po poddaszu. Robotnicy też czuli jego obecność, przewracał wiadra z cementem, ekipy nie chciały tam za bardzo pracować - dodaje kobieta.
Jeśli nie macie dość tajemniczej legendy, zobaczcie zdjęcia pałacu!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?