W żyłach świątniczan płyną przedsiębiorczość i miłość do kłódek

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Julia Kalęba

W żyłach świątniczan płyną przedsiębiorczość i miłość do kłódek

Julia Kalęba

W podkrakowskiej gminie Świątniki Górne na 10 tysięcy mieszkańców przypada tysiąc przedsiębiorstw. Statystycznie co dziesiąta osoba prowadzi tu własny biznes, co daje niebywale wysoki wynik w stosunku do innych regionów oraz niebywale niski, patrząc na historię gminy, wykutej w metalu. Świątniczan odwiedziliśmy w poszukiwaniu miłości do kłódek, która nadal tli się tu w sercach oraz przedsiębiorczości płynącej w ich żyłach od wieków.

To prawdziwe cacko, wszystko ręcznie robione - Stanisław Słomka z drewnianej skrzyni wyciąga potężną kłódkę. Ten 100-letni skarb jest sercem warsztatu. Zrobił ją jego dziadek.

Mężczyzna do przydomowej pracowni schodzi po kilku stopniach, ale to wystarcza, by zanurzyć się w innym świecie. Z każdym kolejnym krokiem nasila się stukot obijających się o siebie narzędzi, huk maszyny, trzask zgniecionego metalu. Warsztatu małego rzemieślnika - jak mówi o swoim miejscu pracy - nie zamieniłby na żadne inne miejsce na świecie.

Pracuje w nim niemal 40 lat.

Metalowa historia

Dziś, poza kłódkami, Stanisław Słomka zajmuje się produkcją innych metalowych przedmiotów, jak wieszaki czy zasuwki do mebli. Obróbką metalu świątniczanie trudnią się od setek lat. Przez wieki zmieniały się tylko jego formy.

- Świątniki podlegały Katedrze Wawelskiej, nie miały innego pana - mówi Marek Malec, prezes Galicyjskiej Izby Gospodarczej i lokalny działacz społeczny. Mieszkańcy wtedy jeszcze wsi zwanej Górkami otrzymali przywilej służby w Katedrze po założeniu biskupstwa krakowskiego w XI wieku, stając się Świątnikami.

- Posługa w przykatedralnych warsztatach polegała na tworzeniu z metalu obić, krat i innych przedmiotów, a po sprowadzeniu do Polski włoskich płatnerów także na produkcji zbroi - opowiada Marek Malec.

Świątniczanie bili w najsłynniejszy królewski dzwon, produkowali broń i kłódki do zamkowych skarbców. Proporcje zaczęły się zmieniać, gdy pod koniec XVIII wieku broń białą zastąpiono palną, szlachta zubożała, a sąsiedzi rozebrali kraj. Mieszkańcy, korzystając z wyuczonych umiejętności, już na lokalnym gruncie zakładali warsztaty kłódkarskie, ślusarskie, zajmowali się kowalstwem artystycznym. Podczas 123 lat zaborów rzemieślnicy ze Świątnik wędrowali do Czech, na Słowację i Węgry, gdzie handlowali.

Pozostało jeszcze 67% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Julia Kalęba

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.