25 czerwca redakcja naszej gazety przenosiła się z pomieszczenia przy pl. Jana Pawła II do drugiego, na tym samym piętrze. Z pokoju redakcyjnego, w którym na co dzień urzęduje dziennikarz i pracownik reklamy, wynoszono dokumenty i sprzęt techniczny.
- W starych gazetach na regale znaleźliśmy sprzęt - bateryjkę z podpiętą czarną końcówką i sprężynką. Myślałem, że to "przejściówka" do akumulatora. Kiedy jednak przyjrzeliśmy się temu bliżej, okazało się, że to urządzenie podsłuchowe - relacjonuje dyrektor administracyjny "Gazety Krakowskiej".
Nie wiadomo kto podrzucił to urządzenie i jak długo tam leżało. - Do redakcji przychodzi codziennie mnóstwo osób, choćby po to by zamieścić ogłoszenie czy reklamę. Nie możemy stwierdzić, kiedy urządzenie zostało podrzucone - mówi Robert Szkutnik, dziennikarz GK w Wadowicach.
Choć "pluskwa" leżała na regale za jego biurkiem, mógł tam podejść każdy, gdy dziennikarz był czymś zajęty. Do pokoju redakcyjnego można wejść jeszcze przez drugie drzwi, które są zamknięte na klucz, ale zamek to prosty mechanizm.
Koszt podłożonego podsłuchu to ok. 300 zł za odbiornik i 50 zł pluskwa. Można go kupić w wielu miejscach, m.in. na portalu Allegro.
Jak przyznaje Waldemar Patrias, szef krakowskiego salonu Spy Shop przy ul. Długiej, musiał go zakładać amator. - Bateria zasilająca z supermarketu, węglowo-cynkowa, nie alkaliczna. Poza tym użył tańszej wersji pluskwy . Profesjonalista użyłby raczej stabilizowanej kwarcowo baterii - tłumaczy.
To podsłuch, który słychać ciągle na tej samej częstotliwości. - Przy taniej pluskwie częstotliwość może się zmieniać - mówi Patrias. Dodaje, że gdyby podsłuchujący postarał się bardziej, mógłby chociaż kupić baterię alkaliczną. - Służyłaby co najmniej kilka dni. A przy zastosowanej baterii z supermarketu podsłuch mógł działać krótko, nawet jeden dzień - twierdzi Waldemar Patrias.
- Podkładający mógł mieć stały dostęp do tego pomieszczenia i mógł wymieniać te baterie, choć to ryzykowne - ocenia.
Niemniej jednak, jak mówi nasz ekspert, świeżo po założeniu takie urządzenie ma dość wysoką czułość - wszystko słychać doskonale. Zasięg takiego urządzenia jest duży - przy braku grubych murów to 200-300 metrów. Redakcja stoi przy wadowickim rynku, w pobliżu jest wiele instytucji, sklepów, mieszkań.
Komu był potrzebny podsłuch? W Wadowicach jest wiele środowisk, którym naraziliśmy się krytycznymi tekstami.
Wydawca "Gazety Krakowskiej" złoży w wadowickiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+