Pilot był zmuszony posadzić maszynę na ziemi przez mewę.
Helikopter został wezwany przez wadowicki szpital. Miał przewieźć do Krakowa ciężko poparzoną dziewczynkę ze Stanisławia Dolnego. Podchodząc do lądowania na wysokości około 20 metrów zderzył się z mewą.
Jak tłumaczył pilot, w śmigło głównego wirnika uderzył ptak. Mimo że śmigło prawie nie ucierpiało, to i tak załoga śmigłowca długie godziny spędziła na wadowickim stadionie.
- Taka jest procedura. Jeżeli doszło do podejrzenia o uszkodzeniu któregoś z ważnych elementów śmigłowca, należy posadzić maszynę i dokonać dokładnej ekspertyzy - tłumaczył pilot.
Poparzoną dziewczynkę do Krakowa przewieziono karetką pogotowia.
Podczas przymusowego postoju helikoptera mieszkańcy Wadowic chętnie oglądali ratowniczy sprzęt wart około 20 milionów złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?