Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędliniarze walczą. Nie zawsze uczciwie

Katarzyna Kojzar
Wojciech Matusik
Niektórzy producenci starają się omijać nowe unijne przepisy dotyczące wędzenia mięsa. To może mieć poważne konsekwencje.

Producenci tradycyjnie wędzonych wędlin wpadli na sposób, jak radzić sobie z restrykcyjnymi przepisami, które obowiązują od roku. Aby wykazać, że produkują zgodnie z unijnymi normami, oddają do badania mniej uwędzone próbki mięsa, które zawierają dozwolone ilości szkodliwych związków chemicznych. - Na ponad 600 próbek, głównie z powiatów nowosądeckiego i limanowskiego, prawie wszystkie spełniały unijne wymogi dotyczące ilości benzopirenu i WWA - zauważa wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak. - Większość była jednak specjalnie przygotowana, niedowędzona i nie miała nic wspólnego z prawdziwym wyrobem.

Przypomnijmy: od września 2014 r. obowiązują przepisy Unii Europejskiej ograniczające ilość substancji chemicznych, które wydzielają się podczas tradycyjnego wędzenia. Jedyną drogą, by nadal produkować w stary sposób, jest otrzymanie specjalnego zezwolenia (certyfikatu) od Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego.

Tak będzie do 2017 roku - później, jeśli negocjacje się nie powiodą, wszyscy będą musieli dostosować się do unijnych przepisów. Badania próbek miały wykazać, że tradycyjne metody wędzenia  nie zagrażają zdrowiu, gdyż nie powodują przekroczenia norm zawartości szkodliwych substancji chemicznych. - Producenci, oszukując, robią sobie sami krzywdę. Jeśli będą produkować i badać wędliny uczciwie, być może uda się znaleźć rozwiązanie całej sytuacji. Mamy jeszcze czas - mówi prof. Władysław Migdał z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. 

Tymczasowy certyfikat od Inspektoratu pozwala jedynie na sprzedaż wyrobów na terenie Polski. W pozostałych krajach Unii już obowiązują obostrzenia. Sami producenci przyznają, że unijne restrykcje praktycznie uniemożliwiają tradycyjne wędzenie przy użyciu drewna.

-Przepisy utrudniają normalną pracę, stąd zamieszanie i  kombinowanie, jak ominąć prawo - uważa Stanisław Mądry, producent słynnej kiełbasy lisieckiej. - I to jest naganne! Mamy piękną tradycję wędzarniczą, jesteśmy w tym dobrzy i to trzeba pielęgnować. Niedopuszczalne jest malowanie szynki, mycie, wycieranie. Producenci muszą być uczciwi. Szczególnie, że marszałek i inspektor weterynaryjny stoją za nami. Nie zamierza dostosować się do unijnych norm. Sprzedaje  tradycyjnie wędzone wędliny tylko na rynku polskim. - Małopolska stoi tradycją. Nie zepsujmy tego - podsumowuje. 

 Mamy w Małopolsce piękną tradycję wędzenia i nie możemy tego zaprzepaścić - mówi Stanisław Mądry, producent kiełbasy. Dodaje, że jedyną drogą do wypracowania złotego środka jest uczciwość

Nowe przepisy
Od 1 września 2014 obowiązują nowe przepisy. Unijne prawo ogranicza ilość szkodliwych benzopirenów m.in. w  kiełbasie czy szyncez 5 do 2 mikrogramów na jeden kilogram. Norma wymusza też zmniejszenie ilości innych związków w  wędlinach - tak zwanych WWA (wielopierścieniowe węglowodory  aromatyczne), z 30 do 12 mikrogramów. Do 2017 roku  producenci, którzy uzyskali specjalne zezwolenie, mogą wędzić  w tradycyjny sposób i sprzedawać wyroby na terenie Polski.  Potem muszą dopasować się do unijnych wymogów.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska