Woda z olbrzmią siłą spływała z okolicznych wzniesień, zalewała gospodarstwa, tworzyła ogromne rozlewiska na polach i zniosła na drogę wojewódzką nr 794 z Wolbromia do Pilicy tony żwiru i kamieni.
- To była chwila. Trochę ulewnego deszczu i od razu potoki wody z każdej strony - opowiada Joanna Kumierska ze Strzegowej. Przez jej podwórko przechodzi wyżwirowana droga do zabudowań gospodarczych. Prawie cały żwir zniosło na główną drogę. Wczoraj pani Joanna z łopatą i taczkami zbierała kamyki i zwoziła z powrotem na podwórko.
- A tak dokładnie utwardzaliśmy tę drogę. Woda musiała mieć olbrzymią siłę - dodaje kobieta.
Przez całą wczorajszą noc i ranek wiele pracy miała też straż pożarna. - Wypompowywaliśmy wodę z 20 domów - mówi Dariusz Wilk, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Olkuszu. - Aż trudno uwierzyć, że woda może poczynić takie straty - przyznaje komendant.
Przez kilka godzin nieprzejezdna była droga wojewódzka nr 794, przebiegająca przez środek wsi. Ulewny deszcz spływający z okolicznych wzgórz zmienił trasę w blisko 30-metrowej szerokości potok. W kilku miejscach wysokość przepływającej przez jezdnię fali wody sięgała metra. Policja wyznaczyła objazdy.
Oberwanie chmury trwało ponad godzinę. Opadająca woda pozostawiała po sobie śliską maź z błota i kamieni. Jeszcze wczoraj pracownicy Zarządu Dróg Wojewódzkich sprzątali drogę. Zostało uszkodzonych kilka przepustów i mostków.
Największe straty ponieśli mieszkańcy posesji położonych najniżej, tuż przy drodze. Olbrzymie potoki deszczówki wdzierały się do domów i budynków gospodarczych. - Zalało mi całe piwnice i stajnie - pokazuje Janusz Latacz, który ma największe straty.
- Z domu pana Latacza wypompowaliśmy 100 metrów sześciennych wody - przyznaje Jan Witek, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej ze Strzegowej. Wczoraj straż znów musiała przyjechać ratować podtopione gospodarstwo. Tym razem do piwnic wdarła się woda gruntowa.
Janusz Latacz był w domu, gdy zaczęła się nawałnica, ale początkowo nie zwrócił uwagi na walący w dach deszcz. - Wyjrzałem na podwórko, dopiero gdy zaczął skuczeć pies, który boi się burzy - opowiada mężczyzna. Przyznaje, że gdy zobaczył, co się dzieje, przeraził się. Przez ścianę deszczu widać było wartki potok spływający na podwórko ze wzgórza zza stodoły.
- Od strony drogi wpływał drugi. Wszystko się kotłowało na podwórku i wpływało do piwnic - opowiada Latacz. Po kilku godzinach, gdy woda opadła, na podwórku została gruba warstwa naniesionego błota.
Podtopienia w Strzegowej nie są niczym nowym. Wieś leży w niecce między wzgórzami Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej.
- Co kilka lat mamy jakąś gwałtowną burzę. Takiej jak ta to jednak dawno nie było - twierdzi Jan Witek. - Gorzej było tylko w 1997 roku, kiedy ludziom potopiły się krowy i świnie, ale wtedy przez wiele dni były ulewy - wspomina strażak. Zniszczenia mają też mieszkańcy kilku sąsiednich wsi, głównie Kąpieli Wielkich i Dłuca. Na razie sprzątają podwórka, zaczynają liczyć straty i z niepokojem spoglądają w ciągle zachmurzone niebo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?