Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieża widokowa na Modyni - Górze Zakochanych to turystyczny hit. Przyjemność wędrówki na szczyt psują samochody i quady 19.10

Alicja Fałek
Alicja Fałek
Drewniana wieża widokowa na Górze Modyń, która rok temu została oddana do użytku, przyciąga tłumy turystów. Radość pieszej wędrówki i obcowania z przyrodą psują jednak kierowcy samochodów i quadów, którzy wjeżdżają na sam szczyt. Władze gminy Łącko chcą jednak ukrócić ten proceder.

Góra Modyń, zwana Górą Zakochanych to jeden z najwyższych szczytów Beskidu Wyspowego położony na terenie trzech gmin: Łącko, Łukowica oraz Kamienica. Przed laty na Modyni stała drewniana wieża ale w latach 80-tych minionego wieku została zniszczona przez huragan. Dopiero w ubiegłym roku dzięki współpracy samorządów i Lokalnej Grupie Działania Brama Beskidu udało się pozyskać unijne dofinansowanie i znaleźć środki na budowę nowej drewnianej konstrukcji.

Turyści kontra quady i auta

Bardzo szybko wieża na Modyni stała się turystycznym hitem. W weekendy na szlakach można spotkać wielu piechurów. Niestety coraz częściej przyjemność pieszej wędrówki na szczyt zakłócają im właściciele samochodów terenowych oraz quadów. Swoimi pojazdami podjeżdżają pod samą wieżę, żeby po wejściu na nią moc oglądać wspaniałe widoki na Pieniny i Tatry.

- Przeszkadzają. Szlak jest zazwyczaj wąski, trzeba uciekać przed quadem, czy samochodem. Jak narobią kolein to chłapią błotem na prawo i lewo, a człowiek cały ubłocony jest - mówi Małgorzata Kubiak-Polańska z Łomnicy-Zdroju, którą spotkaliśmy na szlaku.

Sądeczanka zaznacza, że quady i auta terenowe, które rozjeżdżają górskie szlaki to coraz większy problem w Beskidach, zarówno w Wyspowym jak i Sądeckim. A jej córka dodaje, że do lasu wybierają się całą rodziną po to, żeby odpocząć.

- Chcemy wdychać czyste powietrze, słuchać śpiewu ptaków i szumu liści, a nie tego co mamy na co dzień w mieście, czyli spalin i odgłosu silników samochodowych - zaznacza Marcelina Kubiak. - Takie pojazdy płoszą zwierzęta i niszczą dukty leśne. A pieszym turystom to leży na sercu i przeszkadza.

Apel o zdrowy rozsądek i działanie

Głosy niezadowolonych turystów trafiły już do gospodarzy gmin. Bogdan Łuczkowski, wójt gminy Łukowica, podkreśla, że od strony Młyńczysk nie da się dojechać samochodem na sam szczyt Modyni.

- Wjechać można na Cisowy Dział i tam zostawić samochód. Resztę drogi można pokonać tylko piechotą między innymi ze względu na znajdujący się na trasie wąwóz - mówi Łuczkowski. - Problem jest od strony gminy Łącko, a rozwiązać go mógłby szlaban.

Okazuje się, że to nie takie łatwe. Grunty, które prowadzą na Górę Zakochanych, w żadnym stopniu nie podlegają pod Lasy Państwowe.

- Nie mamy możliwości zablokowania wjazdu ani działań prewencyjny w postaci patroli straży leśnej. Możemy jedynie współdziałać z lokalnym samorządem - wyjaśnia Paweł Szczygieł, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. - Generalnie odchodzimy też od zakładania rogatek w lesie, bo zgodnie z prawem ruch pojazdów silnikowych po drogach leśnych jest niedopuszczalny.

Piękne widoki z wieży widokowej na Górze Modyń

Wieża na Modyni - zwanej Górą Zakochanych turystycznym hitem...

Tymczasem wieża na Górze Modyń została wybudowana na prywatnych gruntach mieszkańców Woli Piskulinej oraz Woli Kosnowej z gminy Łącko. Prowadzi na nią kilka szlaków, których grunty częściowo należą do gminy Łącko, a częściowo do osób prywatnych.

- Mogę na razie tylko apelować do zdrowego rozsądku takich osób i prosić, by powstrzymywali się od jazdy na szczyt. Tym bardziej, że od strony naszej gminy mamy aż trzy takie szlaki, które to umożliwiają - podkreśla Jan Dziedzina, wójt gminy Łącko. - Nie są to drogi dojazdowe, czy tereny, które w całości należą do gminy więc nie mamy możliwości postawienia szlabanu.

Dlatego też wójt Łącka ma inny pomysł. Chce postawić - tam, gdzie będzie to możliwe - znaki zakazu wjazdu.

- Oczywiście z wykluczeniem dla właścicieli gruntów, którzy z racji prowadzenia gospodarki leśnej raz na jakiś czas muszą wjechać na przykład na zrywkę drewna - wyjaśnia Dziedzina. - Myślimy też o zamontowaniu fotopułapaki na szczycie.

W taki sposób gmina mogłaby pozyskać zdjęcia pojazdów i ich numerów rejestracyjnych, które mogłyby stanowić dowód w sprawach o ukaranie kierowców łamiących znaki zakazu wjazdu.

- Sprawdzamy, czy będzie to możliwe pod względem prawnym. Musimy walczyć z tym negatywnym zjawiskiem - zaznacza wójt Łącka.

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska