Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła: jaki sezon, taki koniec

Bartosz Karcz
Piłkarze Wisły po zakończeniu meczu z Odrą dziękowali kibicom za cały sezon. Robili to jednak w minorowych nastrojach
Piłkarze Wisły po zakończeniu meczu z Odrą dziękowali kibicom za cały sezon. Robili to jednak w minorowych nastrojach Andrzej Banaś
Cudu nie było, Wisła nie zdobyła rzutem na taśmę mistrzostwa Polski. Lech wygrał swój mecz w Poznaniu i nie dał sobie odebrać tytułu. Krakowianom pozostały zatem srebrne medale i ledwie remis ze spadkowiczem do I ligi na zakończenie sezonu.

Mecz z Odrą był zresztą niczym odbicie całego sezonu w wykonaniu wiślaków. Przewaga, mnóstwo okazji i... stracone niemal w ostatniej chwili zwycięstwo.
Zaczęło się jednak dość obiecująco, bo krakowianie jakby jeszcze wierzyli w to, że są w stanie odwrócić losy rywalizacji o tytuł mistrza Polski. Rzucili się więc na Odrę i zamknęli ją na jej połowie. Goście momentami nie byli w stanie przekroczyć środkowej linii boiska, bo wysoki pressing krakowian nie pozwalał im na to.

Mnożyły się zatem sytuacje dla wiślaków. Lepsze, gorsze, sporo było rzutów rożnych. Bramka jednak długo nie padała, gdyż, po pierwsze, gospodarze razili nieskutecznością, a po drugie, na wysokości zadania stawał Arkadiusz Onyszko, jasno pokazując, że jeśli trafi od nowego sezonu na ul. Reymonta, to z marszu stanie się bardzo silnym punktem zespołu.

Wisła w pierwszej połowie była w stanie tylko raz zaatakować skutecznie. Zrobił to akurat piłkarz, który zagrał po wielomiesięcznej przerwie. Peter Singlar ruszył prawym skrzydłem i idealnie wyłożył piłkę Patrykowi Małeckiemu. Strzał "Małego" do pustej bramki był praktycznie formalnością.
Wydawało się, że po tym golu wiślacy pójdą za ciosem, a kolejne trafienia będą tylko kwestią czasu. Zapał krakowian po zmianie stron nieco jednak opadł. Chyba można to tłumaczyć wieściami z Poznania, które jasno dały im do zrozumienia, że w tym roku mistrzostwo Polski już nieodwracalnie odjechało w kierunku Wielkopolski. Nawet jednak mimo takiego obrotu sprawy Wisła miała jeszcze kilka bardzo dobrych okazji na podwyższenie wyniku.

Najlepsze zmarnowali Wojciech Łobodziński, który strzelił w poprzeczkę, oraz Patryk Małecki, który w sytuacji sam na sam z Onyszką nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarza Odry.

Wodzisławianie po przerwie atakowali już nieco odważniej, ale bez przekonania. I gdy wszyscy już myśleli, że mecz zakończy się nikłym zwycięstwem Wisły, goście przeprowadzili akcję, która dała im wyrównanie. W sytuacji sam na sam z Marcinem Juszyczkiem znalazł się Bueno i strzałem w tzw. długi róg pokonał bramkarza "Białej Gwiazdy", dopełniając czary goryczy wiślaków.
Tak po prawdzie ten remis nie miał już jednak większego znaczenia. Wszystko w Wiśle zawaliło się przecież kilka dni wcześniej w doliczonym czasie krakowskich derbów.

Tym większe uznanie wzbudza postawa kibiców Wisły, którzy licznie stawili się na Suchych Stawach i dopingowali zespół najlepiej jak mogli. Takiego wsparcia wiślacy nie mieli w tym sezonie w żadnym meczu, co zauważył zresztą na pomeczowej konferencji trener Henryk Kasperczak.

- Szczególnie dziękuję naszym kibicom za ich fantastyczny doping, za ich przyjście i wspieranie drużyny - mówił trener "Białej Gwiazdy". - Po ciosie, jakim był remis z Cracovią, przyszli, wierzyli, że może jeszcze zdobędziemy mistrzostwo. Za ich obecność, wspaniały doping i wierność chciałem serdecznie podziękować.
Kasperczak nie chciał natomiast wypowiadać się na temat swojej przyszłości w Wiśle. - Nie pytajcie o to trenerów, bo my nie wiemy, co ma z nami być w przyszłości. Podejdźcie do tego z szacunkiem. Czy ja teraz mogę wiedzieć, co będzie z Henrykiem Kasperczakiem? Na razie nic nie jest pewne - stwierdził "Henri".

Z naszych informacji wynika, że w tej chwili nic nie jest przesądzone. Decyzja dotycząca przyszłości Henryka Kasperczaka powinna zapaść jednak najpóźniej w ciągu tygodnia. Ten szkoleniowiec wśród doradców właściciela klubu ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników.

Pozostaje zatem pytanie, kto do swoich racji przekona Bogusława Cupiała. Na razie pewne jest, że właściciel nie obraził się na piłkarzy. Dał temu wyraz, przyjeżdżając w sobotę na mecz, co w minionym już sezonie nie było wcale częste. Pewne jest też, że nowym prezesem zostanie Bogdan Basałaj. Pracy czeka go mnóstwo, a cel jasny jak słońce - za rok Wisła ma wrócić na mistrzowski tron.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z meczu: TUTAJ!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska