Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Aleksander Buksa: Z chęcią przypomniałbym kibicom Pogoni nazwisko Buksa

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
wisla.krakow.pl
- Cieszę się, że udało się dojść do porozumienia z Wisłą i że w niej zostaję. Teraz pozostaje już najważniejsze część tego wszystkiego, czyli gra w piłkę. Podpisanie kontraktu to również z mojej strony zobowiązanie do ciężkiej, codziennej pracy - mówi Aleksander Buksa, napastnik Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Dostał pan powołanie na dwa mecze reprezentacji Polski U-19, ale udało się wam zagrać tylko z Niemcami, bo spotkanie z Czechami zostało odwołane. Remis 1:1 z naszymi zachodnimi sąsiadami to dobry wynik, a pan zaliczył również kilkuminutowy debiut w tej kadrze. Co dał panu ten wyjazd?
- To była taka odskocznia od codzienności w Krakowie. Cieszę się, że zadebiutowałem, bo to był rzeczywiście mój pierwszy wyjazd na kadrę U-19. Teraz będzie ona łączona z roczników 2002 i 2003. To są plusy. Szkoda natomiast, że mecz z Czechami został odwołany, bo to byłaby możliwość, żeby zaliczyć kolejne minuty na boisku w reprezentacji. Jeśli natomiast chodzi o Niemców, to wynik rzeczywiście nie był najgorszy. Po spotkaniu strzelaliśmy też karne i przegraliśmy 2:4, ale to nie było najważniejsze, bo i tak strzelalibyśmy je, bez względu na wynik. Tak było ustalone przed meczem. Choć w tym przypadku cieszę się oczywiście, że swoją jedenastkę wykorzystałem. To na pewno dodaje pewności siebie. Karny wydaje się prostą sprawą, ale proszę mi wierzyć, że dla strzelca bramka mocno się kurczy, gdy ustawia się piłkę na jedenastym mecze. Zwłaszcza w meczu międzypaństwowym.

- Była okazja na zgrupowaniu, żeby porozmawiać dłużej z trenerem Jackiem Magierą?
- Była taka rozmowa. To było też nasze pierwsze spotkanie, dopiero się poznajemy. Ten zespół jest w budowie, więc nikt na razie stałej, pewnej pozycji w nim nie ma. Punktem kulminacyjnym dla tej drużyny mają być eliminacje do mistrzostw Europy. To zgrupowanie mieliśmy potraktować jako edukacyjne. Mieliśmy poznać się wzajemnie, również sztab.

- Wokół pana trochę się ostatnio dzieje. Pojechał pan na kadrę, a wcześniej przedłużył pan kontrakt z Wisłą, o którym spekulowano od wielu miesięcy. Cieszy się pan, że ta epopeja dobiegła końca i może teraz skoncentrować się już tylko na treningach i meczach?
- Miałem to szczęście, że nie musiałem jakoś mocno zawracać sobie tym głowy, bo mam wokół siebie grono zaufanych osób, które pomagają mi w takich sprawach. Cieszę się jednak oczywiście, że udało się dojść do porozumienia z Wisłą i że w niej zostaję. Teraz pozostaje już najważniejsze część tego wszystkiego, czyli gra w piłkę. Podpisanie kontraktu to również z mojej strony zobowiązanie do ciężkiej, codziennej pracy.

- Początek sezonu nie jest ani dla Wisły, ani dla pana udany. Najpierw odpadliście z Pucharu Polski, a w lidze też spisujecie się słabo. Myśli pan, że w najbliższym czasie wasza forma, również pańska, pójdzie w górę?
- Cały zespół zaliczył falstart. Z KSZO to była zupełna wpadka i tyle już na ten temat powiedziano, że nie ma sensu do tego wracać. Myślę natomiast, że przerwa na kadrę jest dobrym momentem na to, żeby oczyścić głowy i przypomnieć sobie, jak prezentowaliśmy się przed pandemią. Bo to był w tym roku nasz najlepszy moment. Liczę, że już niedługo do tego wrócimy, bo potencjał tej drużyny jest naprawdę duży. Jest kilku nowych zawodników, którzy podnieśli jakość zespołu. Teraz trzeba to tylko pokazać na boisku.

- W przypadku napastników na ten moment nie ma zbyt dużej konkurencji. Nominalnych zawodników do pierwszej linii jest w Wiśle obecnie tylko dwóch - pan i Fatos Beqiraj. Jak pan się z tym czuje? Pokładanie nadziei w tym, że 17-latek pociągnie grę zespołu, może okazać się ryzykowne. Wydaje mi się, że pan powinien jeszcze się uczyć, zdobywać doświadczenie przy boku bardziej doświadczonych kolegów.
- Nie wiem, jak to będzie układane i kto będzie miał tak naprawdę ciągnąć zespół. Wydaje mi się jednak, że powinno za to odpowiadać jedenastu zawodników na boisku, a nie tylko jeden napastnik. Jeśli natomiast chodzi o Fatosa, to nie zapominajmy, że to jednak bardzo doświadczony zawodnik, reprezentant kraju. Grał w wielu klubach, ligach. Może on u nas rzeczywiście nie zaliczył wymarzonego startu, ale mam nadzieję, że będzie grał coraz lepiej. Dla mnie osobiście to też jest ważne, bo mogę się uczyć od kogoś z naprawdę dużym doświadczeniem boiskowym.

- Na co zwraca panu uwagę trener Artur Skowronek po pierwszych meczach? Gdy pytałem kilku byłych piłkarzy Wisły, mówili, że czasami chce pan za dużo zrobić na boisku naraz i traci przez to energię zamiast np. przyczaić się między obrońcami i zaatakować w odpowiednim momencie.
- Myślę, że coś w tym jest. Tak było przede wszystkim wtedy, gdy wchodziłem do gry w ekstraklasie. Powoli to się niweluje, ale czasami jest tego jeszcze za dużo w mojej grze. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale czasami zbyt duże zaangażowanie w obronę, wchodzenie w obszary, które nie od końca mnie dotyczą, powoduje, że później w decydujących momentach w ataku może już trochę brakować siły, dokładności, szybkości. Napastnik czasami musi poczekać na okazję i mieć właśnie siłę, żeby zdecydowanie przyspieszyć. To jest kwestia doświadczenia. Tego nie wypracuje się w inny sposób, niż grą. Widzę natomiast postęp u siebie w poruszaniu się po boisku bez piłki. Nawet w tych pierwszych meczach, gdy dużo było w mojej grze negatywnych spraw, to kilka pozytywów też by się znalazło. I właśnie poruszanie się bez piłki do nich bym zaliczył. To pomagało stwarzać czasami sytuację samym ruchem. Tak padła np. bramka z KSZO, gdy udało mi się zabrać obrońców i Chuca miał wyczyszczone pole do oddania strzału. To poprawiłem, ale oczywiście jest jeszcze mnóstwo rzeczy do ulepszenia.

- A jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne? Patrząc na pana, widać, że w porównaniu do poprzedniego roku, trochę czasu na siłowni pan spędził.
- Tak, zdecydowanie. Cały czas nad tym pracuję, choć nie można tego robić w gwałtowny sposób. Treningi pierwszej drużny są intensywne i w momencie gdybym skupił się tylko na aspektach siłowych, dużo straciłbym z tej piłkarskiej strony, również jeśli chodzi o szybkość. To wszystko jest uwarunkowane również anatomicznie. Zarówno ja, jak i Adam nie byliśmy zawodnikami od razu z wyrzeźbionymi mięśniami. Obaj dość szybko urośliśmy, byliśmy wysocy, ale bardzo szczupli. Dopiero później trzeba było dobudować kolejne kilogramy masy mięśniowej. Pracował nad kiedyś Adam, pracuję teraz również ja.

- Skoro wspomniał pan o bracie, to warto przypomnieć, że był kiedyś taki mecz w Szczecinie, gdy Adam strzelił dwie bramki dla Pogoni, a ta wygrała z Wisłą 2:1. To może w niedzielę postara się pan, żeby było odwrotnie…?
- Z chęcią przypomniałbym kibicom Pogoni nazwisko Buksa. Mam nadzieję, że nie byliby bardzo źli, gdybym trafił w niedzielę do siatki i pomógł Wiśle wygrać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska