Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Dawid Szot: Będziemy walczyć do końca. Nie poddamy się!

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Dawid Szot (nr 43 na spodenkach) biegnie zagrał pełne 90 minut w niedzielnych derbach Krakowa
Dawid Szot (nr 43 na spodenkach) biegnie zagrał pełne 90 minut w niedzielnych derbach Krakowa Wojciech Matusik
- Dzisiaj koncentrujemy się tylko na Jagiellonii. Wierzę bardzo mocno, że w sobotę trzy punkty zostaną w Krakowie. Później będziemy patrzeć co dalej – mówi obrońca Wisły Kraków Dawid Szot.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Po kilku dniach, gdy emocje już nieco opadały, jak ocenia pan remis 0:0 w derbach Krakowa?
- Jeśli wziąć pod uwagę przebieg całego spotkania, to obiektywnie trzeba przyznać, że Cracovia miała więcej klarownych sytuacji podbramkowych. Paweł Kieszek dwa, trzy razy ratował nas świetnymi interwencjami. My staraliśmy się odgryzać, Zdenek Ondrasek miał dwie bardzo dobre okazje na gole. Generalnie jednak „Pasy” miały więcej szans, ale ten remis był w sumie sprawiedliwy. Choć to jest futbol i nie zawsze obraz gry odzwierciedla się później w wyniku. A ja wciąż mam przed oczami sytuację z doliczonego czasu gry, gdy gola głową mógł strzelić Enis Fazlagić. Nie trafił, więc trzeba uszanować jeden punkt.

- Znów źle weszliście z mecz, bo tak jak to miało miejsce w spotkaniu z Wisłą Płock, tak i teraz rywal w początkowych fragmentach miał najlepsze okazje na gole. Skąd się to bierze?
- Sam się nad tym zastanawiam i nie mam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Czy to jest brak koncentracji na najwyższym poziomie czy może coś innego? Nie wiem do końca. W derbach najważniejsze było to, że choć rywal dochodził do czystych sytuacji, to jednak Paweł nas uratował, a później potrafiliśmy już opanować sytuację na boisku. Na pewno jednak musimy się pochylić nad tym problemem, żeby początki kolejnych meczów wyglądały o wiele lepiej. Bo można mieć super plan na mecz, a jeśli już na początku on nie ułoży się odpowiednio, to wszystko może zostać przekreślone.

- To o tyle dziwne, że nie jest to stała tendencja, bo np. we Wrocławiu byliście w pierwszych fragmentach wyraźnie lepsi od Śląska i gdyby była lepsza skuteczność, to mogliście po dwudziestu minutach praktycznie zamknąć ten mecz. Kłopoty pojawiły się później.
- Rzeczywiście, tak to wyglądało, ale to pokazuje, że generalnie mamy problem z tym, żeby zagrać całe, równe spotkanie. Widzimy to, a jeśli jest problem, to trzeba starać się robić wszystko, żeby go rozwiązać. Problemem też jest nasza skuteczność, bo właśnie we wspomnianym meczu ze Śląskiem zaczęliśmy bardzo dobrze, szybko strzeliliśmy bramkę, ale nie potrafiliśmy pójść za ciosem i skończyło się tylko remisem.

Wisła Kraków. Wiślackie wnioski po derbach Krakowa

- Oceniamy ostatnie mecze zespołowo, ale chciałbym zapytać jak pan czuje się pod derbach Krakowa? Jest pan zadowolony ze swojego występu?
- Byłem do tego meczu dobrze przygotowany mentalnie, choć to spotkanie było dla mnie wyzwaniem, bo od dłuższego czasu nie grałem w wyjściowym składzie. Na takie momenty pracuję cały czas, to nie wygląda w ten sposób, że zacząłem pracować nad przygotowaniem się do meczu dopiero w momencie gdy uświadomiłem sobie, że mogę zagrać od początku. Każdy trening jest ważny, bo jesteśmy szeroką grupą zawodników i każdy z nas musi być wszechstronnie przygotowany, żeby w razie potrzeby wejść na boisko i pomóc drużynie. Co do mojego występu, to chyba jak cała drużyna, początek był nieco słabszy w moim wykonaniu. To tak już często działa, że jeśli zespół „zaskoczy”, to każdemu lepiej idzie. A jak drużyna zaczyna gorzej, to nerwy udzielają się poszczególnym zawodnikom i wtedy łatwiej o proste błędy. Najważniejsze wtedy, żeby wewnętrznie się uspokoić i grać później już lepiej. Oceniam, że tak też było ze mną w tym meczu.

- Może obudził pana Marko Poletanović, który już na początku meczu wybijając piłkę z waszego pola karnego o mały włos pana nie znokautował. Proszę się teraz przyznać czy było tam zagranie ręką?
- Marko wybijał piłkę blisko ode mnie i rzeczywiście piłka poleciała po mojej ręce i trafiła mnie w twarz. Nie będę oszukiwał, dostałem w rękę, ale interpretacja sędziego było odpowiednia, bo nie miałem najmniejszej szansy na reakcję. To była petarda metr ode mnie. Nic nie mogłem zrobić i od razu pomyślałem sobie, że nie ma mowy o tym, żeby po czymś takim sędzia podyktował rzut karny. I może rzeczywiście ta sytuacja trochę mnie obudziła.

- Nie tylko w tej sytuacji Paweł Raczkowski podjął słuszną decyzję. Generalnie bardzo dobrze prowadził derby, nie przeszkadzał wam w grze, dobrze interpretował boiskowe wydarzenia. Pan też z boiska tak to odczuwał?
- Nie lubię mówić o sędziach, o sędziowaniu. Nie wiem jak to jest prowadzić mecz z ich perspektywy. Dlatego wolę się skoncentrować na tym, co sam ma do zrobienia na boisku. W przypadku derbów rzeczywiście muszę jednak przyznać, że pan sędzia nie przeszkadzał nam grać. Kiedy trzeba było gwizdnąć faul, to gwizdał. Kiedy trzeba było puścić grę, puszczał.

Wisła Kraków. Oceniamy piłkarzy „Białej Gwiazdy” za derby Krakowa

- Dla Wisły to była kolejna szansa, żeby opuścić strefę spadkową. Tak by się stało, gdybyście wygrali derby. I znów swojej szansy nie wykorzystaliście, a meczów ubywa. Pozostały trzy kolejki do końca sezonu, a wy w tym roku wygraliście raptem jeden mecz. To gdzie pańskim zdaniem kibice Wisły mogą szukać optymizmu w kwestii walki o utrzymanie?
- Nasza sytuacja nie jest oczywiście taka jak to sobie wszyscy w klubie wyobrażaliśmy. Gramy lepiej, chyba wszyscy to widzą, ale brakuje najważniejszego, zwycięstw. Czasami może trzeba wykazać się większym sprytem, nawet cwaniactwem i po prostu „przepchać” mecz na 1:0. Bardzo dużo punktów pogubiliśmy w taki sposób, w jaki nie powinniśmy. Już nawet nie chcę wymieniać meczów, w których punkty albo choć jeden wypuszczaliśmy w doliczonym czasie gry. Nie ma co „gdybać”, trzeba patrzeć w przyszłość. Jeśli natomiast mam szukać optymizmu, to czerpię go z tego, co dzieje się w drużynie. Na treningach, na odprawach, w szatni. Nikt nie zwiesza głowy, każdy daje z siebie sto procent. Są w tej drużynie zawodnicy wiodący, są i tacy, którzy grają mniej, czasami nie mieszczą się nawet na ławce rezerwowych. Proszę mi jednak wierzyć, że każdy jest zaangażowany na sto procent, nikt się nie obraża. Widzę to zaangażowanie każdego dnia. Będziemy walczyć do końca. Nie poddamy się!

- Patrzycie w tabelę, terminarz i kalkulujecie, że skoro macie jeszcze dwa mecze u siebie, to powinno być łatwiej czy już nauczyliście się, że to może nie mieć żadnego znaczenia?
- Sytuacja w tabeli jest dzisiaj tak skomplikowana, że chyba nie ma co liczyć tych wszystkich punktów, rozpatrywać scenariuszy, bo szkoda na to energii. Przecież może się tak ułożyć, że zremisujemy trzy mecze i się utrzymamy, a może być i tak, że wygramy dwa i spadniemy. Tylko trzy wygrane dadzą nam pewny byt w ekstraklasie, ale moim zdaniem nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość. Dzisiaj koncentrujemy się tylko na Jagiellonii. Wierzę bardzo mocno, że w sobotę trzy punkty zostaną w Krakowie. Później będziemy patrzeć co dalej.

- Do dyspozycji trenera Jerzego Brzęczka będzie już Konrad Gruszkowski, który w derbach pauzował za kartki. Wraca pan na ławkę?
- Zobaczymy jak to będzie układało się w trakcie tygodnia. Ja mogę tylko ciężko pracować, przygotowywać się w taki sposób, że jeśli trener postawi na mnie, to będę gotowy na sto procent. Jeśli trener zadecyduje, że grał będzie „Grucha”, to będę na rezerwie czekał na swoją szansę. Dla mnie najważniejsze jest to, że wiosną jestem „w obiegu”, że łapię swoje minuty na boisku. Zarówno jednak dla mnie jak i wszystkich kolegów, kibiców, ludzi związanych z Wisłą wszystko musi dzisiaj zostać podporządkowane pod jeden cel - utrzymanie! Tylko to się teraz liczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska