Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Maciej Sadlok: Im więcej czasu upływa od spadku, tym czuję się gorzej

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
- Bez względu na to czy zostanę w Wiśle czy z niej odejdę, długo nie da mi to spokoju, że z tak wielkim klubem spadłem z ligi. Będzie to siedziało we mnie bardzo mocno. Myślę, że tak naprawdę nigdy się z tym nie pogodzę - mówi Maciej Sadlok, piłkarz Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Skończył pan mecz z Wartą Poznań przedwcześnie. Co takiego się wydarzyło, kontuzja jest poważna?
- Na razie do końca nie wiem. Mam nadzieję, że więzadła w kostce są całe, że nie są pozrywane. Na razie słabo to wygląda.

- Nie tylko pan odniósł kontuzję w spotkaniu z Wartą. Wcześniej na noszach boisko opuścił Zdenek Ondrasek.
- Mam nadzieję, że też w jego przypadku więzadła są całe. Cały sezon był fatalny, jeszcze na koniec te kontuzje… Cała ta atmosfera po spadku… Jest wręcz tragicznie.

- Brał pan udział w takim meczu, przy takiej atmosferze, gdy kibice totalnie odwrócili się od zespołu?
- Nie, w takim meczu nie grałem. Przeżywałem w swojej przygodzie z piłką różne sytuacje, ale w takim spotkaniu nie miałem okazji zagrać.

- Ułożył pan sobie w głowie to, co się stało? Zdołał pan tak wewnętrznie pogodzić się z tym spadkiem?
- To nie jest prosta sprawa. Mogę nawet powiedzieć, że im więcej dni upływa od meczu, który przesądził o naszym spadku, tym jest gorzej. Człowiek zaczyna analizować, zastanawiać się nad tym wszystkim. O tym po prostu nie da się przestać myśleć. Staraliśmy się choć na moment wyłączyć na ten ostatni mecz, żeby godnie pożegnać się z ekstraklasą, najlepiej zwycięstwem. Znów jednak się nie udało.

- Po tych przemyśleniach zna pan już odpowiedź na pytanie dlaczego w ogóle do tego spadku doszło?
- Trudno wskazać jeden powód. Mówimy o całym sezonie, mnóstwie meczów do rozegrania. Wciąż trudno tak na szybko przeprowadzić analizę i dokładnie wskazać wszystkie przyczyny naszego spadku.

- A zgodzi się pan, że jedną z tych przyczyn była mentalność tej drużyny? Były mecze, w których nawet nie wyglądaliście początkowo źle, ale dostawaliście bramkę i rozsypywaliście się jak domek z kart. Daleko nie trzeba szukać. Nawet ten mecz ostatniej szansy w Radomiu, gdzie prowadziliście przecież 2:0, a później jeden stracony gol sprawił, że stanęliście i ostatecznie przegraliście 2:4, jest na to dobrym przykładem.
- Coś w tym jest, dużo było takich meczów w tym sezonie, to był nasz problem. Nie będę jednak wskazywał winnych w drużynie, bo wszyscy daliśmy po prostu d… Każdy z nas musi wziąć za to, co się stało, odpowiedzialność.

Trybuny podczas meczu Wisła Kraków - Warta Poznań (0:1)

Wisła Kraków. Gwizdy, wyzwiska, świece dymne, race, petardy,...

- Pan już wie, gdzie będzie grał w kolejnym sezonie? Czy zostanie w Wiśle czy będzie występował w innym klubie?
- Nie wiem, co będzie. Nawet nie miałem głowy, żeby się nad tym zastanawiać. Koncentrowałem się na utrzymaniu Wisły, tylko to dla mnie w ostatnim czasie się liczyło. Teraz przyjdzie czas, żeby poukładać to sobie w głowie i podjąć decyzje.

- Osiem lat w Wiśle, mnóstwo zakrętów, dramatyczne wydarzenia, z wielu sytuacji udało się wyjść obronną ręką, a na koniec coś takiego…
- Bez względu na to czy zostanę w Wiśle czy z niej odejdę, długo nie da mi to spokoju, że z tak wielkim klubem spadłem z ligi. Będzie to siedziało we mnie bardzo mocno. Myślę, że tak naprawdę nigdy się z tym nie pogodzę.

- Pan dzisiaj jest gotowy zostać w Wiśle i starać się naprawić to, co zepsuliście?
- Byłem ostatnio na rozmowie z prezesami i powiedziałem, że jeśli wola klubu będzie taka, żebym tutaj został i pomógł zmazać plamę, to jestem gotowy grać w I lidze.

- Gdy startował sezon chyba nikt nie przewidywał, że spadniecie. Był nowy trener z dobrym CV, przebudowana drużyna. Wszyscy liczyli raczej na dość pewne miejsce w środku tabeli.
- My też do pewnego momentu nie myśleliśmy, że będziemy zamieszani w walkę o utrzymanie. Nie wiem nawet, co powiedzieć, bo co bym nie powiedział w tym momencie i tak zabrzmi fatalnie. Pozostaje zrobić rachunek sumienia. Każdy z nas. Dodam tylko, że sport to jest część życia, która potrafi wiele nauczyć. Dla nas wszystkich to jest bardzo bolesna lekcja.

- Analizuje pan swoją grę w poszczególnych meczach, myśli sobie, że w jednym czy drugim mógł zrobić coś lepiej czy raczej sam spadek jest już tak traumatycznym przeżyciem, że trudno w tym momencie tak analitycznie do tego podchodzić?
- Ja generalnie analizuję swoją grę, ale zaraz po meczu. Wtedy staram się ocenić, co było dobre, co było złe. Zawsze starałem się jak mogłem, choć wiem, że nie zawsze wychodziło, że popełniałem błędy. Rachunek sumienia muszę oczywiście zrobić jeszcze raz, ale jeśli chodzi o wkładane serce, to mogę zapewnić, że zawsze robiłem wszystko na sto procent. Zarówno jeśli chodzi o trening jak i mecze.

- Dlaczego z Adrianem Gulą w roli trenera, który prowadził was przez większość sezonu, tak mocno nie wyszło?
- Nie wiem. To też jest mocno złożony temat. Nie chcę w tym momencie uderzać w nikogo. Dużo się złożyło na to wszystko, że ostatecznie spadliśmy.

- Mecz z Wartą był taki, że usłyszeliście bardzo dużo mocnych słów od kibiców. Z drugiej strony oni bardzo długo stali za wami murem, choć wyniki były fatalne. Dzisiaj nie wiemy czy dalej będzie pan grał w Wiśle. Czy jest coś, co chciałby pan powiedzieć kibicom, jeśli miałby pan w niej już nie zagrać?
- Ciężko mi jest o tym mówić. Nie chcę pamiętać tego ostatniego meczu i będę starał się go wymazać z pamięci. Oczywiście nie dziwię się, że kibice tak zareagowali po spadku. Nie mam nawet prawa mieć do nich o to pretensji. Wiedziałem, że tak będzie i starałem się skupić na grze, choć nie było to łatwe. Od strony psychicznej było to bardzo trudne. Chcę jednak powiedzieć coś innego. Grałem tutaj osiem lat i chcę pamiętać jak mnóstwo wsparcia dostałem od ludzi, którzy przychodzą na ten stadion. Wiem jak oni kochają Wisłę i tym bardziej jest mi przykro, że ich zawiedliśmy. Wiem też jak sam przywiązałem się do tego klubu. Ja wiem, że różne rzeczy o mnie mówią, piszą. Nie chcę jednak o tym nawet teraz mówić, bo najważniejsze dla mnie jest to, że sam wiem jakim ważnym klubem dla mnie jest Wisła. Jakim klubem jest dla mojej rodziny, dla moich dzieci, które płaczą po porażkach, mocno to wszystko przeżywają. Jeśli zatem rzeczywiście będzie tak, że już tutaj nie zagram, to chcę podziękować kibicom Wisły za wszystko. Nie chcę jednak jeszcze dzisiaj podsumowywać tego wszystkiego, tych ośmiu lat. Dla mnie to jest duża część historii mojego życia. Moje dzieci tutaj się urodziły, od zawsze były związane z Wisłą. Dla mnie to jest coś więcej niż tylko klub. A czy ta historia będzie miała ciąg dalszy? Nie odpowiem dzisiaj na to pytanie. Zdaję sobie sprawę, że w klubie też muszą oswoić się z nową sytuacją, poukładać wszystko. To nie jest łatwe. Niech ten kurz opadnie i zobaczymy, co będzie dalej.

Kibice Wisły Kraków przyszli pod stadion przy Reymonta "powi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska