Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków remisuje w meczu o życie!

Bartosz Karcz
Wisła nadal bez zwycięstwa, bez strzelonej bramki i Wisła nadal grająca bardzo słabo - taki obraz "Białej Gwiazdy" zobaczyliśmy wczoraj w Białymstoku. Czy taki występ był gwoździem do trenerskiej trumny Macieja Skorży? Wiele na to wskazuje, bo nie widać najmniejszych oznak tego, żeby prowadzony przez niego zespół miał grać lepiej.

Przenikliwe zimno, mróz - w takich warunkach przyszło wczoraj walczyć piłkarzom Jagiellonii i Wisły o ligowe punkty. Ten chłód ożywił wiślaków, bo to oni do pierwszej minuty zaatakowali zdecydowanie i zepchnęli gospodarzy do obrony.

Krakowianie tylko w pierwszych siedmiu minutach oddali cztery strzały na bramkę Sandomierskiego. Szczęścia próbowali Paweł Brożek (raz) i Małecki (trzy razy). Inna sprawa, że nie były to mocne uderzenia, które mogłyby zaskoczyć białostockiego golkipera. Wydawało się jednak, że mistrzowie Polski całkowicie opanują sytuację na boisku.

Niestety, tak dużego impetu starczyło wiślakom ledwie na dziesięć pierwszych minut. Po tym czasie zwolnili grę i choć nadal mieli inicjatywę, to nie przekładało się to na groźne sytuacje pod bramką Jagiellonii.

Gospodarze podeszli do Wisły z dużym respektem. Atakowali zatem sporadycznie, a większość ich zapędów ofensywnych kończyło się na krakowskiej obronie. Jedyne w czym "żółto-czerwoni" górowali nad wiślakami, to liczba rzutów rożnych. Zagrożenia z tego było jednak tyle co na lekarstwo, a jedyny raz kiedy wiślakom mogły zadrżeć serca, to ten w którym Pawełek wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu z kornera.

Bramkarz Wisły szybko jednak naprawił swój błąd. "Biała Gwiazda" najlepszą okazję do strzelenia bramki miała w 35 min, gdy Paweł Brożek zagrał w polu karnym do Sobolewskiego. Gdyby "Sobol" zdecydował się na strzał z tzw. pierwszej piłki pewnie byłaby bramka. Gol byłby pewnie również, gdyby lepiej przyjął sobie piłkę. Niestety, pomocnik Wisły nie opanował futbolówki i było po sprawie.

Krakowianom nie pomagał specjalnie w pierwszej połowie Issa Ba, który po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie. Owszem, Senegalczyk potrafił utrzymać się przy piłce, ale już z dokładnością podań było gorzej, a przecież od niego wymaga się przede wszystkim dokładnych zagrań i kreowania ofensywnych poczynań zespołu.

Wisła miała inicjatywę, z której niewiele wynikało, a Jagiellonia, schowana za podwójną gardą jeśli już atakowała, to z taką pewną nieśmiałością... Frankowski i Grosicki niewiele sobie pograli, bo Głowacki z Marcelo tym razem grali praktycznie bezbłędnie.

Już jednak pierwsza akcja drugiej części pokazała, że na tą dwójkę trzeba uważać. "Franek" zagrał do Grosickiego, a ten uciekł Marcelo. Na szczęście napastnik Jagiellonii oddał niecelny strzał. To był sygnał, że gospodarze nie mają już zamiaru się bronić. W 56 min mieliśmy tego najlepszy dowód po dwóch kolejnych rzutach rożnych. Najpierw Pawełek w fantastyczny sposób obronił strzał Cionka, a po chwili piłka wylądowała na poprzeczce.

Nie było w tym przypadku, bowiem Jagiellonia po przerwie prezentowała się lepiej. To gospodarze częściej atakowali, a wiślacy mieli ogromne problemy z wyprowadzeniem sensownej akcji. Jeden groźny strzał w końcówce, gdy piłka wylądowała na słupku, to było za mało. Dobrze przynajmniej, że obrona Wisły spisywała się wczoraj dobrze, dzięki czemu krakowianie wywalczyli przynajmniej pierwszy tej wiosny punkt. Punkt, który nikogo w Krakowie zadowolić nie może.

Najnowsze informacje piłkarskie znajdziesz naEkstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska