Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Wielki spór o wiślacką akademię i herb. Tomasz Jażdżyński: Obecna sytuacja to paranoja! [rozmowa, część 4]

Krzysztof Kawa, Michał Białoński
Andrzej Banaś
Wisła Kraków. W najważniejszej części rozmowy z Tomaszem Jażdżyńskim ujawniamy kulisy negocjacji z Towarzystwem Sportowym Wisła, kluczowych dla przyszłości piłkarskiej spółki. - Staraliśmy się do tej pory nie upubliczniać tej różnicy zdań, ale czekamy już prawie tydzień od ostatniego spotkania i ponad dwa tygodnie od naszego pierwszego pisma, a czas ucieka. To kibice są główną siłą akcji ratunkowej i według mnie mają prawo wiedzieć, co się dzieje – wyjaśnia motywy ujawnienia tych faktów prezes Rady Nadzorczej Wisły Kraków SA. I dodaje zdecydowanie: - Przedstawione przez nas postulaty to nie jest stanowisko negocjacyjne, nie chcemy się targować jak na Kleparzu.

Czy jedyną przeszkodą w przejęciu przez was klubu jest konflikt z Towarzystwem Sportowym Wisła?

Tomasz Jażdżyński: To nieco bardziej skomplikowane, bo problemów jest wiele, ale rzeczywiście postawa Towarzystwa Sportowego jest teraz absolutnie kluczowa.

Podobno nie możecie dojść do porozumienia w kilku istotnych kwestiach? To takie trudne?

- Z przedstawicielami nowego zarządu TS po raz pierwszy spotkałem się już w lipcu. Po tym co usłyszałem musiałem dać sobie trochę czasu i od września rozpoczęliśmy rozmowy z prezesem Wisłockim. Po kilku tygodniach wydawało się nawet, że doszliśmy do porozumienia a do doprecyzowania zostały szczegóły, ale po kilku dniach otrzymałem informację, że zarząd w pełnym składzie nie wyraził zgody na realizację ustaleń. W tej sytuacji następnym krokiem były dwa spotkania pomiędzy nami a władzami TS, z zarządem w pełnym składzie i komisją rewizyjną. Na pierwszym pojawiła się cała nasza trójka ze wsparciem Dawida (Błaszczykowskiego). Było ono na tyle emocjonalne, że na drugim byliśmy już sami z Kubą. Niestety nie zrobiliśmy przez ten cały czas żadnego istotnego kroku w kierunku porozumienia. Przed pierwszym spotkaniem wysłaliśmy nasze stanowisko na piśmie tak, aby wszystko było jasne i precyzyjne, na drugim poprosiliśmy o odpowiedź w takiej samej formie. Staraliśmy się do tej pory nie upubliczniać tej różnicy zdań, ale czekamy już prawie tydzień od ostatniego spotkania i ponad dwa tygodnie od naszego pierwszego pisma, a czas ucieka. To kibice są główną siłą akcji ratunkowej i według mnie mają prawo wiedzieć co się dzieje.

O czym rozmawiacie?

- O kilku absolutnie kluczowych sprawach mających wpływ na przyszłość piłkarskiej Wisły i wielkości szans na jej uratowanie. Przede wszystkim chodzi o kwestię praw do nazwy i historycznego herbu klubowego oraz sprawę kontroli nad 40-milionowym długiem spółki wobec TS, odziedziczonym po Tele-Fonice. Nie mniej ważne są kwestie związane ze szkoleniem młodzieży i sprzedażą piłkarskich pamiątek oraz gadżetów. Rozmawiamy też o wykorzystaniu boisk i wspieraniu innych sekcji przez sekcję piłki nożnej.

Sprzedaż pamiątek przez was jest aż tak ważna?

- Oczywiście. Sprzedaż piłkarskich pamiątek i gadżetów to jedno z ważnych źródeł utrzymania i uważamy, że powinien z niego korzystać ten, kto ponosi koszty utrzymania drużyn piłkarskich, czyli spółka akcyjna. Nie da się tego efektywnie zorganizować, gdy uprawnienia mają dwa podmioty. Całkiem niedawno życie przyniosło jaskrawy tego przykład. Planowaliśmy w drugim półroczu akcję podobną do „Linii życia”, która przyniosła nam duży zysk. Postanowiliśmy ją oprzeć na pomyśle kibiców na koszulkę retro Henryka Reymana. Nauczeni doświadczeniami z wiosny chcieliśmy to przeprowadzić bardzo porządnie - najpierw został ogłoszony konkurs na projekt wśród kibiców, wybierano wśród trzech projektów, potem był wybór wykonawcy, sprawdzaliśmy materiał. Zanim zdążyliśmy przeprowadzić całą tę skomplikowaną operację w sklepie TS Wisła pojawiły się koszulki retro. Zrobione ze standardowych koszulek jednego z producentów, z naklejoną białą gwiazdą.

Czujecie się oszukani, że ukradziono wam pomysł?

- Tak nie można powiedzieć, bo był to pomysł kibiców. Ale patrząc na cenę koszulek TS szacujemy, że zysk na każdej z nich był czterokrotnie niższy niż ten planowany przez nas. W efekcie nasza akcja generuje przychody wielokrotnie niższe niż planowane, a TS również nie zrealizował zapewne wielkich zysków. To nie ma sensu.
Jest też szerszy aspekt tej sprawy. Nikt na poważnie nie zainwestuje w Wisłę SA, dopóki ona nie będzie panować nad swoją komercją, dopóki zawsze będzie funkcjonował ktoś, kto to samo zrobi podobnie, ale taniej. Na dodatek, póki nie będzie uregulowana kwestia znaków, ten ktoś będzie mógł powiedzieć: „To my jesteśmy prawdziwą Wisłą, bo u nas jest prawdziwy herb”. To jest po prostu nie do zaakceptowania przez jakiegokolwiek inwestora!

Cz. 1: Wisła musi ryzykować, by przeżyć


Wróćmy w takim razie do pozostałych kwestii – jakie są wasze propozycje?

- Zanim przejdziemy do konkretów myślę, że warto przypomnieć skąd wzięła się obecna sytuacja w Wiśle Kraków. Swego czasu Towarzystwo Sportowe doszło do wniosku, że piłkę nożną należy wyodrębnić do osobnego podmiotu. W styczniu 1996 roku TS jako największy udziałowiec razem z kilkoma podmiotami, m.in. BWR i Realbudem, założyło spółkę z o.o, która się nazywała – i to jest bardzo ważne – „Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków Autonomiczna Sekcja Piłki Nożnej”. I, co równie ważne, w statucie tej spółki było napisane, że jest to organizacja powołana do prowadzenia sekcji piłki nożnej Wisły Kraków, wymieniając: pierwszą drużynę, zespół rezerw, juniorów i trampkarzy, czyli na tamte czasy wszystkie istotne grupy piłkarskie w klubie. Towarzystwo wniosło do spółki istniejącą sekcję. Nazwy spółki i jej forma prawna ewoluowały, aż skończyło się na dzisiejszym Wisła Kraków SA. Spółkę przejęli panowie Cupiał, Ziętek i Urban, w ten sposób pojawił się nowy, potężny właściciel.

Doszło do tego jesienią 1997 roku.

- Dokładnie. Wkrótce ktoś się zorientował, że nie zostały ustalone kwestie nazewnictwa i herbu. Nazwa „TS Wisła” i historyczny herb były wyłączną własnością TS. Ktoś zdecydował – według mnie fatalnie – że pójdzie na zwarcie. No bo przecież Spółka Akcyjna była silniejsza: „damy radę, zrobimy własny herb i dzięki temu będziemy sprzedawali unikalne gadżety”. Decyzja fatalna, bo gdyby się zapytali kibica, na przykład mnie, to bym im podpowiedział, że kibic kibicuje TS Wisła i bez względu na to, jak się nazywa piłkarska spółka śpiewa: „Naprzód Wisło, naprzód TS”. Ja czuję sentyment do historycznego herbu, do białej gwiazdy, do herbu zarejestrowanego przez spółkę już znacznie mniejszy.

Wisła Kraków. Koszulki „Białej Gwiazdy” - zobacz jak zmienia...


Białej gwiazdy przez lata nie było na koszulkach piłkarzy.

- No właśnie, piłkarze Wisły przez lata mieli na koszulce herb spółki, bo tylko do niego spółka miała pełne prawa. Umieszczając białą gwiazdę i nie mając praw do nazwy, ryzykowała, że każdy będzie mógł produkować repliki bez możliwości jego ścigania. Przy czym do 2011 roku problem był umiarkowany, również ze względu na generalnie niską sprzedaż gadżetów w Krakowie i słabą pozycją Towarzystwa.

Nikt na poważnie nie zainwestuje w Wisłę SA, dopóki ona nie będzie panować nad swoją komercją, dopóki zawsze będzie funkcjonował ktoś, kto to samo zrobi podobnie, ale taniej. Na dodatek, póki nie będzie uregulowana kwestia znaków, ten ktoś będzie mógł powiedzieć: „To my jesteśmy prawdziwą Wisłą, bo u nas jest prawdziwy herb”. To jest po prostu nie do zaakceptowania przez jakiegokolwiek inwestora!


To się zmieniło?

- W 2011 roku nastąpiły zmiany w Towarzystwie Sportowym, do zarządu weszli ludzie trochę bardziej sprawni biznesowo. Co od razu zrobił ten zarząd? W 2012 roku zastrzegł nazwę „Wisła Kraków”. To był pierwszy wystrzał w wojnie domowej. Spółka akcyjna została bez prawa do własnej nazwy! Nie potrafię zrozumieć jak jej ówczesne władze mogły do tego dopuścić, ale rejestracja stała się faktem.
W kolejnych latach Towarzystwo Sportowe, które wszak wniosło do spółki sekcję piłki nożnej, rozwija akademię piłkarską w formie pełnowymiarowej sekcji… piłki nożnej. Nie jako wydzielony organizacyjnie podmiot, ale regularną sekcję. Czy Panowie wiecie, że największą sekcją TS-u jest dziś sekcja piłki nożnej? Na tyle dużą, że de facto decydowała o wynikach wyborów do zarządu w 2015 i 2019 roku? Skoro więc TS jest klubem posiadającym sekcję piłki nożnej, to czym jest Wisła Kraków SA i jej drużyna?

Tworzenie akademii to coś złego?

- Oczywiście, że nie. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Trud trenerów, wysiłek dzieci i rodziców to fenomenalna sprawa. Nie tylko w kwestii sportu ale też wychowania. I to nie tylko piłkarzy, ale tak po prostu porządnych, wysportowanych ludzi. Coś o tym wiem, bo też jestem takim rodzicem. Kłopot w tym, że akademia, czy sekcja piłki nożnej była często w relacjach pomiędzy TS i SA wykorzystywana jako narzędzie walki. Przypomnę choćby wojnę o finansowanie akademii, która w 2015 roku skończyła się zerwaniem umowy o współpracy na prowadzenie szkolenia, przez co ówczesny prezes spółki Robert Gaszyński naprędce podpisywał umowę z AP 21, a akademia w TS wpadła w kłopoty finansowe.
Ale wróćmy do historii. Po 2015 roku widoczna już wcześniej tendencja polaryzowania i skłócania kibiców, przemycania tezy, że to TS jest tą „prawdziwą Wisłą”, a spółka akcyjna nie szanuje tradycji, przybrała na sile. Było to o tyle łatwe, że to TS dysponował historycznymi nazwami i znakami. Pozwoliło to też rozkręcić biznes związany z gadżetami przez osoby powiązane z TS, bo z tego co wiem samo Towarzystwo niewiele na tym korzystało. I tak trwała ta wojna domowa, która ostatecznie doprowadziła do przejęcia i upadku spółki akcyjnej.

Rozumiemy, że chcecie to zmienić. Co ma to umożliwić?

- Uczciwe ustalenie zasad współpracy pomiędzy stowarzyszeniem i spółką akcyjną. Wszystko, co powiem od tej pory wynika z tego, że stoimy na twardym stanowisku, że jest jedna Wisła Kraków! Tworzą ją dwa podmioty i jeden z nich, ze względów prawnych, jest spółką akcyjną, gdyż tylko takie organizacje mogą prowadzić profesjonalne zespoły piłki nożnej w naszym kraju, i zajmuje się futbolem, co do zasady. Jest też drugi podmiot, który jest stowarzyszeniem i zajmuje się wszystkimi pozostałymi sekcjami. Dla nas to równorzędne podmioty, w sumie stanowiące Wisłę, razem mające prawo do historii, nazwy, herbu, krótko mówiąc - do istnienia. I jak się przyjmie to założenie, to nasze propozycje są naturalne. Jeśli się go nie przyjmie, to się jawią jako trudne.

Jakie są więc wasze propozycje na rozwiązanie tego węzła gordyjskiego?

- Obydwa podmioty powinny mieć prawo do trzech podstawowych znaków towarowych: do historycznego herbu, nazwy „Wisła Kraków” i do nazwy „TS Wisła”. Dzisiaj to prawo jest tylko w rękach TS-u. Obydwa podmioty powinny też mieć wolną rękę w tworzeniu i zastrzeganiu innych znaków związanych ze swoimi sekcjami.

Formalnie współdzielenie praw jest możliwe?

- Oczywiście. Jest konstrukcja prawna udziału cząstkowego w prawach do znaku towarowego. Wystarczy podpisać stosowne umowy i regulamin, które już Towarzystwu wysłaliśmy. W myśl tych dokumentów obydwa podmioty są po połowie właścicielami tych znaków. Jest też regulamin, który mówi, że spółka akcyjna wykorzystuje te znaki, w związku z prowadzeniem sekcji piłki nożnej, a stowarzyszenie, w związku z pozostałymi sekcjami. To załatwia sprawę. Mi osobiście marzy się, aby spółka nazywała się TS Wisła Kraków SA - dzisiaj nie możemy wprowadzić takiej zmiany w nazwie.

Wielka rozgrywka o Wisłę Kraków, czyli kto pije do Jakuba



Towarzystwo zgłosiło obiekcje co do współwłasności?

- Niestety tak. Podnoszą kwestię złej kondycji finansowej spółki akcyjnej i obawy o jej bankructwo. Argument ten można jednak natychmiast odwrócić, bo według naszej wiedzy TS jest w równie złej lub nawet gorszej kondycji finansowej niż SA. Co będzie, gdy to Towarzystwo straci płynność? Według mnie zaproponowane umowy znacznie zwiększają bezpieczeństwo znaków Wisły, a nie je osłabiają. Zawierają zasadę pierwokupu, która z kolei powoduje, że jeśli któremukolwiek z podmiotów coś się złego stanie, to drugi może ratować sytuację. Mamy wtedy dwie możliwości: jeśli połowę praw do znaków będzie chciał ktoś przejąć za grosze, to druga część Wisły go odkupi korzystając z prawa pierwszeństwa, a jeśli – daj Boże – pojawi się ktoś z naprawdę dużymi pieniędzmi, to znaczy, że ma względem Wisły poważne plany i problem się rozwiązuje.
Argument o możliwym upadku to też klasyczny paragraf 22. TS nie zdecyduje się na przekazanie części praw do znaków spółce z obawy o jej upadek, czym znacznie zwiększy prawdopodobieństwo jej upadku, niestety.

Jest jakaś kontrpropozycja ze strony TS?

- Na dzisiaj Towarzystwo proponuje nam umowę licencyjną, z czym my się filozoficznie i aksjomatycznie nie zgadzamy. Po pierwsze, dlatego, że umowa licencyjna wprost wprowadza relację nadrzędności, a dla nas obydwa podmioty powinny mieć równe prawa. Po drugie umowę licencyjną można wypowiedzieć. Choćby nie wiadomo jak wielkie były za to kary i zapisy, to można ją wypowiedzieć. Przeżyliśmy już różne władze w TS, a na dodatek problemy finansowe Towarzystwa mogą doprowadzić do utraty przez nie kontroli. Ten kto ją przejmie będzie mógł wypowiedzieć nam licencję, lub takim ruchem nas szantażować. Po prostu nie da się prowadzić biznesu w takich warunkach. Rozwiązanie z licencją powoduje, że Wisła Kraków SA jest znacznie mniej warta. Profesjonalny inwestor nigdy nie zainwestuje w spółkę, która nie ma 100-procentowej pewności praw do swojej własnej nazwy. Obecna sytuacja to jest paranoja! A licencja nic tutaj nie zmienia.

Cz. 2. Plotki, że się kłócimy to gra na rozbicie nas


Kolejna sprawa dotyczy 40-milionowego długu. Jak obecnie wygląda sytuacja?

- To druga absolutnie kluczowa sprawa wymagająca uregulowania przed ewentualną transakcją. Jest oczywiste, że każdy nabywca akcji Wisły SA musi ten dług kontrolować. Ponieważ wciąż nie wiemy, czy Tele-Fonika wyrazi zgodę na jego przeniesienie na nas, zaproponowaliśmy Towarzystwu dwutorowe rozwiązanie. Przy zgodzie Tele-Foniki sprzedaż za symboliczną kwotę, przy jej braku nieodwoływalne pełnomocnictwo do zarządzania tym długiem w imieniu Towarzystwa.


Czemu Tele-Fonika miałaby się nie zgodzić?

- Nie wiem. Proszę zapytać w Tele-Fonice. Do tej pory tego nie zrobiła.

A co na to Towarzystwo?

- Niestety również tu odpowiedź jest jak na razie odmowna. Dla nas to zdumiewające. Ten dług został przez TS sprzedany, choć nieskutecznie, inwestorom związanym z Ly Vanna za 3 złote niecały rok temu. Nie rozumiemy, czemu nie jest to możliwe teraz w stosunku do nas. Dług jest wprawdzie zabezpieczony specjalną umową i TS nie może go windykować oraz musi umarzać na każde żądanie, ale wciąż tkwi w bilansie, psuje obraz spółki i odstrasza inwestorów. Umorzenia w przyszłości będą też opodatkowane. Mamy pomysł co z tym zrobić, ale do tego potrzebna jest pełna kontrola. Na razie nie możemy jej uzyskać.

Co was jeszcze różni z TS-em?
- Kwestia akademii piłkarskiej. Zadeklarowaliśmy Towarzystwu, że po latach nieinteresowania się przez spółkę szkoleniem młodzieży chcemy od nowego sezonu, w zorganizowany sposób, przejąć Akademię Piłkarską Wisła Kraków. Wszystkich pracowników, partnerów, całą strukturę tak, aby był to proces jak najmniej bolesny. Interesują nas wszystkie roczniki, tak aby mieć pełną kontrolę nad procesem szkoleniowym i tak aby, zgodnie z intencją sprzed lat, spółka akcyjna prowadziła pełnowartościową sekcję piłki nożnej Wisły Kraków. Nie bez znaczenia jest też aspekt ekonomiczny. Obecnie ponoszone przez nas nakłady wystarczają do utrzymania akademii wraz ze wsparciem rodziców, a to jest największe w tych młodszych grupach. Również dlatego nie możemy zgodzić się na propozycję TS, aby akademię podzielić i zostawić w Towarzystwie roczniki poniżej U13 – po prostu nas na to nie stać. Poinformowaliśmy więc TS, że interesuje nas przejęcie akademii w całości.

W całą resztę gruntów w ogóle nie wnikamy, bo nam jest potrzebne tylko boisko. Niestety, w tym punkcie też nie znaleźliśmy zrozumienia w zarządzie Towarzystwa. Z tego co zrozumiałem ma ono plany komercyjnego wykorzystywania tego boiska. W związku z tym już wycofaliśmy się z tego pomysłu.


Jak na waszą ofertę zareagował TS?

- Zarząd stoi na stanowisku, że sekcja piłkarska w Towarzystwie jest jedną z najważniejszych i powinna w TS-ie pozostać. Tu znowu aksjomatycznie i ideologicznie się z tym nie zgadzamy. Według nas jest jedna Wisła Kraków i sekcja piłki nożnej jest w spółce. Jeśli mają być dwie, to ponawiam pytanie: czym jest ta Wisła Kraków SA i jej drużyna?

Jest jeszcze kwestia boiska do treningów. Staracie się o nie?

Tereny TS-u dzielą się na boisko trawiaste, na którym, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego nie można zrobić nic poza boiskiem oraz całą, znacznie większą, resztę. My nie rościmy sobie praw, nie chcemy nikomu nic zabierać, ale wydaje nam się, że jeśli porozumielibyśmy się w punkcie akademii i ją prowadzili, to boisko byłoby do użytku dla młodych piłkarzy. A ponieważ TS ma je praktycznie „za darmo”, to my chcielibyśmy je użytkować na tych właśnie warunkach – pokrywając koszty związane z dzierżawą tej ziemi. W całą resztę gruntów w ogóle nie wnikamy, bo nam jest potrzebne tylko boisko. Niestety, w tym punkcie też nie znaleźliśmy zrozumienia w zarządzie Towarzystwa. Z tego co zrozumiałem ma ono plany komercyjnego wykorzystywania tego boiska. W związku z tym już wycofaliśmy się z tego pomysłu.

Wróćmy jeszcze do handlu pamiątkami. Jak widzicie możliwość uregulowania tej kwestii?

- Stoimy na stanowisku, że powinniśmy trzymać się podziału na dyscypliny i każda z nich produkuje sobie, co chce i handluje tym, jak chce, ale w ramach swojej sekcji. Oczywiście są gadżety, które są ogólnoklubowe, ale co do zasady każda sekcja zarabia na „swoich” kibicach. Można to robić osobno, ale można też wspólnie z korzyścią dla obydwu stron. Zaproponowaliśmy nawet konkretne rozwiązanie, że to spółka akcyjna przejęłaby całą operację marketingową. Aby zapewnić Towarzystwu przychody, spółka wynajęła by długoterminowo sklep w starej hali, co z pewnością zostałoby dobrze przyjęte przez kibiców. Do sklepu tego zobowiązałaby się przyjmować gadżety i sprzęt innych sekcji, jak choćby czepki pływackie. Aby wynagrodzić stratę z handlu gadżetami ogólnoklubowymi, spółka akcyjna przekazywałaby do TS określony, drobny procent od swojego przychodu. Ze względu na brak porozumienia w dwóch kluczowych punktach, nie doszliśmy jednak do próby wynegocjowania szczegółowych warunków i nie znamy opinii TS w tej sprawie. Nie doszliśmy też do rozmowy o wsparciu marketingowym piłki nożnej dla innych sekcji, które chcemy zaoferować. Wiadomo, że przy okazji meczów i innych wydarzeń możemy promować choćby komercyjnych partnerów innych sekcji, zwiększając tym samym skokowo ich atrakcyjność. Spółka nie ma pieniędzy, ale rozumiemy też bardzo trudną sytuację innych sekcji i deklarujemy pomoc w miarę naszych możliwości. Jesteśmy jednym klubem!

Wisła Kraków. Za kulisami toczą się negocjacje z Tele-Foniką




[b]Było zainteresowanie takim rozwiązaniem?

- Jak wspomniałem, nie doszliśmy do rozmowy o szczegółach współpracy – zatrzymał nas brak porozumienia w kwestiach zasadniczych.

Jakie jest więc pole do negocjacji z TS?

- Wykonaliśmy wielki wysiłek, aby doprowadzić do porozumienia. Niestety bez efektu. Przedstawione przez nas postulaty to nie jest stanowisko negocjacyjne, nie chcemy się targować jak na Kleparzu. Nie zaproponowaliśmy np. przejęcia większej niż połowa, proporcjonalnej do przychodów części praw do znaków towarowych, kontroli nad połową gruntów itp. po to, aby w drodze żmudnych negocjacji dojść do tego, co nas interesuje. Przedstawiliśmy uczciwą propozycję uregulowania stosunków pomiędzy spółką i stowarzyszeniem, gdzie każdy ma swoje prawa, każdy pokrywa swoje koszty i każdy walczy o przyszłość swoich sekcji. Tu nie ma czego negocjować. Uważamy, że to uczciwe podejście. Uważamy, że tylko w takiej sytuacji spółkę można postawić na nogi, usamodzielnić i rozwijać.
Pod koniec pierwszego spotkania, widząc całkowity brak zrozumienia dla naszych argumentów, Kuba przekazał zarządowi TS, a my z Jarkiem (Królewskim) w pełni się z nim zgadzamy, że nie chcemy nikogo na nic naciągnąć czy siłą zmuszać. Po prostu nie widzimy inaczej szans powodzenia misji ratunkowej. Jeśli zarząd TS ma kogoś innego, kto zgadza się na rozwiązania proponowane przez Towarzystwo, to niech go wskaże – my natychmiast przystąpimy do rozmów. Na kolejnym spotkaniu zarząd TS przyznał, że nikogo takiego w tej chwili nie ma, ale stanowiska nie zmienił.

Co zatem dalej?

- Jesteśmy w kropce. O ile spodziewaliśmy się braku współpracy ze strony miasta, wiedzieliśmy, że Tele-Fonika może mieć swoją strategię nieprzystającą do naszej, o tyle blokada ze strony TS jest bardzo trudna do zrozumienia. Szczególnie, że upadek spółki akcyjnej skokowo pogorszy sytuację Towarzystwa. Choćby niespłacony dług wobec Tele-Foniki natychmiast stanie się długiem stowarzyszenia. Nie wspominam już o kwestiach moralnych, bo zostaliśmy poinformowani, że obecny zarząd TS nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za działania z przeszłości. To podobno wina innych ludzi. Szkoda, że analogicznych argumentów nie da się użyć w stosunku do wierzycieli spółki akcyjnej, żądających spłaty długów wygenerowanych przez te inne osoby.

Tomasz Jażdżyński: To przełom. Wisła zyska nowego sponsora na stroje meczowe



Zaplanowaliście kolejne kroki?

- Szczerze mówiąc jeszcze nie. Daliśmy sobie trochę czasu na oswojenie się z sytuacją. Powoli tracimy jednak możliwość manewru. Rozmowy z TS utknęły. Nie ma zgody na sprawne przejęcie spółki ze strony Tele-Foniki. Dla mnie osobiście jest szokujące, że władze Towarzystwa po wszystkim co się wydarzyło chcą dalej, nawet po ewentualnej sprzedaży akcji, kontrolować spółkę akcyjną. Bo licencjonowanie nazwy czy utrzymywanie choćby częściowej kontroli nad 40-milionowym długiem jest właśnie formą kontroli. Kontrolować i czerpać korzyści finansowe, bo sprzedawanie piłkarskich pamiątek czy utrzymywanie najmłodszych grup szkoleniowych w piłce nożnej to właśnie działalność zarobkowa kosztem spółki akcyjnej.

Nikt z nas nie przyszedł tutaj prowadzić wojny domowej. Wojna domowa w Wiśle już była, trwała lata i skończyła się de facto upadkiem klubu. Nie wolno tego powtarzać

Przyznam, że dopadło nas wszystkich ostatnio spore zniechęcenie. Z drugiej strony czujemy się jednak odpowiedzialni za wysiłek, jaki w ratowanie klubu włożyły dziesiątki tysięcy osób. I dlatego jeszcze nie zrezygnowaliśmy.
Oczywiście gdyby to był normalny biznes, to biorąc pod uwagę aktualny stan prawny, wymusilibyśmy oczekiwane przez nas decyzje szybko i sprawnie. Ale to jest klub sportowy. Ma mnóstwo kibiców, którzy mają różne opinie na kluczowe dla Wisły sprawy. Rozwiązania bezpośrednie i siłowe ich podzielą, a nikt z nas nie przyszedł tutaj prowadzić wojny domowej. Wojna domowa w Wiśle już była, trwała lata i skończyła się de facto upadkiem klubu. Nie wolno tego powtarzać.
Wiemy, że bardzo wiele osób reprezentujących podmioty i środowiska z poprzedniego otoczenia Wisły Kraków SA prowadzi intensywne konsultacje. Zarząd Towarzystwa wprost poinformował nas, że planuje rozmawiać z Tele-Foniką. O czym? Nie wiemy. Ale może to te wszystkie rozmowy są powodem obecnej blokady? Jeszcze raz deklarujemy w związku z tym, że rozważymy każdą rozsądną propozycję, która może być pomocna w ratowaniu klubu. Ja tylko dodam od siebie, że mam na myśli propozycje poważne – potwierdzone na piśmie i docelowo spisane w formie zabezpieczonych umów inwestycyjnych.

Rozmawiali: Krzysztof Kawa (Dziennik Polski/Gazeta Krakowska), Michał Białoński (Interia)

Przeczytaj wszystkie części wywiadu z szefem Wisły Kraków Tomaszem Jażdżyńskim:

Cz. 1: Wisła musi ryzykować, by przeżyć

Cz. 2. Plotki, że się kłócimy to gra na rozbicie nas

Cz. 3. To przełom. Wisła zyska nowego sponsora na stroje meczowe

Cz.4 Wielki spór o wiślacką akademię i herb


Wisła Kraków. Kadra na wiosnę 2020. Piłkarze "Białej Gwiazdy...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska