Protestujący i policja starli się w stolicy Białorusi, Mińsku i innych miastach, po tym, jak państwowa telewizyjna ogłosiła, że długoletni przywódca kraju Aleksander Łukaszenka został ponownie wybrany na prezydenta w niedzielnych wyborach.
W Mińsku policja użyła granatów ogłuszających, aby rozproszyć tłumy w centrum miasta. Jest wielu rannych. Informacja dochodzące z Białorusi są skąpe, niekiedy sprzeczne, bo władze odcięły internet. Z informacji Centrum Praw Człowieka "Wiasna" wynika, że w protestach zginęła co najmniej jedna osoba, a ponad 140 zostało zatrzymanych.
Z kolei nadająca z naszego kraju białoruska telewizja Biełsat TV, powołując się na informacje białoruskich blogerów, podaje, że ofiarą śmiertelną jest Hienadij Zajczkin, mieszkający na stałe w Gdańsku, który wrócił na Białoruś, żeby tam oddać tam głos w wyborach.
Łukaszenka zdobył 80,2 procent głosów. Główna kandydatka opozycji, Swietłana Cichanouska zaś 9,9 proc. głosów.
- Wierzę własnym oczom i widzę, że większość jest z nami – mówiła na konferencji prasowej w niedzielny wieczór.
Opozycja zapowiedziała, że spodziewała się sfałszowania głosowania i zamierza przeprowadzić alternatywne liczenie głosów.
Do starć z siłami porządkowymi i protestów doszło w kilkudziesięciu miastach Białorusi. Według Reutersa zatrzymano 1300 osób, pojawiły się informacje o rannych i nagranie, na których widać, jak ciężarówka milicyjna wjeżdża w tłum manifestantów.
Wybory prezydenckie na Białorusi. Śmiertelna ofiara starć w ...
Protestowano w Mińsku, Grodnie, Brześciu, Witebsku, Połocku i Homlu i innych miastach. W stolicy Białorusi siły bezpieczeństwa użyły armatek wodnych, gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Demonstranci budowali barykady z kontenerów na śmieci.
Łukaszenko, najdłużej urzędujący władca w Europie, pozostający u władzy od 1994 roku, mówi, że sytuacja w kraju pozostanie „pod kontrolą”.
W okresie poprzedzającym niedzielne sondaże doszło do rozprawienia się z aktywistami i dziennikarzami podczas największych od lat demonstracji opozycji.
W Mińsku, w niedzielę w nocy odnotowano starcia w pobliżu pomnika Minsk-Hero City w centrum miasta.
Świadkowie twierdzili, że policja użyła gumowych kul i armatek wodnych do rozproszenia ludzi. Widziano wiele karetek pogotowia ratunkowego.
Pojawiły się nagrania demonstrantów walczących z milicją w stolicy, a media podały, że aresztowano 1300 osób. Tłumy na ulicach skandowały pod adresem Łukaszenki: „Odejdź!”
Źródło:
RUPTLY
NetBlocks, grupa monitorująca internet, powiedziała wcześniej, że łączność została „znacznie zakłócona” na Białorusi, a sytuacja pogarszała się w ciągu dnia i tworzyła „próżnię informacyjną”.
Konfrontacja na ulicach Mińska zakończyła się po kilku godzinach, a władze informowały, że „policja kontroluje sytuację”, podała państwowa agencja prasowa Belta.
Określany niekiedy mianem ostatniego dyktatora Europy, 65-letni prezydent Łukaszenko został po raz pierwszy wybrany w 1994 roku.
W ostatnim głosowaniu w 2015 roku został zwycięzcą z 83,5 proc. głosów. Nie było wtedy poważnych pretendentów, a obserwatorzy wyborów zgłaszali problemy z liczeniem i zestawieniem głosów.
Tegoroczne wybory odbywały się wśród narastających oznak frustracji z powodu jego przywództwa.
W kampanii pojawiła się Cichanouska, była nauczycielka, która została matką pozostającą w domu, dopóki nie znalazła się w centrum uwagi politycznej. Po aresztowaniu męża i zablokowaniu możliwości rejestracji w głosowaniu, wkroczyła, aby zająć jego miejsce.
W okresie poprzedzającym wybory powiedziała BBC, że Białorusini nie wierzą, że wybory zostaną przeprowadzone uczciwie.
- Ale nadal wierzę, że nasz prezydent zrozumie, że jego czas się skończył. Ludzie już go nie chcą – dodała.
Prezydent Łukaszenko określił Cichanouską jako biedną dziewczynkę, manipulowaną przez zagranicznych „mistrzów marionetek”.
Dziesiątki tysięcy osób przeciwstawiło się eskalacji represji wobec opozycji w zeszłym miesiącu, aby wziąć udział w proteście w stolicy Mińsku, największej takiej demonstracji od dekady.
Według danych Centrum Praw Człowieka Wiasna od początku kampanii wyborczej w maju zatrzymano ponad 2000 osób.
W przeddzień głosowania ludzie z otoczenie Cichanouskiej mówili, że szef jej kampanii wyborczej został aresztowany i zostanie zwolniony dopiero po wyborach.
Zablokowanie internetu utrudniło, zdaniem opozycji gromadzenie i udostępnianie dowodów oszustw wyborczych.
Pojawiły się już obawy co do braku kontroli, bo zagranicznych obserwatorów nie zaproszono do monitorowania wyborów, a ponad 40 proc. głosów oddano przed dniem wyborów.
Białoruś: Wybory prezydenckie 2020. Reżim podał wyniki, zwyc...
Dwóm kluczowym opozycjonistom zakazano startu i poparli kampanię Cichanouskiej. Jeden z nich, Valery Tsepkalo, uciekł z Białorusi przed wyborami, bojąc się aresztowania. Jego żona Veronika została w kraju, stając się kluczową aktywistką Tichanowskiej.
W niedzielę okazało się, że Tsepkalo też wyjechała z Białorusi do Moskwy ze względów „bezpieczeństwa”.
Gniew wobec Łukaszenki został podsycony reakcją na koronawirusa. Prezydent zbagatelizował wybuch epidemii, doradzając obywatelom picie wódki i korzystanie z saun do walki z chorobą.
Na Białorusi, liczącej 9,5 miliona, odnotowano prawie 70 tys. zakażeń i 600 zgonów.
storyful/x-news
