Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciąg narciarski Czarny Groń już do rozbiórki? Ekolodzy triumfują, właściciel dementuje

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Stacja narciarska Czarny Groń
Stacja narciarska Czarny Groń Czarny Groń
Po 13 latach od rozbudowy ośrodka narciarskiego Czarny Groń w Rzykach Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił decyzję środowiskową wydaną dla tej inwestycji. "Ośrodek ma zostać rozebrany" - tak twierdzą ekolodzy. Właściciel ośrodka dementuje te doniesienia. - To wyrok nieprawomocny. Działamy nadal, legalnie - twierdzi. Mimo to okoliczni mieszkańcy boją się, że koniec wyciągu oznaczać dla nich będzie bezrobocie, a agroturystyka w regionie upadnie.

Po 13 latach od rozbudowy ośrodka narciarskiego Czarny Groń w w Beskidzie Małym, w miejscowości Rzykach k. Andrychowa, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił wydaną decyzję środowiskową dla tej inwestycji.

Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy grupa biznesmenów postanowiła rozbudować tam kompleks narciarski, jedyny zresztą tak duży w tym regionie. I mający spore ambicje, bo inwestorem jest tu jeden z najbogatszych Polaków, czyli Sławomir Rusinek, współudziałowiec potentata z branży spożywczej - wadowickiego Maspexu. Wtedy chciano poszerzyć inwestycję o kolej krzesełkową. Zainstalowano też armatki śnieżne i zamontowano sztuczne oświetlenie.

Zdaniem ekologów zrobiono to na terenie cennym przyrodniczo i bez wymaganych pozwoleń, a więc wyciąg miał być samowolką budowlaną. Aktywiści z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z Bystrej złożyli zawiadomienie o - ich zdaniem - nielegalnych działaniach.

Sprawa trafiła do sądu, postępowanie zostało umorzone. Ekolodzy nie ustępowali i składali odwołania. I tak do skutku, do 2022 roku. Dopiero teraz Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie przyznał rację ekologom i uchylił decyzję środowiskową dla inwestycji.

Ekolodzy już odtrąbili sukces. Tłumaczą, że ośrodek narciarski graniczy z rezerwatem przyrody Madohora, który jest kluczowy dla utrzymania zasobów wodnych oraz populacji wilka i rysia w Beskidzie Małym. Ich zdaniem, uchylenie decyzji środowiskowej i brak możliwości uruchomienia górnego wyciągu daje nadzieję na poprawę perspektyw ochrony tych zwierząt.

"Nie ma podstaw prawnych do kontynuacji legalizacji samowoli budowlanej a nielegalna inwestycja powinna być rozebrana.
Dlaczego to ważny wyrok? Bo pokazuje, że nasz upór i konsekwencja ma sens! Od 13 lat alarmujemy organy administracji publicznej o wybudowaniu i użytkowaniu tej inwestycji narciarskiej pomimo braku podstawowych zgód i decyzji.
Postępowania były umarzane, a inwestor nadal czerpał zyski z użytkowania samowoli budowlanej. W tym sezonie narciarskim trudno będzie mu udawać, że ma wszelkie niezbędne decyzje do otwarcia wyciągu i użytkowania oświetlenia i zaśnieżania stoku" - napisała Pracownia w swoim oświadczeniu.

Innego zdania jest prezes spółki Czarny Groń Tomasz Andrejko. Przekonuje, że wszystkie argumenty strony oskarżającej zostały w nim nieprzyjęte, poza tylko tym jednym, gdzie WSA dopatrzył się, w uzgodnieniu z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska, błędu formalnego. Co to znaczy?

Wyrok WSA w Krakowie uchylający decyzję środowiskową dla kolei krzesełkowej, armatek śnieżnych i oświetlenia jest jednym z wielu wydanych w czasie trwania postępowania, co należy podkreślić jest on nieprawomocny, a na dzień dzisiejszy wszystkie składowe inwestycji są ostatecznymi decyzjami zalegalizowane - mówi "Gazecie Krakowskiej".

Decyzja sądu nie wpłynie zatem na dalsze funkcjonowanie ośrodka. Wyrok na pewno nie skutkuje koniecznością rozbiórki - zapewnia.

Obaw nie kryją natomiast mieszkańcy podandrychowskich Rzyk, małej wioski, która dzięki powstaniu ośrodka narciarskiego w ostatnich 10 latach - tak twierdzą - ożyła. Turyści przyjeżdżają tu nie tylko w sezonie. A kiedy brak miejsc należącym do spółki hotelu, to miejscowi zarabiają na narciarzach oferując im swoje noclegi. Działają tu też coraz liczniej gospodarstwa turystyczne.

- Wielu ludzi z naszej wsi tam pracuje, Gdyby wyciąg został zamknięty straciliby pracę a nowej mogliby szukać najbliżej chyba w odległym o ponad godzinę jazdy Krakowie, o ile by ich było stać na dojazdy. Dla nas to by była prawdziwa tragedia - mówi Zofia Moskwik, sołtyska Rzyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska