Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił miłość swojego życia w Chrzanowie. Recydywista Tomasz G. z wyrokiem w dniu urodzin ukochanej [ZDJĘCIA]

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Zabił miłość swojego życia w Chrzanowie. Recydywista Tomasz G. z wyrokiem w dniu urodzin ukochanej
Zabił miłość swojego życia w Chrzanowie. Recydywista Tomasz G. z wyrokiem w dniu urodzin ukochanej Artur Drożdżak
Karę 11 lat więzienia wymierzył w poniedziałek (22 listopada) Sąd Okręgowy w Krakowie Tomaszowi G. za skatowanie partnerki w Chrzanowie. - To była miłość mojego życia, dokładnie dziś obchodziłaby 55. urodziny - nie krył oskarżony w ostatnim słowie przed ogłoszeniem wyroku. Przekonywał, że to ktoś inny zabił Lidię B. - Nigdy nie uderzyłem żadnej kobiety - twierdził. Orzeczenie nie jest prawomocne.

FLESZ - Nowe przepisy działają! Zmalała liczba wypadków

od 16 lat

Do zbrodni doszło 16 lipca ub. roku w Chrzanowie. 42-leni Tomasz G., mieszkaniec Śląska wezwał pogotowie do pobitej partnerki, ale twierdził, że gdy usnął to Lidia B. wyszła nietrzeźwa z mieszkania i wówczas ktoś ją pobił. Gdy wróciła do siebie partner zauważył jej obrażenia i wezwał ratowników medycznych. Rannej nie udało się uratować, zmarła w chrzanowskim szpitalu.

Choć kobietę przywieziono do lecznicy około godziny 4.00 nad ranem to operacje przeszła dopiero 4 godziny później. Obrońca oskarżonego mec. Tomasz Matejczyk wnosił, by biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie wypowiedzieli się, czy ta zwłoka mogła przyczynić się do śmierci pobitej i czy to nie jest zaniedbanie lekarzy. Zdaniem ZMS tak jednak nie było, biegli dodali, że na zgon kobiety nie miał też związku z tym, że stwierdzono u niej niską krzepliwość krwi. Ranna straciła jej ponad trzy litry, była nietrzeźwa, brała też sporo leków.

W chrzanowskim szpitalu stwierdzono, że miała pękniętą wątrobę i śledzionę oraz połamane żebra. To obrażenia wywołały wstrząs krwotoczny i w konsekwencji zgon 54-latki. Zdaniem prokuratury to Tomasz G. przyczynił się do śmierci partnerki.

- Niewiarygodna jest wersja oskarżonego, że ktoś poza mieszkaniem pobił pokrzywdzoną i po tym ona wróciła do siebie - mówiła prokurator Elżbieta Jopek. Początkowo potwierdzał, że zadał uderzenia kobiecie, dopiero przed sądem zaczął prezentować wersję, że sprawcą mogła być inna, nieustalone do dziś osoba.

Z ustaleń prokuratury wynikało jednak, że agresorem był oskarżony. On też po zadaniu ciosów ofierze przebrał ją i wycierał ślady. Ratownikom nie podał okoliczności powstania obrażeń o Lidii B.

- Dlatego wnoszę o uznanie Tomasz G. za winnego zabójstwa z zamiarem ewentualnym i wymierzenie mu kary 15 lat więzienia – dodała prok. Jopek. Mężczyzna miał też dwa inne zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej kobity oraz kradzieży jej laptopa i tabletu o łącznej wartości około 1000 zł. Przedmioty oddał pod zastaw do lombardu, udało się ja odzyskać. O tym, że dopuścił się tych przestępstw mógł świadczyć sms jaki Lidia B. wysłała do brata partnera, w którym pisała, że została okradziona, i że była ofiarą przemocy domowej, a Tomasz G. nie ma prawa jej okradać i bić. Za wszystkie przestępstwa oskarżyciel publiczny chciała 16 lat więzienia i po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla członków rodziny ofiary

Mec. Tomasz Matejczyk wnosił o uniewinnienie swojego klienta od wszystkich zarzutów i jego zdaniem pokrzywdzona mogła umrzeć z powodu braku krzepliwości krwi, a nie od odniesionych obrażeń.

Oskarżony twierdził, że jego rodzina wynajęła detektywa który szuka prawdziwego sprawcy pobicia Lidii B., „który do dziś chodzi po wolności”. - Ja obwiniam się za śmierć ukochanej, bo gdybym nie usnął, to nie pozwoliłbym jej wyjść z mieszkania- mówił.

Niski, krępy, z tatuażem na szyi, w więziennym zielonym drelichu przekonywał, że nie byłby w stanie skrzywdzić partnerki i żadnej innej kobiety. O Lidii B. mówił, że to była uczciwa i miała dobre serce. Związał się z nią i to dla oskarżonego 54-latka opuściła męża. Mężczyzn był w przeszłości był karany, za czyny odpowiadał w warunkach recydywy.

Sąd nie przyjął, jak chciał prokuratura, że doszło do zabójstwa i zmienił kwalifikację czynu mężczyzny na spowodowanie ciężkiego uszczerbku an zdrowiu, który skutkował śmiercią Lidii B. Za to grozi od 5 lat do dożywocia, ale oskarżony usłyszał za wszystkie czyny karę 16 lat i miesiąca więzienia. Sędzia Wojciech Kolanko zwrócił uwagę, że gdyby oskarżony godził się na śmierć kobiety, to nie wzywałby do niej pogotowia, a tak się przecież stało. Sąd nie dał wiary, by sprawcą ataku na Lidię B. była inna osoba, nie potwierdziły tego żadne zapisy monitoringu z okolic bloku , w którym doszło do zbrodni. Zauważył sąd, że sam Tomasz G. mówił początkowo, że uderzył kobietę i ona upadła kilka razy na kaloryfer. Potem już na sali rozpraw lansował wersję o innym sprawcy, ale tej nie dano wiary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska