Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił przyszłą teściową, której był kochankiem

Jerzy Reuter
Antoni Kiełbik ożenił się w przypływie wielkiej miłości. Oświadczył się, jak nakazuje obyczaj, padając na kolana przed matką swojej wybranki i doznał wielkiego szoku. Otóż, ową matką okazała się była kochanka Antoniego, a właściwie jego stała partnerka za pieniądze, gdy odbywał służbę wojskową w Krakowie.

Kiełbik udał sprytnie, że nie rozpoznał byłej madam Wiki, a obecnie pani Bursztynowej, matki pięknej dziewczyny i przyszłej żony. Bursztynowa wyraziła zgodę i młodzi dali na zapowiedzi. Stan narzeczeństwa przebiegał pomyślnie, ale Antoni Kiełbik marniał w oczach i stawał się coraz bardziej nerwowy, a szczególnie gdy na horyzoncie pojawiała się przyszła teściowa.

Na próżno narzeczona zapewniała go o swojej miłości i że nie opuści do śmierci... Kiełbik popadał w dziwne zatracenie i najczęściej przesiadywał w szynku na Woli Rzędzińskiej, gdzie miał kolegów z pracy. Pił spore ilości alkoholu i oddalał się od dziewczyny w sposób okrutny, łamiąc wszystkie wcześniejsze obietnice przedmałżeńskie.

W końcu któregoś dnia zniknął z Tarnowa, zacierając tropy. Panna po kilku dniach osuszyła gorzkie łzy i wdała się w znajomość z innym, a matka zachorowała na bardzo podobną przypadłość do tej Kiełbika i jak on przepadła bez wieści. Nikt nie połączył dwóch przypadków w jedną całość i sprawa zmierzała w prostym kierunku do zatarcia, ale przewrotny los niebawem wyjaśnił co się stało.

Któregoś dnia przechadzający się nad Wątokiem policmajster zauważył wyłaniającą się spod topniejącego śniegu wielką walizę. Gdy podszedł bliżej, do jego nosa doleciał silny smród gnijącego mięsa, więc bez namysłu powiadomił posterunek i doprowadził na miejsce funkcjonariuszy. Po otworzeniu walizy oczom zebranych ukazało się ludzkie ciało w rozkładzie. Po damskiej odzieży policjanci uznali, że znaleźli zwłoki kobiety, a zbadaniem sprawy zajęli się lekarze. Okazało się, że truchło należało niegdyś do Bursztynowej i zostało pozbawione życia poprzez zadźganie.

Śledztwem zajęli się wytrawni policjanci Leibel i Trela. Po przesłuchaniach zaczęli nabierać podejrzeń i sklejać historię w całość. Brakowało im tylko jednego ogniwa, którym był Antoni Kiełbik. Poszukiwania rozpoczęli od Woli Rzędzińskiej i szynku, w którym obficie raczył się wódką Kiełbik. Z zeznań stałych bywalców dowiedzieli się, że jego chandra była wielka i objawiała się tym, że Kiełbik po wypitku zaciskał pięści i odgrażał się jakiejś Wiki i wieścił jej niechybną śmierć.

Po kilku dniach, na skutek rozesłanego rysopisu, przyszła do Tarnowa wiadomość, że podobny osobnik zamieszkuje od jakiegoś czasu w Krakowie i trudni się roznoszeniem węgla. Sprawa nabrała tempa. Wydelegowani policjanci złapali Kiełbika i odstawili do Tarnowa.

Kiełbik przyznał się do zamordowania niedoszłej teściowej i wyjaśnił, iż był szantażowany i zmuszany do pożycia z Bursztynową. Zabił, bo musiał pozbyć się przeszkody, jaka stanęła na jego drodze do jego wielkiej miłości. Po krótkim procesie sąd skazał Antoniego Kiełbika na karę śmierci, a wyrok wykonano w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska