Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UL. ŻEROMSKIEGO 16: Miejsce zarezerwowane dla książki

(dal) Data publikacji artykułu w "GL" > 13 listopada 2007
Pełnoprawnym członkiem ekipy pracującej w księgarni Staromiejskiej jest pies Kajtek
Pełnoprawnym członkiem ekipy pracującej w księgarni Staromiejskiej jest pies Kajtek fot. Bartłomiej Kudowicz
Kiedyś klientów księgarni witał kot. Teraz ustąpił miejsca Kajtkowi. Psiak pracuje tutaj na pełny etat. Za pełną michę.

Księgarnia Staromiejska to chyba najbardziej znana księgarnia w mieście. Podobno znajdowała się w ty miejscu już od bardzo dawna.

- Przed wojną Niemcy mieli tutaj księgarnię, ale nie na całej powierzchni - opowiada właścicielka Staromiejskiej Urszula Michalak Skoracka. Po wojnie była to księgarnia Domu Książki, jedna z największych tego właściciela. Mówiono na nią "jedynka". "Dwójka" była w Gorzowie. My z mężem prowadzimy ją od 1990 roku. W wyglądzie nic się nie zmieniło. Mamy dwóch pracowników, no i jesteśmy my z mężem.

Ale w księgarni nie pracują tylko ludzie. Tutaj na etatach są również zwierzaki. - Najpierw był kot - tłumaczy pani Urszula. - Wprowadzony świadomie, bo nieświadomie zakradły się szczury. Niestety kota już nie ma, teraz mamy pieska - Kajtusia. Przychodzi z nami do pracy codziennie. Za pełną michę pełny etat. A szczurów nie ma dalej.

Ruch w księgarni jest praktycznie zawsze, ale zwiększa się sezonowo. Po wakacjach najlepiej sprzedają się podręczniki, przed świętami książki kulinarne, o hodowli zwierząt, ładnie oprawione. Po prostu na prezenty.

W sumie do wyboru jest od 10 do 20 tys. tytułów. Codziennie są przyjęcia towaru i codziennie książki są kupowane. Od zawsze dobrze sprzedają się malutkie książeczki dla dzieci. - Te, które dzieci czytają zębami - śmieje się właścicielka. - Klienci pytają też o nowości, które albo są nagradzane albo reklamowane w gazetach. Czasami kupują książki na nazwisko. Dużym zainteresowaniem cieszy się Wojciech Cejrowski. Z babskich cały czas na topie jest Grochola.

- Ale oprócz książek, dobrze sprzedają się kartki, widokówki - dodaje właściciel Grzegorz Skoracki. - Też sezonowo - przed Walentynkami, Bożym Narodzeniem. - Najgorszym naszym wrogiem jest deszcz. Wtedy nawet po deptaku nikt nie chodzi, więc klientów też nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska