- Nie mam jeszcze wypłaty za poprzedni miesiąc, z tego, co dostaję ledwo mi starcza na opłacenie rachunków. A przecież idą święta. Zwalniacie długoletnich pracowników, a przyjmujecie nowych ludzi
i płacicie im takie stawki, których my nie mamy po 36 latach pracy. Dość tego - takie okrzyki padały
ze strony ponad stuosobowego tłumu, który demonstrował pod biurem zarządu firmy.
Nastroje załogi próbował studzić wiceprezes Lesław Hirsz, który wyszedł do protestujących. Jego argumenty o planowanych zamówieniach w produkcji cywilnej, które mają nadejść z Niemiec nie trafiały do pracowników.
- Zamówienia przyjdą pewnie w marcu, a z czego utrzymamy rodziny do tego czasu - ripostował Zbigniew Zoń, związkowiec.
Do dotychczasowych postulatów pracowniczych, związanych z podwyżkami płac o 500 zł i kwestiami zamówień doszedł kolejny - odwołanie zarządu.
Wczoraj pod obrady został złożony wniosek w tej sprawie, lecz nie był rozpatrywany przez radę.
- Pogodziliśmy się z tym, że pan Jagiełło jest nietykalny. To przynajmniej niech jego zastępcy będą kompetentni - grzmi Henryk Łabędź przewodniczący zakładowej "Solidarności". - Żądamy zdymisjonowania panów wiceprezesów, którzy od lat siedzą na dyrektorskich stołkach a w firmie dzieje się coraz gorzej - dodaje.
Na dziś zaplanowano kontynuowanie protestu. Tym razem zakład stanie na pół godziny. Protestujący oczekują na rozmowę z prezesem Krzysztofem Jagiełłą, który wczoraj znalazł czas, na jedynie kilkuminutową rozmowę z protestującymi.
Wizja bezterminowego strajku na "Mechanicznych" staje się coraz bardziej realna. Mimo zapowiedzi załogi, że do końca roku nie podejmie takich kroków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?